Ostatni raz pożegnamy Marię Dłużewską w najbliższy poniedziałek. Ceremonia pogrzebowa rozpocznie się w Bazylice Archikatedralnej pw. św. Jana Chrzciciela w Warszawie 27 maja o godzinie 14:00. Po Mszy św. żałobnej nastąpi pożegnanie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, w kwaterze przy Łączce, o czym zawiadamiają pogrążeni w smutku siostra Barbara i przyjaciele.
Maria Dłużewska była aktorką, reżyser, scenarzystką, dziennikarką i wybitną dokumentalistką. Do masowej świadomości trafiły jej filmy opowiadające o katastrofie smoleńskiej – „Mgła”, „Pogarda”, „Córka”, „Testament”, „Dama”, „Polacy”.
W okresie PRL grała w wielu teatrach i działała w antykomunistycznej opozycji. Później opowiadała o tych czasach w swoich filmach – m.in. „Grupach oporu”, „Solidarności Walczącej”, czy „Zorza II nad Gdańskiem” - o operacji SB wymierzonej w Jana Pawła II w czasie jego pielgrzymki do Polski w ‘87 roku.
Ale też np. 5 lat temu o młodym malarzu Ireneuszu Rolewskim, który wykonał pierwszą wierną kopię obrazu Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”.
Majka – jak nazywali ją przyjaciele – była nie tylko wybitną artystką, ale przede wszystkim wielką patriotką. Całym sercem kochała Polskę i służyła jej jak tylko mogła najlepiej.
Nic więc dziwnego, że po 10 kwietnia 2010 r. kilka lat pracy poświęciła naszej narodowej tragedii.
W aktualnym wydaniu tygodnika „Sieci” Marcin Wikło wspomina ją m.in. takimi słowami:
Miałem niezwykłe szczęście, że tyle razy mogłem z nią rozmawiać. Nie tylko na potrzeby wywiadów telewizyjnych czy prasowych. Po prostu gadaliśmy, bo była gadułą.
Ale ponad wszystko Majka umiała słuchać. I chciała słuchać, to wynik tej jej ciekawości świata i chęci brania się za tematy trudne. Tutaj musi paść hasło: Smoleńsk. Kiedy my, dziennikarze, po tragedii 10 kwietnia skupiliśmy się na relacjonowaniu i opisywaniu rzeczywistości, która nas przytłoczyła, ona od razu zdecydowała, że należy sięgnąć głębiej. I opowiedzieć to po swojemu, drążąc, a także nadając swoim obrazom artystyczny wymiar.
Spójrzmy na same tytuły pierwszych jej filmów. Zrobione wspólnie z Joanną Lichocką: „Mgła” (2011) i „Pogarda” (2011). Czyż nie to trawiło nas, Polaków, w tym czasie? Czyż nie mieliśmy (nadal mamy) poczucia, że nad tą tragedią zawisła jakaś upiorna tajemnica? Że zamiast ją odkrywać, polskie państwo postanowiło wykluczyć tych, którzy domagali się prawdy? Majka bardzo się z tym nie zgadzała. Z dumą maszerowała w gronie tych „wykluczonych”. To dlatego zyskała takie uznanie, szacunek, często przyjaźń rodzin ofiar 10 kwietnia.
Mimo niesłychanego talentu i bardzo ważnych filmów nie zrobiła kariery w III RP i nie zyskała uznania w tzw. środowisku artystycznym. Uznała, że Smoleńsk jest sprawą ważną, więc przypięto jej łatę. Nie można jej było oczywiście nie zauważyć, ale nigdy nie była „swoja” dla tych, którzy skupili się raczej na tym, by robić sobie „tu polew” ze „smoleńskiej sekty”. Pójście swoją drogą to był jej wybór, dokonała go wiele lat wcześniej.
Z komunizmem nie pogodziła się nigdy. Miała na niego swój sposób. Teatr domowy (była przecież po szkole aktorskiej) i konspiracja o wydźwięku raczej radykalnym. To dlatego zawsze blisko jej było do Solidarności Walczącej. Te tropy także odnajdziemy w jej filmografii, którą niezmiennie polecam. Patrząc na ten zestaw filmów z pewnego dystansu, widać jedno. Jej prawdziwą obsesją była Polska. I Polacy. To o nas i naszej ojczyźnie opowiadała Majka Dłużewska. Przez całe życie.
CZYTAJ TAKŻE:
Piękne kobiety, piękne Polki u Marii Dłużewskiej. Film poświęcony Marii Kaczyńskiej trzeba zobaczyć!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/692730-ostatnie-pozegnanie-marii-dluzewskiej-27-maja