„To film zrobiony po myśli naszych wrogów, pokazujących Polaków jako ludzi niegodnych, strasznych. Taka Goebbelsowska propaganda - a używam tego określenia, ponieważ takie filmy pamiętam z czasów okupacji, pokazujące Polaków jako okropnych typów, niemoralnych, paskudnych ludzi. I Polacy często są zresztą w ten sposób przedstawiani w kinematografii niemieckiej chociażby” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Pietrzak, satyryk, publicysta.
Kontrowersje wokół filmu „Zielona Granica”
Filmem Agnieszki Holland „Zielona Granica” zachwycają się politycy i autorytety opozycji (na premierze pojawiła się m.in. wicemarszałek Sejmu, posłanka PO, Małgorzata Kidawa-Błońska, parlamentarzysta tego samego ugrupowania - Paweł Kowal, europoseł Danuta Huebner czy były Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar). W ostry sposób komentują produkcję przedstawiciele polskich władz, ale również np. funkcjonariusze Straży Granicznej.
Jaki jest problem z filmem Holland i co można zauważyć, zanim jeszcze obejrzy się całą produkcję? Zarówno z dotychczasowych zwiastunów, prezentowanych w niektórych mediach scen (np. funkcjonariusze Straży Granicznej podający imigrantowi termos z wodą i rozbitym szkłem i szyderczo krzyczący „na zdrowie” czy Maciej Stuhr wykrzykujący, że w Warszawie, pod patronatem państwa polskiego, odbywa się „faszystowski”, „nazistowski spęd”), jak i wypowiedzi Agnieszki Holland o sytuacji na granicy i stanowiska, jakie prezentowała w tej sprawie niemal od początku wydarzeń, zanim jeszcze stało się jasne, że pracuje nad filmem na ten temat, wynika, że sceny mogą być, delikatnie mówiąc, dość podkoloryzowane - z przewagą czarnych barw, a najczarniej reżyserka mogła odmalować polskich żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej, a więc przedstawicieli państwa polskiego.
CZYTAJ TAKŻE:
„To film, który ma prowokować nas, Polaków”
O komentarz na temat wszystkiego, co dzieje się wokół filmu „Zielona Granica”, poprosiliśmy Jana Pietrzaka, artystę kabaretowego, satyryka, autora tekstów i publicystę.
Nasi wrogowie mają taki standard, że dobrego słowa o nas nie potrafią powiedzieć. Pani Holland celowo zrobiła taki film, aby działy się różne rzeczy. To jest film, który ma prowokować nas, Polaków, abyśmy zabierali głos i się denerwowali. Po to jest to zrobione
— ocenia rozmówca wPolityce.pl.
Niestety, są artyści, którzy nie popierają Polski i wolą inne adresy. Dlatego robią filmy antypolskie, bo ten film miał być właśnie już w samym swoim założeniu antypolski
— podkreśla.
Jak traktować pokazywanie w filmie docenionym już na zachodzie, za granicą, scen z „krwawym termosem” czy Maciejem Stuhrem bez cienia ironii, całkowicie poważnie wykrzykującym, że w XXI w. przez Warszawę maszerują „naziści” i „faszyści”?
W takie detale trudno mi wnikać
— zastrzega Jan Pietrzak.
Z tego, co słyszę od ludzi, do których mam zaufanie, tego, co piszą portale i pisma, które czytam, słyszę, że obraz jest tendencyjny, zrobiony po to, aby szkodzić Polsce
— dodaje.
Musimy przyzwyczaić się, że mamy wrogów, którzy mieszkają również między nami. Polacy muszą się do tego przyzwyczaić, bo taka jest rzeczywistość, takie nasze nieszczęście. Niestety, jest tych wrogów trochę za dużo. Mam nadzieję, że następne wybory pomogą jakoś uporządkować te sprawy
— podkreśla satyryk w rozmowie z wPolityce.pl.
„Zrobiony po myśli naszych wrogów”
Czy możliwe, że oprócz zachodnich filmowców produkcję Holland doceni także… rosyjska i białoruska propaganda?
Wszystko jest możliwe. To film zrobiony po myśli naszych wrogów, pokazujących Polaków jako ludzi niegodnych, strasznych. Taka Goebbelsowska propaganda - a używam tego określenia, ponieważ takie filmy pamiętam z czasów okupacji, pokazujące Polaków jako okropnych typów, niemoralnych, paskudnych ludzi. I Polacy często są zresztą w ten sposób przedstawiani w kinematografii niemieckiej chociażby
— zauważa Jan Pietrzak.
Nasi wrogowie mają taki standard, że dobrego słowa o nas nie potrafią powiedzieć. I szkoda, że Agnieszka Holland dołączyła do tego towarzystwa i upichciła coś takiego
— podkreśla rozmówca wPolityce.pl.
„Nie wychodzi nam zwalczanie pomówień, insynuacji”
Odnotować trzeba, że pani Agnieszka Holland sama na granicy polsko-białoruskiej nigdy nie była, co zresztą przyznawała w wywiadach. Nie przeszkadza to jednak reżyserce wypuszczać w świat tak paskudnego, niezgodnego z rzeczywistością obrazu polskiego państwa i polskich służb. I takim sposobem przedstawienia polskiego państwa zachwycają się zagraniczni, zachodni krytycy, filmowcy, dziennikarze, którzy być może mają o całej sytuacji jeszcze mniejszą wiedzę niż reżyserka i niewykluczone, że nie do końca pojmują, w jaki sposób i dlaczego cały kryzys na granicy polsko-białoruskiej był reżyserowany i inspirowany przez Łukaszenkę, bardzo prawdopodobne, że przy wsparciu (jeśli nawet nie sprawstwie kierowniczym) Putina.
Przez całe dziesięciolecia, w całym świecie funkcjonowało sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne”, że II wojnę światową rozpętali jacyś nieokreślonej narodowości „naziści”, a w dodatku - że tym nazistom pomagali Polacy. Jako naród jesteśmy więc atakowani w sposób bezczelny i kłamliwy od dziesiątków lat
— odpowiada Pietrzak.
Musimy się do tego przyzwyczaić, ale również potrafić to zwalczać. Niestety, w tej sprawie nie mamy wybitnych osiągnięć. Nie wychodzi nam zwalczanie tych pomówień, insynuacji co do charakteru polskiego narodu, naszych poczynań, naszych uczynków itd. A dzieje się tak, ponieważ nikt na serio za bardzo się tym nie zajmuje. I to jest luka w naszym społecznym funkcjonowaniu
— ocenia.
W jaki sposób mielibyśmy zwalczać tego typu oszczerstwa i pomówienia? Czy wystarczy budowanie „kontrpropagandy”, pokazywanie prawdziwego obrazu Polski, w tym przypadku np. polskich służb mundurowych. I jak z tym prawdziwym obrazem dotrzeć jak najszerzej także do tych osób, które wyrobią sobie opinię o Polsce na podstawie wydarzeń w filmie Agnieszki Holland, nie znając sytuacji wewnętrznej naszego kraju, ale również np. jego historii, nie wiedząc czy nie rozumiejąc, że presja na granicę polsko-białoruską była od początku do końca prowadzona przez dyktatora z Mińska, ze sprawstwem kierowniczym zbrodniarza wojennego z Moskwy, a co więcej - według niektórych ekspertów, dziennikarzy czy wojskowych, była w istocie pewnym „preludium” rosyjskiej agresji na Ukrainę?
Właśnie o to chodzi - mówić prawdę
— ocenia satyryk i publicysta.
Prawda o Polsce jest piękna. Polacy są pięknym, wielkim, bohaterskim narodem. Doświadczyliśmy czegoś, czego nie przeżył żaden inny naród w Europie. Doświadczyliśmy rozbiorów, a co pokolenie mordują nas Niemcy i Rosjanie. Niszczą nas, okradają i kłamią na nasz temat i to trwa już kilkaset lat
— wskazuje.
Ale wygraliśmy dwie wojny światowe, pierwszą i drugą. Wygraliśmy z Imperium Zła, mamy wielkie zwycięstwa, jesteśmy narodem dzielnym, bohaterskim. Mamy wspaniałych bohaterów, nie ma filmów czy seriali o wielu naszych bohaterach, prawdziwych mężach stanu czy wielkich osiągnięciach, a takie produkcje powstawać powinny
— mówi rozmówca wPolityce.pl.
Taka jest praktyka od dziesięcioleci i jest ona do naprawy. Liczę, że ta naprawa nastąpi po kolejnych wyborach i przyjdzie taka generacja, która będzie potrafiła robić o Polsce dobre, prawdziwe i godne filmy
— puentuje Jan Pietrzak.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/663476-pietrzak-zielona-granica-to-film-po-mysli-naszych-wrogow