Polskie kino nigdy nie miało szczęścia do horrorów. Ostatnie lata przełamują jednak ten niezrozumiały dla mnie trend. Po „Demonie” Wrony i „Córkach Dancingu” Smoczyńskiej dostajemy kolejny dowód, że Polacy potrafią doskonale bawić się i eksploatować kino grozy.
Nie znoszę nihilistycznego debiutu Bartosza M. Kowalskiego „Plac Zabaw” choć doceniam rzemiosło młodego filmowca. W 15 minutowej etiudzie (wcześniej dla Showmax krótkie filmy zrobił Vega i Smarzowski) potwierdza jego klasę. Kowalski odpowiednio buduje napięcie i przeciągu kilkunastu minut potrafi wciągnąć w akcję. Gdyby ten krótki filmik był prologiem slasherego horroru, to przeszedłby do historii jako jedno z najlepszych otwarć w tym, jakże przecież trudnym, gatunku kina.
Małżeństwo (Iwona Wszółkówna, Piotr Cyrwus) z dwójką małych chłopców przybywa na opuszczony kamping. Wakacje momentalnie zamieniają się w krwawą jatkę wyjętą z najsłynniejszych slasherów. Mam nadzieję, że Kowalski kiedyś rozwinie etiudę do pełnego metrażu. Jego etiuda nie ustępuje nic takim klasykom jak „Piątek 13-ego” czy „Wzgórza mają oczy”. „Zacisze” jest też zabawne choć wyłącznie dla Polaków. W końcu z nożem biega…Rysiu z Klanu!
Kowalski bawi się gatunkiem, a Piotr Sobociński Jr. tak plastycznie ukazuje koszmar nad polskim jeziorem, że na miejscu rekinów Hollywood natychmiast bym go ściągnął, oddając do rąk wszystkie remaki najsłynniejszych slasherów. Cóż, Polak potrafi!
4/6
„Zacisze” dostępne na Showmax.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/351986-zacisze-krotki-slasher-po-polsku-recenzja