Gdyby sąsiadujący z nami widzowie byli mniej wyrozumiali, pewnie by się zirytowali. Przyznaję: gadaliśmy na filmie. Szeptem, ale jednak. Proszę o wybaczenie, bo gdy ogląda się „Kuriera” w towarzystwie nastoletnich dzieci, komentarz w kilku miejscach jest niezbędny. Realia wojenne, które jeszcze w latach 80. każde niemal dziecko poznawało dzięki ówczesnej kulturze i opowieściom dziadków oraz rodziców, teraz nastolatka potrafią zadziwić, zaszokować. Aż tak było? Dlaczego mordowali bez powodu? Skąd ta nienawiść Niemców do nas, Polaków?
Władysław Pasikowski, Muzeum Powstania Warszawskiego i inne zaangażowane instytucje stworzyły dzieło, za które należą się duże podziękowania. Opowieść o Janie Nowaku - Jeziorańskim, skoncentrowana na dniach poprzedzających powstanie, dziejąca się w Londynie i Warszawie, została tu doskonale i z pasją, opowiedziana. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że przy okazji udało się przekazać solidną dawkę prawdy o polskim losie w czasie II Wojny Światowej: bohaterstwa naszych przodków, zwyrodniałego barbarzyństwa niemieckiego, nadchodzącego w sposób nieunikniony sowieckiego zniewolenia, zimnej, cynicznej obojętności aliantów.
Najbardziej ucieszył mnie brak tak irytujących ahistorycznych, oderwanych od realiów zbyt prostych recept i sądów. Oś filmu koncentruje się wokół pytania o sens wywołania powstania w Warszawie. Widzimy wątpliwości i spory w „polskim” Londynie, poznajemy dramatyczne dylematy w Warszawie, czujemy pragnienie zemsty Polaków na ponoszących wreszcie porażki Niemcach. Ale też rozumiemy jak straszliwa była cena za ogłoszoną jednak godzinę „W”.
Rzadki to przypadek w dzisiejszym polskim kinie, gdy naszych przodków próbuje się zrozumieć, gdy się ich dzielność docenia, a nie buduje na nich operacji „pedagogiki wstydu”.
Co ważne - mądry przekaz nie jest wymówką dla nudy. Ogląda się film Władysława Pasikowskiego (reżyseria) oraz bez chwili nudy, efekty specjalne też są dobre.
Zachwyt nastolatków, chęć pogłębienia wiedzy, zrozumienie jak straszne to były czasy - to duży komplement dla twórców.
Koniecznie idźcie zatem drodzy czytelnicy na „Kuriera” i weźcie dzieci, te nastoletnie. A potem pokażmy go w niemieckiej telewizji!
Wreszcie, wreszcie doczekaliśmy się godnej odpowiedzi na haniebnie zakłamany niemiecki serial „Nasze matki, nasi ojcowie”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/440396-koniecznie-wezcie-dzieci-nastoletnie-i-idzcie-na-kuriera