19 września na rynku literackim zadebiutowała kontynuacja „Hardej”, bestsellerowej powieści Elżbiety Cherezińskiej pt. „Królowa”. „Harda” znalazła się między innymi na liście bestsellerów empik.com oraz matras.pl. Spotkała się również z bardzo pozytywnym odbiorem czytelników i recenzentów. Zachęcamy do zapoznania się z fragmentem „Królowej”
Spotkanie autorskie Elżbiety Cherezińskiej odbędzie się w Pałacu Krasińskich, 27 września o godzinie 18:00 (plan Krasińskich 3/5).
ŚWIĘTOSŁAWA w sukni złotozielonej jak jej oczy stała obok syna Haralda przed ołtarzem kościoła w Viborgu. Biskup Odinkarr głosem mocnym niczym grzmot sprawował liturgię koronacyjną.
W dzień wyboru Haralda przyszedł do niej i powiedział wprost:
— Pani, twój mąż, Sven, był królem, ale nie życzył sobie obrzędu chrześcijańskiego namaszczenia władcy. Tym samym zostałaś go pozbawiona i ty. Chcesz to zmienić? Lud duński wielbi cię i uznaje za swoją królową, lecz wydajesz mi się kimś, kto pragnie więcej. Teraz, kiedy wróciłaś z wygnania, kiedy twój głos zaważył na decyzji możnych, jest najlepszy moment, by odprawić obrzęd zaniechany przez twego męża.
— Pragnę tego – powiedziała Odinkarrowi.
I stało się. Ona i Harald stoją teraz przed ołtarzem.
To Knut zwany jest Synem Królowej, ale moja prawdziwa koronacja jest przy boku Haralda. Boże, jesteś nieprzewidywalny w swych dziełach – pomyślała i w tej samej chwili piorun rozdarł niebiosa. Zawtórował mu daleki pomruk burzy.
— Sigrido Storrådo – zawołał gromko Odinkarr. – Królowo wdowo i matko nowego króla. Nasza chrześcijańska pani. Wolą Boga jest naznaczyć cię olejem świętym przeznaczonym tylko dla Jego wybrańców! Sigrido, oto dopełnia się obrzęd!
— Świętosławo – poprawiła go grzecznie. Ściągnął grube linie brwi.
— Sss… Szz… Sii… – spróbował.
— Świętosławo – podpowiedziała powoli.
Gruchnął kolejny piorun.
— Śśś… – Na czole Odinkarra sperlił się pot.
— Matko – szepnął Harald polubownie – on tego nie wymówi.
— Chcę być koronowana pod imieniem, które dostałam na chrzcie – uparła się.
— Ciesz się, biskupie, że nie przyszła z rysicą na smyczy – usłyszała z głębi kościoła głos Joruna.
Rozpętała się furia burzy. Grzmoty goniły się wokół świątyni.
— Santaslaue – podszepnął kleryk Odinkarrowi.
— Santa? – zdziwił się biskup, patrząc w jej dwubarwne oczy.
— Sventoslava – powiedział stojący za jej plecami Knut.
Odinkarr odetchnął i powiedział:
— Sventoslavo, namaszczam cię świętym olejem. Oto stajesz się wybranką Boga, z Jego woli królową Danii…
Zanurzył palec w naczyniu i przejechał nim po jej czole, jakby rył tam ognisty szlak.
— Amen – odpowiedziała. – Przyjmując sakrament, odrzucam siebie i staję się sługą sług. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
— Amen – zaśpiewali klerycy i burza umilkła.
Potem namaścił Haralda. Na jasną twarz jej syna wystąpiły rumieńce, gdy
Odinkarr zakrzyknął:
— Oto król Danii!
Ach, Svenie – pomyślała – szkoda, że go nie widzisz. Nasz pierworodny to piękny, rudy król.
Wyszli z kościoła w ceremonialnym orszaku wiedzionym przez Odinkarra. Królowa i król. Ona i jej syn. Za nimi Knut z Elfgifu i małym Svenem, potem wodzowie i możni.
Powietrze pachniało burzą, która odeszła. W słońcu skrzyły się grube krople wody, jak najszlachetniejsze klejnoty. Oddychała głęboko, ciesząc się tą chwilą.
Uddorm, który w Viborgu miał swą rodową siedzibę, wyprawił ucztę koronacyjną.
— Niech żyje królowa! – krzyczał u wrót dworu, aż czerwieniły się jego pulchne policzki. – Niech żyje król!
Jego służki roznosiły mięsiwo i miód. Spełnili z Haraldem toast ze srebrnych kielichów, a dopiero potem z okutego rogu Svena. Wtedy odezwał się Jorun.
—Na koronację Hardej przybył sam Thor! – Jego niebieskie oczy niemal lśniły. – Gdy Sven koronował się w Winchesterze, też lało jak wszyscy diabli.
—Jorunie! – zawołała do niego lekko. – Deszcz umilkł.
—Wiem – warknął i napił się. – Tak tylko wspominam. Odinkarr pił z umiarem, ale śmiał się tubalnie. Harald był szczęśliwy. Elfgifu radosna; najwyraźniej powrót do ojczyzny uśmiechał jej się bardziej niż pozostanie w Roskilde. Knut wydał jej się skupiony, jakby nad czymś myślał. Wodzowie skandowali:
—Sigrida Storråda! Harda Pani wróciła! I nastał król Harald! Skuli sposobił się do poematu, kiedy Knut wstał od stołu i przemówił:
— Matko, nie boję się walczyć o Anglię, ale przyznaję, że jestem niedoświadczony w tym, co robił ojciec. W układach, sojuszach i polityce…
—Powiem ci, młody książę, jakie zdanie miał król Sven – wyrwał się Jorun. – Mówił: „Z królowaniem jest jak z żoną. Zdobyć to jedno, ale cała sztuka utrzymać”.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na nią i po ułamku chwili ryknęli śmiechem. Ona też. Tylko Elfgifu zmarszczyła brwi.
—Matko – podjął Knut, gdy ludzie się uspokoili. – Popłyń ze mną do Anglii. Ja będę walczył, a ty pomóż mi w układach i sojuszach. Naucz mnie tej sztuki.
Nie spodziewała się tego. Nagle poczuła się jak koń śmignięty batem.
Zrozumiała, co to znaczy dostać wyzwanie. Zobaczyła wężowe oczy jarla Thorgilsa z Jelling, który się żachnął. I Elfgifu, która szarpała Knuta za rękaw, próbując odwieść od tej prośby.
Nie bój się, dziewczyno – pomyślała. – Nie odbiorę ci męża, tylko wesprę swego syna.
—Haraldzie? – spytała. – Co ty na to?
—Cóż powiedzieć? – Starszy się zaśmiał, a korona na jego rudych włosach lśniła. – Syn Królowej nie waha się użyć swej pozycji. Zgadzam się, choć ja też chętnie skorzystałbym z twej pomocy przy rozsądzaniu sporów między Uddormem z Viborga a Ragnem z Wysp. Pojęcia nie masz, matko, jacy na starość zrobili się małostkowi.
—Rozwiążę twój problem, mój panie! – wrzasnął Uddorm – Właśnie zdecydowałem, że płynę do Anglii z królową i Knutem!
—A ja stworzę ci nowy, Sigrido! – ryknął Ragn. – Dam łodzie, ludzi i swoją osobę pod twoje rozkazy! Będę się kłócił z grubasem na twoich oczach! Ha, ha!
—Moja rysica jest biegła w rozsądzaniu sporów na szczeblu jarlów. – Świętosława się uśmiechnęła. – Wystarczy spuścić ją ze smyczy.
—Chętnie popieszczę tę kotkę – jęknął Uddorm i napił się. Spojrzała na swych synów. Obaj byli zadowoleni.
—Dobrze, synu – odrzekła, kierując twarz do młodszego. – Twój brat dostał piękne, ojcowskie królestwo. Ja przywykłam do zmian tronów. Skoro mnie potrzebujesz, popłynę z tobą. Nie lubuję się w błyskotkach, ale powiadają, że angielskie srebro ma niezwykły urok. Popłynę z tobą, by to sprawdzić. By z tobą i wodzami dotknąć tego skarbu, dla którego walczył twój ojciec, ty sam i Olav Tryggvason, któregoście pokonali w bitwie trzech królów. Serce zabiło jej kompulsywnym, nierównym rytmem.
Postawiłeś przede mną wyzwanie, Knucie – pomyślała. – A ja postaram się je wypełnić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/309322-tylko-u-nas-fragment-krolowej-najnowszej-powiesci-elzbiety-cherezinskiej