„W ubiegłym roku uhonorowaliśmy panią Marię Mirecką-Loryś, 106 lat, w tym roku już odeszła. Także bohaterkę filmu Ani Zapert i Doroty Kani, Lidię Lwow-Eberle. Takie osoby tutaj przyjeżdżają i dobrze się tu czują. Bo to wspólnota ludzi, którzy rozumieją o co chodzi, gdy mówi się, że mamy Polskę w sercu” - powiedział publicysta tygodnika „Sieci” Marcin Wikło w „Salonie Dziennikarskim”, wspólnej audycji publicystycznej portalu wPolityce.pl, tygodnika „Idziemy” i Radia Warszawa, transmitowanej na antenie TVP Info.
CZYTAJ TAKŻE:
Gołębiewski: Festiwal opowiadający o ludziach, którzy kochają wolność
Gośćmi Michała Karnowskiego byli również: Dorota Kania (redaktor naczelna Polska Press), Piotr Semka (historyk i publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, a także Arkadiusz Gołębiewski (pomysłodawca, twórca, dyrektor festiwalu NNW). Prowadzący rozmawiał ze swoimi gośćmi w Gdyni, gdzie odbywa się XIV Festiwal Filmowy NNW.
Każda edycja festiwalu jest wyjątkowa, ale ten jest bardzo intensywny. To taka ogromna potrzeba czucia wspólnoty, spotkania się, wymiany myśli. Ten festiwal opowiadający przez lata o Niepokornych, Niezłomnych, Wyklętych, o ludziach, którzy kochają wolność, stał się miejscem, gdzie możemy wypełnić nasze braki w wiedzy o miejscach, gdzie toczy się dziś wojna
— podkreślił Gołębiewski.
Wojna na Ukrainie jest tematem podejmowanym tutaj na wielu płaszczyznach. Przyjechała w czwartek grupa harcerzy i działaczy z Białorusi. Pani, którą rok temu uhonorowaliśmy „Drzwiami do wolności” mówi: „Panie Arku, ja muszę co roku tutaj przyjeżdżać, ponieważ to szkoła życia”. Podobnie Karolina Maczek, wnuczka generała Maczka, pytała mnie, skąd tacy ludzie, bo wszyscy, czy to Węgry, czy Chorwacja, czy Polska, czy Ukraina – tutaj wszyscy bardzo podobnie myślimy
— dodał.
Wyjątkowością festiwalu jest że na tym czerwonym dywanie ciągle najwięcej miejsca zostawiamy dla świadków historii
— wskazał dyrektor Festiwalu NNW.
Wikło: To patriotyzm wzmacnia dziś Ukraińców
Łatwiej dziś zrozumieć, dlaczego tematy patriotyczne są ważne. Popatrzmy na Ukrainę – tamten patriotyzm ich wzmacnia, daje im siłę do odparcia tych nieludzkich ataków
— powiedział z kolei Marcin Wikło.
Chcą być Ukraińcami, czują swoją tożsamość. Ale kiedy kilka lat temu opowiadaliśmy o polskiej tożsamości, to zastanawiano się: a może powinniśmy już to zostawić, odłożyć na półkę. No, ale jeśli spotyka się tutaj takie osoby, jak np. kapitan Flizak, najmłodszy żołnierz gen. Andersa, młody chłopak, który po wojnie został w Stanach Zjednoczonych, w US Army walczył w Korei i on pytany przez swoich kolegów: „kim jesteś?”, bo słyszeli akcent, odpowiadał: jestem amerykańskim żołnierzem, ale z Polską w sercu
— wskazał.
I takich bohaterów tutaj pokazujemy, tym się nasycamy, tą polskością. W ubiegłym roku uhonorowaliśmy panią Marię Mirecką-Loryś, 106 lat, w tym roku już odeszła. Także bohaterkę filmu Ani Zapert i Doroty Kani, Lidię Lwow-Eberle. Takie osoby tutaj przyjeżdżają i dobrze się tu czują. Bo to wspólnota ludzi, którzy rozumieją o co chodzi, gdy mówi się, że mamy Polskę w sercu
— dodał publicysta „Sieci”.
Kania: To oferta skierowana do młodego pokolenia
Pamiętam pierwsze festiwale, które odbywały się jeszcze w innym miejscu. Pamiętam tę atmosferę taką bardzo fajną. Wtedy ludzie się spotykali, przyjeżdżali w ogromnych ilościach, np. w Teatrze Miejskim w Gdyni wręcz się nie mieścili. Teraz jest może trochę mniej osób, pewnie pandemia też swoje zrobiła, że się ludzie boją
— podkreśliła Dorota Kania.
Ale tamtej atmosfery nie zapomnę na pewno, choć widzę, że festiwal cały czas się rozwija. Arek wspomniał o harcerzach i jest o tyle istotne, że w dalszym ciągu przyjeżdżają młodzi ludzie. To jest też oferta skierowana do tego pokolenia, bo teraz stoimy w bardzo niebezpiecznym miejscu. Z jednej strony młodzi ludzie słyszą: „Państwa narodowe? Nie, to jest jakaś głupota”, a z drugiej strony wojna na Ukrainie
— stwierdziła.
Cieszy to, że oni przychodzą do Wojsk Obrony Terytorialnej, ale dobrze, że to jest także oferta skierowana do nich. Że nie jest tak, że patriotyzm to w ogóle jakieś faux pas i nie powinno się o tym nawet mówić
— podsumowała redaktor naczelna Polska Press.
Semka: Powinniśmy odczytywać historię przez pryzmat teraźniejszości
Historię powinniśmy odczytywać przez pryzmat tego, co dzieje się teraz. Wczoraj podziwiałem film „Snajper”, którego akcja toczy się na froncie rosyjsko-ukraińskim. Ten film pokazywał w bardzo mądry sposób metamorfozę chłopaka, który jest pacyfistą, w swoim ogródku układa z kamieni „pacyfę”, ale przyjeżdżają Rosjanie, mordują, gwałcą jego żonę, potem ją zabijają. Podpalają mu dom. I on w tym momencie musi podejmować decyzję. Zostaje więc snajperem, przychodzi do tego wojska i mówi: chcę zrobić tak, żeby ich wszystkich wygnać stąd
— powiedział publicysta „Do Rzeczy” Piotr Semka.
I to jest charakterystyczne, że akurat wczoraj, w dniu premiery filmu „Snajper”, Putin ogłosił aneksję czterech regionów Ukrainy. To jest też ważne, że reżyserzy filmują na bieżąco, że pokazują tę wojnę równolegle do jej trwania
— dodał.
Ja to traktuję jako jedną wojnę, która zaczęła się w 2014. Nie można zrozumieć obecnej fazy tej wojny i oporu ukraińskiego, jeżeli nie zrozumie się, że w tej chwili sukcesy odnoszą ci żołnierze, których bliscy zginęli na wojnie w 2014 r., którzy od tamtej pory są na tej wojnie. Którzy przeżyli upokorzenie, widząc, jak garnizony ukraińskie na Krymie poddały się bez walki
— przypomniał.
To upokorzenie zmieniło się w momencie, gdy dostali do rąk nowoczesną broń. Bohater filmu początkowo dostaje do ręki poradziecki karabin Diegtiariowa. Dopiero gdy pokazuje, jak wielki wysiłek można włożyć w walkę, dostaje lepszą, nowoczesną broń
— zaznaczył Semka.
Czy zostaliśmy „wypłukani” z patriotyzmu?
Festiwal NNW jest festiwalem na wielu płaszczyznach. Mamy tam równocześnie po 8-9 wydarzeń, to trwa symultanicznie. A co więcej, co roku jest wielka dynamika przyjazdu osób z zagranicy. Wczoraj np. był Marek Probosz z Los Angeles, który jest jurorem. Przywiózł spektakl o Norwidzie, po prostu monodram
— powiedział Arkadiusz Gołębiewski.
Mam wrażenie, że my zostaliśmy tu w Polsce trochę wypłukani z patriotyzmu. Ale obecność kapitana Flizaka czy spektakl Norwida z muzyką Chopina na żywo sprawiają, że my zaczynamy na nowo szukać swoich korzeni. Emigracja lepiej to rozumie niż my tu w Polsce
— dodał.
Nie zgadzam się z tym, że wypłukano nas z patriotyzmu. To jest wrażenie, które starają się utrzymywać media i ludzie, którzy chcą, żeby Polska była Polską. Wojna na Ukrainie pokazała, że nie mamy nic wypłukanego. Świadomość, że blisko jest wojna, pamięć tego, co sami przeżyliśmy. Choć są też inne państwa graniczące z Ukrainą, to nikt tak nie pomógł uchodźcom, jak Polska
— wskazała redaktor Kania.
Właśnie przez tę pamięć o tym, co się dzieje i to pragnienie, żeby jednak było to państwo narodowe, to pragnienie obrony swojej ojczyzny
— oceniła.
Na sztandarach Legionów Dąbrowskiego we Włoszech wyszyte było hasło „Wolni ludzie są braćmi” i na tym festiwalu właśnie bardzo często można to widzieć. Na Festiwalu NNW kilka lat temu był najstarszy brat z rodzeństwa Maszinów z Czechosłowacji, którzy z bronią w ręku w 1953 r. przebili się do Berlina. Wczoraj oklaskiwaliśmy żołnierza Andersa, który pamiętał Syberię
— powiedział z kolei Piotr Semka.
Jeżeli słyszę, że ten festiwal stał się wzorem dla przeglądu filmów historycznych, patriotycznych, antykomunistycznych na Węgrzech, w Czechach, Estonii, to mam wrażenie, że hasło „Wolni ludzie są braćmi” spełnia się właśnie tutaj, na festiwalu w Gdyni. Dzięki Arkowi
— podsumował.
Z kolei Marcin Wikło nawiązał do innego wydarzenia skierowanego do młodych ludzi i odbywającego się kilka tygodni wcześniej.
Kilka tygodni temu byłem na Campusie Trzaskowskiego w Olsztynie. Widziałem tam sporą grupę młodzieży, kolorowej, rozbawionej. Zapraszano ją również na spotkania z poważnymi, wydawałoby się, osobami, tylko że tam była pewna podmiana autorytetów. Opowiadano im historię zaserwowaną na użytek polityczny. A na festiwalu NNW mamy ten autentyzm, prawdziwych bohaterów
— powiedział dziennikarz „Sieci”.
Byłem na spotkaniu tego najmłodszego andersowca, w którym uczestniczyła klasa mundurowa z technikum w Łebie. Niesamowite, jaki było widać w ich oczach błysk, olśnienie, że to, o czym czytali kiedyś w książkach, nagle zobaczyli na własne oczy. Nie mogliśmy zakończyć tego spotkania
— podsumował Wikło.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/616466-salon-dziennikarski-prosto-z-festiwalu-nnw-w-gdyni