Ekranizacja nagradzanej Broadwayowskiej sztuki Augusta Wilsona „Płoty” bywa nazywana czarną wersją „Śmierci komiwojażera” Millera. Słusznie. To nie rasowe problemy Afroamerykanów w „niebeskich kołnierzykach” stanowią główną siłę ekranizacji wyreżyserowanej przez Denzela Washingtona.
Oczywiście w opowieści rozegranej w czarnej dzielnicy Pittburgha lat 50-tych nie może zbraknąć odniesień do płotu zbudowanego między białymi a Murzynami. Jednak to nie ten „płot” jest tutaj najważniejszy. Wilson napisał wzruszającą i mądrą sztukę o przegranych marzeniach, zgorzknieniu, ale też dojrzałości miłości małżeńskiej, ojcostwie i przede wszystkim poświęceniu.
Troy (Denzel Washington) jest ciężko pracującym śmieciarzem. Co piątek przynosi wypłatę oddanej żonie Rose (Viola Davis). Wtedy też wyjmuje flaszeczkę ginu i spożywa ze swoim przyjacielem Bono (Stephen Henderson). Poznali się kilkanaście lat wcześniej w więzieniu, gdzie Troy trafił już po swoim największym życiowym sukcesie.
Był wschodzącą gwiazdą bejsbola. Niestety tylko w lidze dla czarnych, którym wówczas nie wolno było grać z białymi. Niespełniony sportowiec na swoim podwórzu wciąż kij i przywiązaną do drzewa piłkę. Symbolizuje ona uwiązanie jego utalentowanego sportowo syna Cory (Jovan Adepo). Troy jest dla niego surowy i brutalny. Zazdrości mu szansy na karierę, której sam nie miał czy może chroni przed niepowodzeniem i nieuniknioną frustracją? Drugi syn to wieczny looser, choć jednak jako jedyny potrafi sprzeciwić się apodyktycznemu ojcu. W tle pojawia się też brat Troya Gabe (Mykelti Williamson), który wrócił z II wojny światowej z uszkodzonym mózgiem. Jego obłąkana percepcja świata będzie miała kluczowe znaczenie w finale tej opowieści. A może w tym obłędzie kryje się metafizyka?
Życiowa rutyna Troya jest podszyta ciągłą walką. Usilnym uwolnieniem przywiązanej piłki, zdobyciem kolejnej bazy. Washington doskonale zrywa kolejne warstwy z Troya. Nie potępia jego gniewu, nie lituje się nad zgorzknieniem. Nie usprawiedliwia nieuczciwości i nie gloryfikuje jego męskiej dumy i honoru. Washington tworzy wielką rolę zarówno jako aktor jak i reżyser. Nie jest to łatwa sztuka. Nie można zrozumieć Troya bez miłości i oddania Rose. Dopiero zderzenie tych dwóch postaci pozwala zrozumieć wybory ich synów. Dlaczego Troy wciąż nie może skończyć stawiania płotu na podwórzu skoro postanowił się dawno odgrodzić od życia? A może Rose podświadomie chce ten płot zerwać?
Nominowany do 4 Oscarów film to wielowymiarowa historia prostych ludzi ukształtowanych przez swoje czasy. Podszyta delikatną symboliką jest czymś więcej niż opowieścią o rodzinnych problemach. To też uniwersalna opowieść o niemożności wyrwania się z więzienia, które przez całe życie sami sobie budujemy. Odgradzając się od zła, łatwo odgrodzić się też od dobra.
5/6
„Płoty”, reż: Denzel Washington, dystr: Imperial Cinepix
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/344813-ploty-odgradzajac-sie-od-zla-i-dobra-recenzja-dvd