Lubię „Ostatniego Jedi” Riana Johnsona. Jednak jeszcze bardziej lubię jak reżyser tej najbardziej kontrowersyjnej części „Star Wars” robi kino autorskie. Jego „Looper. Pętla czasu” to jeden z najoryginalniejszych filmów SciFi ostatniej dekady. Również zapętlony jest jego kryminał „Na noże”, w którym Johnson potwierdza jak błyskotliwym jest reżyserem.
Agatha Christi powraca w wielkim stylu! Nie dlatego, że za jej ekranizacje wziął się ostatnio Kenneth Branagh. Brytyjska mistrzyni kryminałów została wzięta też na tapetę przez Quentina Tarantino w „Nienawistnej ósemce”. Johnson nie tylko wyciąga kwintesencje pisarstwa autorki przygód Herculesa Poirot, ale wrzuca ją do gatunkowego kotła, gotując i, nomen omen, doskonale krojąc swoje autorskie danie fusion.
Zaczyna się od trzęsieni ziemi. A potem jest tylko zabawniej i coraz bardziej zdumiewająco. Martwy zostaje znaleziony sławny pisarz Harlan Trombley ( Christopher Plummer). Tuż po swoich 85 urodzinach, które spędzał u boku rodziny. Oficjalnie popełnił samobójstwo. Po pogrzebie wraz z policją przybywa do domu ekscentryczny detektyw Benoit Blanc (Daniel Craig), który jak Poirot podejrzewa o zbrodnie wszystkich.
Blank przedziera się przez rodzinną sieć odsłaniając wszystkie maski i sekrety rodu, tylko z pozoru zgodnego i scementowanego. Byłoby to wszystko banalne, gdyby nie sposób w jaki Johnson traktuje wyeksploatowany w klasycznym kryminale motyw. Tarantino w „Nienawistnej ósemce” poszedł w stronę nihilistycznej makabreski, Branagh w „Morderstwo w Orient Ekspressie” w nabożny i nudny sposób potraktował oryginał. Johnson natomiast przegina, podkręca wszystko i osuwa się w absurd, a nawet groteskę Wesa Andersona. Jednocześnie nie traci konwencji, choć w każdej scenie bierze ją w nawias.
To zdumiewające, ale rozwiązanie tajemnicy śmierci głowy rodu jest nam podane na tacy w pierwszej połowie filmu. Co jest więc potem? Najlepsza część! Pytania o motywy zdarzenia się piętrzą, sieć wzajemnych zależności rodzinnych się zapętla, a groteskowość pcha opowieść na granicę autoparodii gatunku. Czy bajecznie bogaty znany pisarz kryminałów popełnił rzeczywiście samobójstwo czy może z pietyzmem zaplanował swoją śmierć pisząc pośmiertnie swój najlepszy kryminał? Kto z zakłamanej rodzinki zyska najmocniej na śmierci? Jaka jest rola urugwajskiej pomocy domowej (zjawiskowa Ana de Armas)?
Daniel Craig jest wyborny jako nowoorleański detektyw o francuskim nazwisku i głupawym akcencie. Nie wiemy do końca czy jest imbecylem i pozerem czy nowym wcieleniem Holmesa. Ma czego w kinie szukać po nadchodzącym finale przygody z Bondem. Reszta obsady trzyma mu dzielnie kroku. Don Johnson dojrzewa na stare lata jak najlepsze wino, Michael Shannon tworzy kolejny portret pogruchotanego życiem dziwaka, Toni Collette jest rozbrajającą podstarzałą Barbie, Chris Evans ucieka od wizerunku Kapitana Ameryki, a Jamie Lee Curtis zabawni oddaje wyrachowane sztywniactwo próżnych i zepsutych dziedziców wielkiej fortuny. Cała obsada daje doskonale skomponowany koncert pod batutą pewnego siebie reżysera.
W tle pojawiają się dysputy bohaterów o polityce Trumpa, a finał zanurzony jest w modny ostatnio temat wojny klasowej. To jednak mało istotne. Rian Johnson ożywił klasyczny kryminał, podlewając go komediowym sosem i smaczną gatunkową żonglerką. Wygrywa w jego historii czyste serce, co przecież nie jest dziś normą w cynicznym kinie.
5,5/6
„Na noże”, reż: Rian Johnson, dystr: Monolith
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/475378-na-noze-blyskotliwy-kryminal-i-zabawa-agatha-christie