W filmie zagrali znani i cenieni aktorzy, ale też debiutanci, którzy swoje szlify zdobywali na deskach teatru studenckiego „Doby Wieczór”. Nie bałeś się tego połączenia?
Miałem pewną obawę, ale na szczęście nie musiałem się z tym mierzyć. Młodzi aktorzy podciągają się przy zawodowcach. Ta granica się zaciera. Poza tym oni są tak utalentowani, mają tyle intuicji, są tak autentyczni, a jednocześnie tak piękni i nieskazitelni, że gdybyśmy nie powiedzieli, kto jest, a kto nie jest zawodowcem, być może by tego nie dostrzeżono.
Któraś ze scen z filmu jest dla Ciebie szczególna?
Tak, mam ulubioną scenę. Jest nią scena otwierająca czwarty akt filmu. To akt pod tytułem „Zerwany kłos”, w której w zupełnej ciszy, przy pustym stole, w obumarłym wnętrzu rozświetlonym tylko oknem i powiewającą firaną, siedzi dwoje rodziców utraconej córki, którzy nie mogą się pogodzić i pojednać z tym, że nie mogli jej uchronić. Matka pozostawiła ją w domu, w obawie przed tym, by nie spotkało jej nic złego w drodze do kościoła i ojciec, który pozostawił ją w lesie. Ta scena nazwana jest w scenariuszu „Pojednanie”. Ci wahający się rodzice, siedzą w milczeniu i w osłupieniu. Ojciec, który nieśmiało patrzy na żonę w pewnym momencie dostrzega w niej ciepło i ona chwyta go za rękę. To jest symbol spoglądania na cierpienie oczami wiary. Tylko ich wzajemna miłość potrafi ocalić ich od samozatracenia po tej tragedii.
Mottem filmu są słowa św. Jana Pawła II „Miłości bez Krzyża nie znajdziecie, a Krzyża bez Miłości nie udźwigniecie”. Dlaczego właśnie te słowa?
Są to słowa, które uczą, jak żyć w obliczu cierpienia, że tylko człowiek obdarzony miłością w sercu jest w stanie stawać w obliczu zła.
Do kogo głównie chciałeś skierować ten film?
Nie zastanawiałem się nad tym. Jedynym kryterium przy powstawaniu filmu, bez względu na to, kto go będzie oglądał, była wierność przesłaniu, które chcemy przekazać, bo to przesłanie jest uniwersalne. Ono frunie ponad wszelkimi ograniczeniami – wieku, statusu społecznego, a nawet religii. Jest to przesłanie bardzo humanistyczne – zwycięstwa dobra nad złem, miłości nad nienawiścią, przebaczenia nad zbrodnią i patrzenia na życie oczami wiary. Te toposy człowiek poszukuje przez całe życie.
Masz już w planach kolejne produkcje?
Człowiek planuje – Bóg zdecyduje.
not. Weronika Tomaszewska
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W filmie zagrali znani i cenieni aktorzy, ale też debiutanci, którzy swoje szlify zdobywali na deskach teatru studenckiego „Doby Wieczór”. Nie bałeś się tego połączenia?
Miałem pewną obawę, ale na szczęście nie musiałem się z tym mierzyć. Młodzi aktorzy podciągają się przy zawodowcach. Ta granica się zaciera. Poza tym oni są tak utalentowani, mają tyle intuicji, są tak autentyczni, a jednocześnie tak piękni i nieskazitelni, że gdybyśmy nie powiedzieli, kto jest, a kto nie jest zawodowcem, być może by tego nie dostrzeżono.
Któraś ze scen z filmu jest dla Ciebie szczególna?
Tak, mam ulubioną scenę. Jest nią scena otwierająca czwarty akt filmu. To akt pod tytułem „Zerwany kłos”, w której w zupełnej ciszy, przy pustym stole, w obumarłym wnętrzu rozświetlonym tylko oknem i powiewającą firaną, siedzi dwoje rodziców utraconej córki, którzy nie mogą się pogodzić i pojednać z tym, że nie mogli jej uchronić. Matka pozostawiła ją w domu, w obawie przed tym, by nie spotkało jej nic złego w drodze do kościoła i ojciec, który pozostawił ją w lesie. Ta scena nazwana jest w scenariuszu „Pojednanie”. Ci wahający się rodzice, siedzą w milczeniu i w osłupieniu. Ojciec, który nieśmiało patrzy na żonę w pewnym momencie dostrzega w niej ciepło i ona chwyta go za rękę. To jest symbol spoglądania na cierpienie oczami wiary. Tylko ich wzajemna miłość potrafi ocalić ich od samozatracenia po tej tragedii.
Mottem filmu są słowa św. Jana Pawła II „Miłości bez Krzyża nie znajdziecie, a Krzyża bez Miłości nie udźwigniecie”. Dlaczego właśnie te słowa?
Są to słowa, które uczą, jak żyć w obliczu cierpienia, że tylko człowiek obdarzony miłością w sercu jest w stanie stawać w obliczu zła.
Do kogo głównie chciałeś skierować ten film?
Nie zastanawiałem się nad tym. Jedynym kryterium przy powstawaniu filmu, bez względu na to, kto go będzie oglądał, była wierność przesłaniu, które chcemy przekazać, bo to przesłanie jest uniwersalne. Ono frunie ponad wszelkimi ograniczeniami – wieku, statusu społecznego, a nawet religii. Jest to przesłanie bardzo humanistyczne – zwycięstwa dobra nad złem, miłości nad nienawiścią, przebaczenia nad zbrodnią i patrzenia na życie oczami wiary. Te toposy człowiek poszukuje przez całe życie.
Masz już w planach kolejne produkcje?
Człowiek planuje – Bóg zdecyduje.
not. Weronika Tomaszewska
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/324995-tylko-u-nas-rezyser-filmu-zerwany-klos-bl-karolina-jest-szczegolnie-bliska-w-tych-czasach-gdy-godnosc-kobiety-jest-poraniona?strona=2