Łukasz Palkowski- i wszystko jasne. To nie żadne szyderstwo. Reżyser „Bogów” pokazał jak fantastycznie czuje kino komercyjne. Skoro z biografii prof. Religii zrobił rasową hollywoodzką baśń o „seld made manie”, to z biografii kogoś takiego jak Jerzy Górski może wyciągnąć jeszcze więcej.
Jerzy Górski ( Jakub Gierszał) to człowiek w Polsce prawie nieznany. A to właśnie ten twardziel ukończył bieg śmierci. Ustanowił rekord świata w triathlonowych mistrzostwach świata w USA, zdobywając tytuł mistrza na dystansie Double Ironman z czasem 24h:47min:46sek. Dokonał tego w 1990 roku. Wcześniej… leczył się w Monarze.
Był upadłym heroinistą. Wrakiem człowieka wyjętym wprost z „Trainspotting”. Jak to możliwe, że osiągnął taki sukces? Cóż, niektórzy rodzą się najlepsi. Inni muszą pokonać swoje demony i pracować na to miano całe życie.
„Najlepszy” to filmowa wizja życia Górskiego. Czy zgodna z prawdą? Raczej zainspirowana niezwykłym losem sportowca, co Pan Jerzy przyznał zresztą publicznie. Nie ma w tym nic złego. Ten film ma inspirować nawet tak upadłych ludzi jak brudne ćpuny. Nie musi być w 100 proc zgodny z prawdziwymi wydarzeniami. Palkowski jest mistrzem takiego kina. Rozrywkowego, ale podszytego głębszymi wartościami. Opartego na faktach, ale idealnie podkoloryzowanego. Palkowski jest też świetnym rzemieślnikiem. Robi filmy, które „po prostu się ogląda”. Dla masowego widza, ale też zadowalające wybrednych krytyków.
Jakub Gierszał tworzy rolę życia. Taką jak zagrał Tomasz Kot w „Bogach”. To przepustka do wielkiej kariery. Rola pełna psychologicznie i niezwykłych wyzwań fizycznych. Od zaćpanego, wyglądającego jak zombie łachudry z brudnych melin Legnicy, do wysportowanego twardziela z Ameryki- Gierszał jest wiarygodny w każdym wcieleniu. Michał Oleszczyk ma rację- ta rola to petarda i „star-making performance”. Do tego w epizodach błyszczy Arkadiusz Jakubik, Tomasz Kot i szczególnie mocno Janusz Gajos jako Marek Kotański. Ciekawa jest tutaj rola dwóch kobiet (świetna Kamila Kamińska, Anna Próchniak) w życiu Jerzego. Jedna się zaćpała, inna zaś uratowała go od upadku. Obie to kreacje scenarzystów. Zlepione z kilku innych postaci, choć, zdaniem samego Górskiego, doskonale pokazujące jego życiową drogę.
„Najlepszy” jest pomysłowo zrealizowanym dziełem. Palkowski miesza realizm z koszmarnymi wizjami. Znakomitym pomysłem było zobrazowanie wewnętrznego świata ćpunów. Wyglądających jak zombie ( celowe sięgnięcie po ten rodzaj horrorowych ujęć), ale czujących się jak panowie życia. Jedna scena ma moc nurkowania w kiblu w „Trainspotting”. Górski jest kuszony przez własnego demona. Objawia się on w lustrze i ciągnie go w otchłań uzależnienia. Ostatecznie toczy z nim bitwę zarówno na bezdrożach Alabamy jak i między kamienicami Legnicy.
Te sceny doskonale podsumowują styl Palkowskiego. Są ujmująco kiczowate i patetyczne. W dobrym jednak tego słowa znaczeniu. Tak po hollywoodzku. Tak, by podniosło nas na duchu i pokazało, że każdy może być najlepszy.
5/6
„Najlepszy”,reż: Łukasz Palkowski, dystr: Mówi Serwis
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/367470-najlepszy-kolejna-hollywoodzka-basn-od-tworcy-bogow-recenzja