Wyklęta przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza wystawa alegorycznych obrazów Ignacego Czwartosa cieszy się dużym zainteresowaniem podczas Biennale w Wenecji. W przeciwieństwie do oficjalnego polskiego pawilonu, Czwartos zbiera pochlebne recenzje. „Wielu polskich krytyków, ludzi zajmujących się profesjonalnie sztuką, gratuluje nam, że udało się tę wystawę zrobić. Przychodzi także wielu obcokrajowców, oczywiście najwięcej Włochów” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl kurator wystawy Piotr Bernatowicz.
Na Biennale w Wenecji miały znaleźć się obrazy malarza Ignacego Czwartosa. Taką decyzję podjął jesienią były minister kultury Piotr Gliński. Kuratorami wystawy „Polskie ćwiczenia z tragiczności świata. Między Niemcami a Rosją” zostali Piotr Bernatowicz i Dariusz Karłowicz. Projekt wygrał konkurs, w którym zgłoszono 24 inne i uzyskał rekomendację jury. Niestety jedną z pierwszych decyzji min. Sienkiewicza było wyrzucenie wystawy z polskiego pawilonu i wysłanie do Wenecji polsko-ukraińskiej instalacji wideo „Powtarzajcie za mną”.
60 Międzynarodowej Wystawy Sztuki w Wenecji w 2024 r. i po zapoznaniu się z opiniami i głosami środowisk, zaakceptował decyzję o niewdrażaniu projektu kuratorów Piotra Bernatowicza i Dariusza Karłowicza z udziałem Ignacego Czwartosa
— poinformował w grudniu 2023 r. resort kultury. Sienkiewicz osobiście zachwalał ukraiński projekt „Open Group”, który wziął na Biennale.
Powierzenie tej wystawy ukraińskim artystom to wybór wartości
— stwierdził Sienkiewicz.
Klapa Sienkiewicza
A co dzieje się w Polskim pawilonie Biennale gdzie mamy ukraińską „Open Group”? Zaproponowano pewien rodzaj karaoke pod hasłem „Powtarzaj za mną”. Rozstawiono mikrofony, aby widzowie mogli się włączać. Jak dowiadujemy się od odwiedzających pawilon widzów, nie dzieje się nic. Min. Sienkiewicz odniósł pyrrusowy sukces, bo wędrująca po Biennale publiczność przechodzi tamtędy, ale nikt się w propozycję polskiego pawilonu nie włącza.
Ludzie wchodzą tam na chwilę, słuchają tych okrzyków i nikt się do tego nie przyłącza, a mikrofony stoją nieużywane, choć cała instalacja ma zachęcać, aby w tym uczestniczyć. Po chwili ten wędrujący tłum idzie po prostu dalej
— powiedziała portalowi wPolityce.pl jedna z osób, która tej sytuacji przyglądała się na miejscu.
Sukces Czwartosa i Bernatowicza
Wyjątkowe w swej treści i przekazie obrazy Czwartosa do Wenecji jednak pojechały. Zamek Ujazdowski zorganizował alternatywną polską wystawę „Polonia bez cenzury”, której kuratorem został Piotr Bernatowicz.
Jak mówi portalowi wPolityce.pl Piotr Bernatowicz, zainteresowanie wystawą Czwartosa, która nie znajduje się na głównym szlaku uczestników Biennale jest ogromne.
Ta wystawa została wyrzucona z polskiego pawilonu w Wenecji, który znajduje się przecież w obrębie Giardini della Biennale (obszar parkowy w historycznej Wenecji). To obszar najczęściej odwiedzany przez turystów i ludzi zainteresowanych sztuką. Nasza wystawa jest poza murami Biennale, ale bardzo blisko niej. W zaledwie kilka dni odwiedziło ją już kilkaset osób. Ponieważ zostaliśmy ocenzurowani, dlatego na otwarciu oczywiście było mniej osób niż na samym Biennale. W mediach publicznych nie było informacji o naszej wystawie. Część miłośników sztuki i krytyków, którzy przyjechali na wydarzenie po prostu nie wiedziało o naszej wystawie. Zostaliśmy usunięci z mainstreamu. Polski rząd pozbawił nas możliwości zaistnienia w oficjalnym programie Biennale. Kiedy nasza wystawa została odwołana, nie było już czasu na to, aby przygotować nowe materiały promocyjne. Nie byliśmy umieszczeni w programie wystaw, które są przecież także organizowane przy samym Biennale
— stwierdza kurator wystawy.
Obrona wolności sztuki
Otwarta 17 kwietnia ekspozycja ma być formą obrony wolności sztuki. Jest tu piętnaście obrazów olejnych, których tematami są postacie i wydarzenia związane z najnowszą historią Polski. Są to m.in. żołnierze polskiego podziemia antykomunistycznego z czasów powojennych, których historie życia do dziś poruszają serca Polaków.
Na naszą wystawę trafia dwojaka publiczność. Z jednej strony przychodzą tu krytycy, ludzie zajmujący się profesjonalnie sztuką, którzy przez pierwsze 3 dni uczestniczyli w Biennale, także ci nieprzychylni i bardziej związani z rządzącym obozem. Wystawę przyszła zobaczyć nawet jedna z jurorek, która wcześniej bardzo negatywnie wypowiadała się o wystawie Czwartosa, a teraz wręcz kajała się przed nami, że została zmanipulowana przez tamto środowisko. Wielu polskich krytyków, ludzi zajmujących się profesjonalnie sztuką gratuluje nam, że udało się tę wystawę zrobić. Choć sami nie byli za tym, abyśmy byli w pawilonie to cieszą się, że ta wystawa jednak ma miejsce
— mówi Piotr Bernatowicz portalowi wPolityce.pl.
Szczególną uwagę zwiedzających przykuwa alegoryczny obraz „Nord Stream 2”, który jest personifikacją wydarzeń i decyzji politycznych, które przyczyniły się do wybuchu kolejnej wojny W Europie. Przedstawia Angelę Merkel, byłą kanclerz Niemiec, obok prezydenta Rosji Władimira Putina, których łączy gazowa rura uformowana w kształt swastyki. Czwartos stwierdził, że obraz jest „ostrzeżeniem” przed bliskimi związkami obu krajów.
Sienkiewiczowi i Czyż to się nie podoba
Marta Czyż, wyznaczona przez min. Sienkiewicza kuratorkę polskiej wystawy w ramach 60. Międzynarodowej Wystawy Sztuki w Wenecji w 2024 r. jest niezadowolona.
Czwartos to „malarz faszystowski”. Uważam, że nie należy go nigdzie pokazywać. Sztuka współczesna nie polega na patrzeniu w przeszłość
— powiedziała kilka dni temu Marta Czyż.
Ale obrazy Czwartosa z dnia na dzień cieszą się coraz większym zainteresowaniem.
Przychodzi także wielu obcokrajowców, oczywiście najwięcej Włochów. Ale był także krytyk sztuki z Japonii. To są bardzo długie wizyty, bo opowiadamy o tych obrazach, których tematyka jest związana z polska historią i dajemy oczywiście materiały promocyjne. Oni są bardzo poruszeni tymi opowieściami i jednocześnie mocno zaskoczeni, że polski rząd zatrzymał tę wystawę. Nie są w stanie pojąć dlaczego wystawa musi się odbywać niezależnie, a może i nawet wbrew, polskiemu rządowi. Często pytają nas, co jest nie tak z tą wystawą i z tą historią opowiedzianą w tych obrazach, dlaczego polski rząd nie chce tej opowieści. W indyjskim portalu poświęconym sztuce pojawił się artykuł z tytułem, że polski rząd ocenzurował wystawę opowiadającą o ucisku Polski. Ci dziennikarze chwytają od razu o co chodzi i pokazują absurdalność tej sytuacji i nie mogą pojąć, że rząd zatrzymuje coś co służy Polsce
— ujawnia Bernatowicz i przytacza zabawny incydent z dziennikarzem portalu wyborcza.pl, który wybrał się na wystawę.
Pojawił się tu także Witold Mrozek z wyborcza.pl i zaglądał przez wejście. Nie wiem, chyba się przestraszył, bał się i wyszedł. Ignacy Czwartos wyszedł i krzyknął za nim: „Witek, Witek, choć tutaj nie bój się”. Witek się odwrócił, przyszedł na miękkich nogach, może po tych swoich paszkwilach, które pisze w Wyborczej obawiał się, że coś mu się tu złego stanie. Ignacy go ładnie po wystawie oprowadził, on wszystko zobaczył, zrobił zdjęcia i wyszedł
— dodaje z uśmiechem kurator wystawy obrazów Ignacego Czwartosa.
Wystawę będzie można oglądać przez miesiąc, czyli do 17 maja 2024 roku. To dziś punkt obowiązkowy dla każdego Polaka, który w tych dniach znajdzie się choćby w pobliżu Wenecji.
Robert Knap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/689219-wyklete-obrazy-czwartosa-poruszaja-na-biennale-w-wenecji