Klijnstra: "mamy władzę, która próbuje wprowadzić do obiegu merytoryczne kryteria, a nie tylko towarzyskie, jak dawniej"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Pamiętam kuluarową wypowiedź pewnego wysoko postawionego polityka PO, który powiedział: „Artyści? Ludzie kultury? Co to w ogóle jest za elektorat?”. Wtedy zrozumiałem, że z kimś, kto, prezentuje taką postawę, nie ma już w ogóle o czym rozmawiać

—mówi Redbad Klijnstra w rozmowie z serwisem niezależna.pl.

Aktor opowiada o potrzebie pracy organicznej, bo przez lata kultura rozwijała się pod patronatem kolejnych rządów, ale bardzo szkodliwie dla sztuki. Pod uwagę często brane były układy towarzyskie, a nie wartość artystyczna pracy ludzi sztuki.

Z tego, co widzę, pokolenie 45-50 i w górę ma pewne przyzwyczajenia. To przyzwyczajenia w jakimś sensie lewicowe, oparte na myśleniu, że w tamtych czasach żyło się dobrze. Komunikat podstawowy poprzedniej władzy był taki, że „nie dajemy wam dużo pieniędzy, ale nie wtrącamy się do was w ogóle”. Po prostu żyjemy sobie obok siebie - taka mała stabilizacja

—ocenia Klijnstra.

A teraz przyszła władza, która czegoś chce. Sam znam artystów, którzy nie są zwolennikami PiS, ale są ludźmi porządnymi i oni akceptują to, że teraz jest nowa władza, która ma swój pomysł. Natomiast najbardziej wściekli są ci, którzy w pewnym sensie korzystali z tej patologii, udając, że jej nie ma, ponieważ było im z tym dobrze. To myślenie, że z powodu dobrego rodzaju sztuk czy filmów należy im się więcej, często bez żadnej weryfikacji. A dziś mamy władzę, która próbuje wprowadzić do obiegu pewne merytoryczne kryteria, a nie tylko towarzyskie. Idzie to nadal opornie, ale przynajmniej są próby

—dodaje.

Wielu naszych artystów jest bardzo krytycznie nastawionych do PiS. Atakują rząd przy każdej nadarzającej się okazji i chodzą na marsze KOD.

Myślę, że w grę wchodzi tutaj parę czynników. Na pewno jeden z nich jest taki, że artyści pewnego pokolenia byli przyzwyczajeni do tego, że szczególnie ci, którzy mają znane nazwisko, mają z władzą, z ministerstwem bezpośredni kontakt.** W Holandii to nie jest możliwe, żeby aktorka, nawet pokroju Krystyny Jandy, umówiła się z ministrem na spotkanie i poprosiła go o jakieś pieniądze. Po prostu tam minister tworzy ustawy, a nie jest jakimś księciem, który…

—tłumaczy aktor.

Klijnstra w czasach rządu PO był artystą niszowym, jego wypowiedzi były bardzo niewygodne i często krytykował decyzje Platformy.

(…) nie uważam, żeby jakiekolwiek moje wypowiedzi był polityczne – one są czysto obywatelskie

—podkreśla.

ZOBACZ TEŻ:

Klijnstra w rozmowie z Mazurkiem: „Nam nawet trudno zrozumieć, jak różny od rzeczywistości jest obraz Polski i Polaków, jaki mają Europejczycy”

ann/niezalezna.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych