Co wiemy o wojnie hybrydowej za naszą wschodnią granicą? W erze dyktatury YouTube, filmików na fejsie i insta wiemy tyle, ile pokażą nam jej naoczni uczestnicy. To oni, a nie korespondenci wojenni są dziś pierwszym przekaźnikiem informacji z rozpalonych rejonów świata. Ma to jedną wadę, która dotyczy każdego aspektu mediów społecznościowych. Czerpiemy informacje bez jakiegokolwiek kontekstu. Bez filtrów. Bez komentarza ekspertów. Wiemy tyle, ile pokazuje nam naoczny uczestnik. Powstaje chaos informacyjny, który wcale nie jest odporny na działanie fake newsów.
„Donbas” nie jest typowym filmem wojennym. Nakręcił go twórca przenikliwej i porażającej „Łagodnej” gdzie w groteskowy, a momentami liryczny sposób zlustrował demoralizację putinowskiego systemu. Tym razem wraca do surowej i dokumentalnej stylistyki. Siergiej Łożnica nie ma wątpliwości, że zgniecenie putinowskim butem całej Ukrainy oznacza początek wojny z Europą. Nie jest Łożnica filmowym publicystą. Nie jest też moralistą ani specem od batalistycznych scen. „Donbas” to mozaikowa opowieść o zwykłych ludziach. Jest to spojrzenie na wojnę za naszą wschodnią granicą oczami tych, których pewnie byśmy nigdy nie usłyszeli. Ten film jest uniwersalną opowieścią o zagubieniu się w postprawdzie, nieuwolnionej wcale przez media społecznościowe.
Nie ma „Donbas” jednego głównego bohatera. Łożnica, co przyznał w wywiadzie, proponuje widzowi podróż przez poszczególne kręgi piekła. Nie spodziewajcie się jednak krwawych scen wyjętych z dzisiejszego kina wojennego. Łożnicę interesuje demoralizacja na innym poziomie. Noworosja, czyli państwo widmo powołane przez separatystów wspieranych przez „zielone ludziki”, to kraina zatopiona w jednej wielkiej iluzji. Z ust żołnierzy i urzędników padają ciągłe zapewnienia o potrzebie walki z faszyzmem. W imię tej wojny separatyści rekwirują mieszkańcom samochody, zmuszają do walki młodych ludzi pragnących tylko spokojnego życia. Korupcja przenika każdy aspekt życia. Państwowość putinowskiego przyczółku powstaje w uścisku bolszewickiej mentalności, z której Rosja wciąż się nie wyzwoliła.
Wstrząsająca jest scena ulicznego samosądu ludu przepojonego propagandą na schwytanym ukraińskim żołnierzu. Złowieszcze jest ujęcie stojącego w polu systemu rakietowego Buk, z którego, jak wiemy, wystrzelono pocisk w malezyjski samolot. Łożnica doskonale operuje obrazem. Wbija go do głowy tak mocno, że trudno go się pozbyć. A jedocześnie jako wybitny dokumentalista pokazuje nam ludzi takimi, jakimi są. Weselnicy zrzucający na moment kałasznikowy z ramienia, zamożna damulka szukająca w ciemnych piwnicach swojej matki, groteskowy biurokrata wykorzystujący do swoich działań prawosławną symbolikę – Łożnica utkał film z takich epizodów, dopiero w finale odsłaniając grozę tej wojny. Kolejne wspaniałe dzieło mieszkającego na obczyźnie rosyjskiego artysty, który dowodzi, że rosyjskim politykom nie udało się zgnieść piękna rosyjskiej sztuki.
5,5/6
„Donbas”, reż: Siergiej Łożnica, dystr: Against Gravity
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/416736-donbas-groza-fake-newsow-w-noworosyjskim-piekle-recenzja