My wszyscy z tej powieści: wiek XX upłynął na sporach między uczniami prostolinijnego Settembriniego i jego adwersarza. Mynheer Pepperkorn pokazywał urodę i porażkę dionizyjskiego pomysłu na życie, a soczyste imię i szeleszczące nazwisko właścicielki oprawnego w srebro ołówka można przecież powtarzać w nieskończoność. Pisano o „Czarodziejskiej górze” wiersze, rozrysowywano jej topografię intelektualną jak w przewodniku wspinaczkowym. Ale ja myślę o niej teraz przy okazji dwóch książek tej jesieni, które pozostają z nią w wyraźnym związku, zupełnie jakby nagle pojawili się nieznani dotąd krewni inżyniera Castorpa.
Wreszcie ukazały się po polsku słynne przemówienia radiowe Tomasza Manna z lat 1940-1945. W dekadzie „Radio days” po raz pierwszy sięgnięto po takie narzędzie propagandy. „Przez grubą tkaninę, pokrywającą / głośnik (moje ucho lgnęło do ciebie jak do / kratek konfesjonału) szeptał niegdyś Mussolini, / krzyczał Hitler, tłumaczył coś spokojnie Stalin, / syczał Bierut, bez końca przemawiał Gomułka” – pisał w pysznej „Elektrycznej elegii” Zagajewski. Ale można też dodać – przemawiał w równych kadencjach spokojny i samotny Mann.
Podjął się trudnej gry: apelował do niemieckich słuchaczy, którzy w swojej większości wybrali Hitlera, ze Stanów Zjednoczonych, które od 1941 r. pozostawały z Rzeszą w stanie wojny. Nie mógł swoich słuchaczy karcić, byłoby to banalne i nieskuteczne; nie mógł też im schlebiać. Historyk czyta „Niemieckich słuchaczy” zauważając, że prelegent wiedział o dokonaniach Trzeciej Rzeszy zaskakująco wiele, jego głos przeciwko bestialstwom, których dokonuje Hans Frank w Polsce nie jest łagodzony żadną troską o wizerunek Niemiec. Z drugiej strony wiara Manna w uczciwość Stalina mogłaby zdumiewać, gdybyśmy nie wiedzieli, jak powszechna była na Zachodzie.
Wielbiciel „Czarodziejskiej góry” czyta jednak ten tom przemówień trochę inaczej, z nutą smutku, z jakim patrzymy na starzenie się tytanów z pokolenia rodziców, którzy niegdyś sięgali pod sufit, grzmieli i olśniewali, a dziś „rodzą się po raz drugi” drobni, zatroskani o zgubione klucze. W „Niemieckich słuchaczach” wierny czytelnik odnajdzie wszystkie ulubione „mannizmy”: delikatną i okrutną ironię, z jaką noblista pisze o Baldurze von Schirachu, przywódcy Hitlerjugend, jako o „zabawiającym się poezją podstarzałym tłuścioszku”, spiżowy ton we wzmiance o Goethem, spokojny uśmiech pod nienagannie przyciętym wąsem. A jednak – a jednak! – nie jest to głos, od którego mogłyby runąć mury Berlina, nie jest to wołanie proroka: to pogadanki Serenusa Zeitbloma. Tak zestarzał się twórca postaci Castorpa; drugi z autorów mógłby być młodszym kolegą Hansa, w którego przypadku podstępne prątki zaatakowały nie płuca, lecz kręgi. Max Blecher trafił w dziewiętnastej wiośnie życia na wymarzone studia do Paryża, by dowiedzieć się o wyroku: zdiagnozowana gruźlica kręgosłupa oznaczała że czeka go kilka lat w gipsowym pancerzu, potem śmierć.
W belgijskich i szwajcarskich sanatoriach, które opisywał, więcej jest bólu i chloroformu niż u Manna, to relacje z miejsca w pół drogi między zakładem radcy Behrensa a lazaretem frontowym Wielkiej Wojny. Nie jest to jednak tylko „proza szpitalna”: tkwiący w gouttière , stalowym stelażu wyposażonym w kółka i zapewniającym choremu bodaj minimum ruchu Blecher patrzy i doświadcza: smakuje odcienie bólu, jakiego doświadcza przy zalewaniu ran eterem, fantazjuje w gorączce na temat ludzi i zwierząt, którzy „utracili tkankę mięsną, nerwy i kości, tak, by pozostało z nich jedynie drzewo tętnic i żył (…), delikatne, czerwone sieci ludzi i zwierząt”, usiłuje nazwać mijanie sekundy, zapach mosiądzu, nakładanie się na siebie kalki doświadczenia i snu.
Zmarł w roku 1938. Strach pomyśleć, że czytając o tym i myśląc o losie rumuńskich Żydów w latach, które nadejdą, można poczuć coś w rodzaju nieznośnej ulgi.
Thomas Mann, Niemieccy słuchacze! Przemówienia radiowe z lat 1940-1945, tłum. Małgorzata Łukasiewicz, Ossolineum, 2018.
Max Blecher, Roświetlona jama. Dziennik sanatoryjny, tłum. Joanna Kornaś-Warwas, Książkowe Klimaty, 2018.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/418959-kuzyni-hansa-castorpa-o-przemowieniach-thomasa-manna