Nie dziwi, że Robert Redford postanowił tym filmem zakończyć karierę aktorską. 82 lata na karku, ponad 70 ról filmowych, z których kilka weszło do historii kina. Redford zawsze lubił wcielać się w uroczych drani. „Żądło” i „Butch Cassidy i Sundance Kid” to jego najbardziej ikonograficzne role łobuzów, rozbrajających otoczenie uśmiechem i blond czupryną.
Taki jest w swoim ostatnim filmie „Gentelman z rewolwerem”. Łobuz nadal na błysk w oku i chłopięcy urok. Różnica jest taka, że dobiega 80-tki i wciąż ucieka przed wymiarem sprawiedliwości. Forrest Tucker wsławił się nie tylko bezczelnymi napadami na banki, w których nie tylko nie używał broni. On podczas skoków był wyjątkowym gentelmanem. To zaskakujące, że dopiero teraz Hollywood zdecydowało się na film o Tuckerze, który swoje największe skoki robił w latach 80-tych XX wieku. Uroczy rabuś 18 razy uciekał z więzienia. Ba, w 1979 roku udała mu się ucieczka ze słynnego więzienia San Quentin!
David Lowery oparł swój film na słynnym artykule Davida Granna z „The New Yorkera” z 2003 roku. Zmienił niewiele, ubarwiając jednak wątek romansu między Tuckerem i poznaną podczas ucieczki na autostradzie Jewel ( Sissy Spacek). Romans mieszkającej na ranczo, ustatkowanej wdowy i kochającego przygody rabusia doskonale nadawał się na szkielet love story. W rzeczywistości Jewel była trzecią żoną Tuckera. Mieszkali razem na Florydzie.
Lowery opakował „Gentelmena z rewolwerem” w szaty lekkiej i wystylizowanej komedii. Zbliżenia na pokrytą zmarszczkami twarz Redforda nie zdejmują uroku, do którego przyzwyczaił nas na przełomie trwającej ponad pół wieku kariery. Redford starzeje się jak Clint Eastwood, który notabene zagrał właśnie 90 letniego przestępcę. Ten film warto obejrzeć przede wszystkim dla nieśmiertelnego uroku Redforda, który tworzy obraz kolejnego sympatycznego złodzieja. Złodzieja z powołania. Człowieka kochającego kraść i bawiącego się w kotka i myszkę z policją.
Szkoda, że Lowery nie wykorzystał mocniej potencjału, jaki tkwił w męskiej rywalizacji między policjantem Johnem Huntem ( Casey Affleck) i Tuckerem. Możliwe, że po seansie zostało by coś więcej niż uśmiech widza podczas scen szarmanckiego złodziejstwa. Nie lubię demoralizującej mitologizacji złodziei. Jednak lider nazwanego przez policję „Gangu Jednej Nogi Po Tamtej Stronie” mnie ujął. Na krótko. „Gentelmen z rewolwerem” wyparował mi z głowy pod koniec pisania tej recenzji. Spędziłem jednak urocze półtorej godziny na sali kinowej. Czyż nie o to chodzi w rozrywkowym kinie?
4/6
„Gentelmen z pistoletem”, reż: David Lowery, dystr: M2Films
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/421861-gentelmen-z-rewolwerem-urocze-pozegnanie-redforda