Na projekcję czekał pięć lat, a gdy to nastąpiło – stał się hitem, jakiego nikt się nie spodziewał.
O filmie „Dźwięk wolności”, który zaskoczył hollywoodzki rynek, już pisaliśmy.
Rzecz jest o międzynarodowej sieci pedofilskiej i walce przeciwko niej, a film inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami. Głównym bohaterem tej produkcji jest Tim Ballard, były agent Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA, który porzuca służbę, by w pojedynkę ratować małą dziewczynkę z rąk handlarzy ludźmi.
W tę rolę wcielił się Jim Caviezel (znany z roli Jezusa w filmie „Pasja”). Film jest wyreżyserowany przez meksykańskiego twórcę Alejandro Monteverde. Został nakręcony w 2018 r., ale potem spędził pięć lat na półce z dość dziwnych powodów.
Po jego nakręceniu miał być dystrybuowany przez 20th Century Fox, ale po zakupie tej firmy przez Disneya film nie trafił do kin. Disney z jakiegoś dziwnego powodu nie był nim zainteresowany. Producent Eduardo Verástegui (który pojawia się w „Dźwięku wolności” w jednej z ról) odkupił prawa do dystrybucji filmu, po czym sprzedał je Angel Studios, firmie, która wcześniej zajmowała się dystrybucją kultowego serialu o życiu Jezusa „The Chosen”.
W tej chwili film zajmuje 10. miejsce na liście najchętniej oglądanych filmów amerykańskich w 2020 r. z zyskiem 180 milionów dolarów. Wyprzedził takie filmy, jak chociażby nowe odsłony serii Indiana Jones i Mission Impossible. Niedawno rozpoczęto dystrybucję w Europie. Od jutra będzie można go oglądać w kinach w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Dziś jest jego premiera kinowa w mojej ojczyźnie, Chorwacji. W przeważającej części media lewicowo-liberalne krytykowały ten obraz, pisząc o nim jako o produkcie ideologii QAnon.
QAnon to – jak opisują go lewicowo-liberalne media – ruch zwolenników teorii spiskowych. Jedna z nich głosi, że Trump jest jedynym politykiem walczącym z łańcuchem pedofilskim, w którym uczestniczą amerykańskie elity polityczne i który jest również powiązany z kręgami satanistycznymi.
Film zyskał więc etykietkę „trumpowskiego” mimo tego, że nie ma w nim niczego, co mogłoby to udowodnić.
W każdym razie, autorzy filmu zdystansowali się od wszelkich kontekstów politycznych.
Reżyser Alejandro Monteverde udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że niesprawiedliwe jest, iż media określają jego film jako trumpowski i nie mają ku temu powodu. Według opinii największych krytyków film został zrobiony profesjonalnie. Poza tym porusza temat, który niestety staje się coraz bardziej aktualny. Ciekawe, kiedy będziemy mogli obejrzeć go w Polsce?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/660762-kiedy-zobaczymy-film-dzwiek-wolnosci-w-polsce