Najważniejszym filmem 2016 roku był bez wątpienia „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego. Niepoprawny politycznie film stał się wielkim rozliczeniem z jednym z największych grzechów III RP, czyli przemilczeniem ludobójstwa naszych rodaków na Kresach. „Wołyń” umieszczam na liście w specjalnej kategorii, bowiem film ten wymyka się ocenie wyłącznie artystycznej i należy mu się szczególne miejsce wśród tegorocznych premier.
10. Rycerz Pucharów, reż: Terrence Malick
(…) Choć tytuł filmu jest zaczerpnięty z wizerunku na jednej z kart tarota, trudno odczytywać wizję Malicka jak newage’owy bełkot, co próbowali zrobić niektórzy domorośli interpretatorzy religijnych filmów.Owszem Malick jest zafiksowany na punkcie ewolucji i dbania o środowisko naturalne. Niemniej jednak amerykański filmowiec to jedyny obecnie teolog przyrody w światowym kinie, co pewnie spodobałoby się papieżowi Franciszkowi. Jest to teolog wciąż niezrozumiany i nieodkryty. Spróbujcie za nim podążyć mimo trudów, jakie zadaje widzowi. Śpieszmy się doceniać takich filmowców. W gąszczu komercji i tandety za szybko odchodzą.
(…) Mimo komediowego ujęcia ostateczne przesłanie „Big Short” wesołe nie jest. Oto z końcowych plansz dowiadujemy się, że uratowani przez rząd USA bankierzy na nowo opakowali swoje toksyczne kredyty i sprzedają je prostemu ludowi. Zaskakujące? Skądże znowu! W Polsce słynni banksterzy, którzy powinni w czasie kryzysu zostać przez lud odesłani tam gdzie postkomuniści zimują, stali się w mgnieniu oka liderami opozycji. Cóż, jaki kraj taki bailout.
8. Creed. Narodziny Legendy, reż: Ryan Coogler
(…) Stallone zawsze był dobry w roli Rocky’ego. Teraz jest doskonały. Kręcona jednym długim ujęciem scena, w której Rocky dowiaduje się o śmiertelnej chorobie to osiągnięcie aktorskich wyżyn. Ojcowska czułość i przypisana nieokrzesanym macho uliczna surowość, zwątpienie, odkupienie win i pogodzenie się z własnym przeznaczeniem- to wszystko wybrzmiewa dzięki zniuansowanej kreacji Sylvestra Stallone. Kończy od przygodę z Balboą w sposób spektakularny. Bardzo rzadko wzruszam się na filmach. Tym razem jednak naprawdę zaszkliły mi się oczy. Wielkie kino.
7.Syn Szawła, reż: Laszlo Nemes
(…) Oglądając ten porażający i niekonwencjonalnie obnażający pełnię grozy Holokaustu film, trudno uwierzyć, że nakręcił go 38-letni debiutant László Nemes. Węgierski filmowiec w niezwykle dojrzały, przemyślany sposób totalnie przemeblował kino o Zagładzie. Nikt jeszcze nie pokazał grozy Auschwitz w sposób tak namacalny. W każdej sekundzie czuć smród palonych ciał i strach unoszący się nad fabryką śmierci. Na dodatek to opowieść o tych, którzy zostali zmuszeni do bycia częścią mechanizmu fabrycznej eliminacji milionów ludzkich istnień.
6.Bone Tomahawk, reż: S. Craig Zahler
(…) Opływający w pochwały krytyków debiut 43-letniego S. Craiga Zahlera to antyteza nie tylko ostatniego westernu Tarantino, lecz i całego kina ikony filmowego postmodernizmu Quentina Tarantino i jego „Nienawistnej ósemki”. Ba, podejrzewam wręcz, że „złote dziecko” kina lat 90., oglądając „Bone Tomahawk”, rzekło: „Dlaczego, do jasnej cholery, ja na to nie wpadłem?!”. Według relacji samego Zahlera, podczas premiery jego filmu Tarantino wybuchał śmiechem. Podejrzewam jednak, że był to śmiech nie do końca szczery. Szczególnie że sam Zahler w wywiadach krytykuje ostatni western Tarantino z pozycji miłośnika tego gatunku.
5.Ostatnia Rodzina, reż: Jan P. Matuszyński
(…) Nie było w polskim kinie równie przenikliwej i realistycznej filmowej biografii. „Ostatnia rodzina” debiutującego w fabule (sic!) Matuszyńskiego może śmiało stanąć obok najlepszych światowych filmowych portretów znanych ludzi. Sposobem realizacji, psychologiczną głębią eksponowanych postaci i bezkompromisową stylistyką przypomina zeszłorocznego „Steve Jobs” Danny Boyle’a. Dawno o żadnym polskim filmie nie napisałem z pełnym przekonaniem „arcydzieło”. Na pewno jest nim kreacja Andrzeja Seweryna.
4.Przełęcz ocalonych, reż: Mel Gibson
(…) Wojenny film Gibsona jest wzruszającą i piękną opowieścią o niezłomności ducha. Czystej miłości, jakiej względem bliźniego wymaga od nas Chrystus. To po prostu obraz o świadectwie wiary chrześcijanina. Jakże potrzebnej w czasach, kiedy chrześcijańskie symbole są rugowane z przestrzeni publicznej, poprawność polityczna zabrania zaś głośnego manifestowania swojej wiary. Gibson znów wkłada kij w mrowisko. Brakowało mi tego bożego szaleńca. W końcu powrócił. I to z wielką siłą.
(…) Po latach zadyszki Jim Jarmusch wraca do korzeni. „Paterson” to kwintesencja wszystkiego, co kochamy w kinie twórcy „Nieustających wakacji”. Kontemplacja „nudnej” codzienności, subtelny, błyskotliwy humor i apologia przeciętniaków, o których kino zapomina albo pokazuje w krzywym zwierciadle. Jarmusch ich uszlachetnia. Najlepszy od lat film ojca chrzestnego niezależnego kina.
2.Służąca, reż: Park Chan- wook
(…) Jest ten film złożony z zapożyczeń i autocytatów. Nieraz przepysznie autoironicznych jak ten z kałamarnicą w domu psychopatycznego oprawcy. Wielbiciele „Old Boya” wiedzą, co oznaczała kałamarnica w symbolice tamtego przełomowego filmu. Ten film to „Dobry, zły i brzydki” Koreańczyka Park Chan-wooka. Powalające zakończenie sagi o vendetcie, z idealnie wyważonymi elementami, które widzowie pokochali w poprzednich filmach tego nietuzinkowego twórcy. „Służące” to arcydzieło. Absolutnie doskonała opowieść o zemście.
1. Pokój, reż: Lenny Abrahamson
Nigdy nie sądziłem, że dzięki temu filmowi wyląduję na oscarowej gali. Nie sądziliśmy, że tylu ludzi będzie nim poruszonych. Jasne, że „Pokój” był odpowiednio sprzedany przez dystrybutora, bez czego nie można w USA odnieść sukcesu. No ale za jego sukcesem stoi coś więcej. Widziałem, jak podczas seansu ludzie doświadczali prawdziwych emocji. Emocji siedzących gdzieś w ich głębi. Może takich, o których nie wiedzieli? Widzowie szli do kina, myśląc, że zobaczą thriller, a może klasyczny film o ucieczce, dostawali jednak coś zupełnie innego. W końcu to też jedna z tych historii, o których ludzie z wypiekami na twarzy czytają w gazetach. Siłą tego obrazu jest wielowymiarowość, którą za wszelką cenę chciałem osiągnąć.
mówił w specjalnym dla „wSieci” reżyser „Pokoju”
Reżyser „Pokoju” Lenny Abrahamson: „Jestem Polską zafascynowany”. NASZ WYWIAD
(…) Kwintesencją tego arcydzieła jest Oscarowa rola Larson, która kipi od skrajnych emocji. Nawet na sekundę nie wybucha, nie szarżuje, a jednak nokautuje widza emocjonalnym prostym ciosem. Tytułowy „Pokój” jest miejscem najwyższego okrucieństwa, zła i brudu, ale zarazem staje się miejscem bezgranicznej, czystej matczynej miłości. A jednak trzeba się z tego „Pokoju” wyrwać, bowiem zło i dobro nigdy ze sobą koegzystować nie mogą.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Najważniejszym filmem 2016 roku był bez wątpienia „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego. Niepoprawny politycznie film stał się wielkim rozliczeniem z jednym z największych grzechów III RP, czyli przemilczeniem ludobójstwa naszych rodaków na Kresach. „Wołyń” umieszczam na liście w specjalnej kategorii, bowiem film ten wymyka się ocenie wyłącznie artystycznej i należy mu się szczególne miejsce wśród tegorocznych premier.
10. Rycerz Pucharów, reż: Terrence Malick
(…) Choć tytuł filmu jest zaczerpnięty z wizerunku na jednej z kart tarota, trudno odczytywać wizję Malicka jak newage’owy bełkot, co próbowali zrobić niektórzy domorośli interpretatorzy religijnych filmów.Owszem Malick jest zafiksowany na punkcie ewolucji i dbania o środowisko naturalne. Niemniej jednak amerykański filmowiec to jedyny obecnie teolog przyrody w światowym kinie, co pewnie spodobałoby się papieżowi Franciszkowi. Jest to teolog wciąż niezrozumiany i nieodkryty. Spróbujcie za nim podążyć mimo trudów, jakie zadaje widzowi. Śpieszmy się doceniać takich filmowców. W gąszczu komercji i tandety za szybko odchodzą.
(…) Mimo komediowego ujęcia ostateczne przesłanie „Big Short” wesołe nie jest. Oto z końcowych plansz dowiadujemy się, że uratowani przez rząd USA bankierzy na nowo opakowali swoje toksyczne kredyty i sprzedają je prostemu ludowi. Zaskakujące? Skądże znowu! W Polsce słynni banksterzy, którzy powinni w czasie kryzysu zostać przez lud odesłani tam gdzie postkomuniści zimują, stali się w mgnieniu oka liderami opozycji. Cóż, jaki kraj taki bailout.
8. Creed. Narodziny Legendy, reż: Ryan Coogler
(…) Stallone zawsze był dobry w roli Rocky’ego. Teraz jest doskonały. Kręcona jednym długim ujęciem scena, w której Rocky dowiaduje się o śmiertelnej chorobie to osiągnięcie aktorskich wyżyn. Ojcowska czułość i przypisana nieokrzesanym macho uliczna surowość, zwątpienie, odkupienie win i pogodzenie się z własnym przeznaczeniem- to wszystko wybrzmiewa dzięki zniuansowanej kreacji Sylvestra Stallone. Kończy od przygodę z Balboą w sposób spektakularny. Bardzo rzadko wzruszam się na filmach. Tym razem jednak naprawdę zaszkliły mi się oczy. Wielkie kino.
7.Syn Szawła, reż: Laszlo Nemes
(…) Oglądając ten porażający i niekonwencjonalnie obnażający pełnię grozy Holokaustu film, trudno uwierzyć, że nakręcił go 38-letni debiutant László Nemes. Węgierski filmowiec w niezwykle dojrzały, przemyślany sposób totalnie przemeblował kino o Zagładzie. Nikt jeszcze nie pokazał grozy Auschwitz w sposób tak namacalny. W każdej sekundzie czuć smród palonych ciał i strach unoszący się nad fabryką śmierci. Na dodatek to opowieść o tych, którzy zostali zmuszeni do bycia częścią mechanizmu fabrycznej eliminacji milionów ludzkich istnień.
6.Bone Tomahawk, reż: S. Craig Zahler
(…) Opływający w pochwały krytyków debiut 43-letniego S. Craiga Zahlera to antyteza nie tylko ostatniego westernu Tarantino, lecz i całego kina ikony filmowego postmodernizmu Quentina Tarantino i jego „Nienawistnej ósemki”. Ba, podejrzewam wręcz, że „złote dziecko” kina lat 90., oglądając „Bone Tomahawk”, rzekło: „Dlaczego, do jasnej cholery, ja na to nie wpadłem?!”. Według relacji samego Zahlera, podczas premiery jego filmu Tarantino wybuchał śmiechem. Podejrzewam jednak, że był to śmiech nie do końca szczery. Szczególnie że sam Zahler w wywiadach krytykuje ostatni western Tarantino z pozycji miłośnika tego gatunku.
5.Ostatnia Rodzina, reż: Jan P. Matuszyński
(…) Nie było w polskim kinie równie przenikliwej i realistycznej filmowej biografii. „Ostatnia rodzina” debiutującego w fabule (sic!) Matuszyńskiego może śmiało stanąć obok najlepszych światowych filmowych portretów znanych ludzi. Sposobem realizacji, psychologiczną głębią eksponowanych postaci i bezkompromisową stylistyką przypomina zeszłorocznego „Steve Jobs” Danny Boyle’a. Dawno o żadnym polskim filmie nie napisałem z pełnym przekonaniem „arcydzieło”. Na pewno jest nim kreacja Andrzeja Seweryna.
4.Przełęcz ocalonych, reż: Mel Gibson
(…) Wojenny film Gibsona jest wzruszającą i piękną opowieścią o niezłomności ducha. Czystej miłości, jakiej względem bliźniego wymaga od nas Chrystus. To po prostu obraz o świadectwie wiary chrześcijanina. Jakże potrzebnej w czasach, kiedy chrześcijańskie symbole są rugowane z przestrzeni publicznej, poprawność polityczna zabrania zaś głośnego manifestowania swojej wiary. Gibson znów wkłada kij w mrowisko. Brakowało mi tego bożego szaleńca. W końcu powrócił. I to z wielką siłą.
(…) Po latach zadyszki Jim Jarmusch wraca do korzeni. „Paterson” to kwintesencja wszystkiego, co kochamy w kinie twórcy „Nieustających wakacji”. Kontemplacja „nudnej” codzienności, subtelny, błyskotliwy humor i apologia przeciętniaków, o których kino zapomina albo pokazuje w krzywym zwierciadle. Jarmusch ich uszlachetnia. Najlepszy od lat film ojca chrzestnego niezależnego kina.
2.Służąca, reż: Park Chan- wook
(…) Jest ten film złożony z zapożyczeń i autocytatów. Nieraz przepysznie autoironicznych jak ten z kałamarnicą w domu psychopatycznego oprawcy. Wielbiciele „Old Boya” wiedzą, co oznaczała kałamarnica w symbolice tamtego przełomowego filmu. Ten film to „Dobry, zły i brzydki” Koreańczyka Park Chan-wooka. Powalające zakończenie sagi o vendetcie, z idealnie wyważonymi elementami, które widzowie pokochali w poprzednich filmach tego nietuzinkowego twórcy. „Służące” to arcydzieło. Absolutnie doskonała opowieść o zemście.
1. Pokój, reż: Lenny Abrahamson
Nigdy nie sądziłem, że dzięki temu filmowi wyląduję na oscarowej gali. Nie sądziliśmy, że tylu ludzi będzie nim poruszonych. Jasne, że „Pokój” był odpowiednio sprzedany przez dystrybutora, bez czego nie można w USA odnieść sukcesu. No ale za jego sukcesem stoi coś więcej. Widziałem, jak podczas seansu ludzie doświadczali prawdziwych emocji. Emocji siedzących gdzieś w ich głębi. Może takich, o których nie wiedzieli? Widzowie szli do kina, myśląc, że zobaczą thriller, a może klasyczny film o ucieczce, dostawali jednak coś zupełnie innego. W końcu to też jedna z tych historii, o których ludzie z wypiekami na twarzy czytają w gazetach. Siłą tego obrazu jest wielowymiarowość, którą za wszelką cenę chciałem osiągnąć.
mówił w specjalnym dla „wSieci” reżyser „Pokoju”
Reżyser „Pokoju” Lenny Abrahamson: „Jestem Polską zafascynowany”. NASZ WYWIAD
(…) Kwintesencją tego arcydzieła jest Oscarowa rola Larson, która kipi od skrajnych emocji. Nawet na sekundę nie wybucha, nie szarżuje, a jednak nokautuje widza emocjonalnym prostym ciosem. Tytułowy „Pokój” jest miejscem najwyższego okrucieństwa, zła i brudu, ale zarazem staje się miejscem bezgranicznej, czystej matczynej miłości. A jednak trzeba się z tego „Pokoju” wyrwać, bowiem zło i dobro nigdy ze sobą koegzystować nie mogą.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/318748-top-10-najgorszych-i-najlepszych-filmow-2016-roku-ranking-lukasza-adamskiego?strona=2