Dobrym obrazkiem ilustrującym rozdźwięk między elitami a ludem jest podejście do filmu „Zielona granica” Agnieszki Holland. Krytycy filmowi chwalą (Tomasz Raczek, Karolina Korwin Piotrowska), internauci w komentarzach pod opisem filmu w serwisie filmweb.pl wyrażają wsparcie dla Straży Granicznej. Mogłoby się wydawać, że krytycy mają rację, bo widzieli film, ale lud widział życie, a obok niego wielokrotne kłamstwa medialnego establishmentu. I twórcom filmu totalnie nie wierzy. I znowu to ludzie mają rację, a nie ich elity.
Profesor Przemysław Żurawski vel Grajewski zasugerował podobieństwo kontekstu „Zielonej granicy” do niemieckiego filmu „Heimkehr” z 1941 roku. Faktycznie jest kilka podobnych scen (w obu przypadkach Polacy nie chcą pomagać nawet umierającym), ale jednak wiele je różni. Tamten kręcono w totalitarnym kraju, ten kręcono w wolnym świecie. Postawy aktorów w obu dziełach są inne. Taki Józef Kondrat, zresztą stryj Marka Kondrata,
jak opowiadano Janowi Wiktorowi, prawdą było, że „wiecznie pijany powtarzał: no cóż, potrzebna mi forsa. Grałem, bom aktor. No i chcę zarobić.
Maja Ostaszewska czy Maciej Stuhr nie zostali przymuszeni do gry głodem, strachem o swoich bliskich (niektórzy aktorzy z „Heimkehr” tłumaczyli się później, że udziałem w filmie chcieli ocalić żony pochodzenia żydowskiego) czy nawet dla wódki lub zwykłych pieniędzy. Maja Ostaszewska napisała o swojej roli:
Jedno z najgłębszych moich zawodowych doświadczeń, gdzie sztuka przeplata się z życiem. Agnieszko, dziękuję, że mogę być częścią tej opowieści.
Maciej Stuhr gra w filmie jakby siebie - bogaty, zblazowany, agresywny warszawiak-lewak. Nie musiał wykazywać się ni drgnieniem aktorskiego kunsztu. Tomasz Włosok zagrał może dlatego, że pod koniec filmu rozbiera się do naga, a - jak wiadomo - w dzisiejszej kinematografii bez pokazania pośladków nigdzie nie zajedziesz.
Po tym filmie nie będzie sądów, nie będzie strzyżenia na łyso, nie powinno się nawet sylaby groźby wystosowywać do twórców, czasy są tak absolutnie wolne, że można się ześwinić całkowicie legalnie.
Tylko nie nagradzajmy ich. Biletami do kina, oklaskami, czy krzyżykiem na kartce wyborczej. Bo można być pewnym, że wielu polityków, zwłaszcza opozycji, słowem się nie zająknie, że właśnie po świecie lata antypolski paszkwil. Jak im odwagi nie wystarczy, by oburzyć się na prokremlowską dezinformację, to znaczy, że nie funta kłaków nie są warci.
TEGO O FILMIE NIE WIEDZIAŁEŚ! ZOBACZ KONIECZNIE!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/662430-moze-narod-wypluje-ten-film-i-elity-nim-zachwycone-pogoni