Polonica czyli polscy filmowcy na świecie. Ciekawy przegląd na festiwalu w Gdyni

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
"Kosmos", reż: Andrzej Żuławski,dystr: Bomba Film
"Kosmos", reż: Andrzej Żuławski,dystr: Bomba Film

Polonica to najstarsza, obok Konkursu Głównego, sekcja Festiwalu Filmowego w Gdyni. Prezentuje międzynarodowe koprodukcje z polskim udziałem oraz filmy ze znaczącym udziałem artystycznym polskich twórców. 41. Festiwal Filmowy w Gdyni zaprezentuje pięć takich filmów: „Niewinne” Anne Fontaine, „Kosmos” Andrzeja Żuławskiego, „Czerwony kapitan” Michała Kollara, „Maquinaria Panamericana” Joaquina del Paso oraz „Ja, Olga Hepnarova” Tomasa Weinreba i Petra Kazdy.

„Niewinne” to oparty na prawdziwej historii najnowszy film Anne Fontaine, autorki pamiętnych „Coco Chanel” i „Dziewczyny z Monaco”. Francusko-polska produkcja, zrealizowana w całości w Polsce z udziałem znakomitych polskich aktorek m.​in. Agaty Kuleszy, Agaty Buzek, Joanny Kulig, Anny Próchniak, Katarzyny Dąbrowskiej, Heleny Sujeckiej. Światowa premiera filmu odbyła się w ramach Sundance, gdzie obraz został uznany przez magazyn Variety za jeden z najlepszych filmów tegorocznej edycji, a także znalazł się w rankingu 10 najważniejszych produkcji festiwalu według „Vogue Magazine”. Film zyskał przychylność zagranicznych krytyków za „hipnotyzującą rolę Agaty Buzek” (hollywoodreporter.com) i „fenomenalną kreację Agaty Kuleszy” (screendaily.com) oraz „doskonały scenariusz” (thefilmstage.com), „olśniewające piękno” i „malarskość kadrów, z których każdy mógłby być obrazem” (christianitytoday.com). Film został dofinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.

Jednym z najważniejszych wydarzeń tegorocznego Festiwalu będzie projekcja francusko-portugalskiego „Kosmosu” - pierwszego od 15 lat, a zarazem ostatniego filmu Andrzeja Żuławskiego – uwspółcześnionej adaptacji „Kosmosu” Gombrowicza. Bohaterowie filmu, Witold i Fuks udają się do prywatnego pensjonatu. Jeden nie zdał egzaminów na prawie, drugi porzucił pracę u paryskiego projektanta. W zdawałoby się spokojnym miejscu dochodzi do dziwnych sytuacji. Wróbel zawieszony na sznurku, dziwne znaki w ogrodzie czy zniekształcone usta pokojówki skrywają tajemnicę. Nie tylko intrygująca zagadka zaprząta głowę Witolda – zakochuje się on bez pamięci w zamężnej kobiecie. „Gdy Jerzy Skolimowski i Jan Jakub Kolski wyłożyli się na ekranizacjach Gombrowicza, uznano, że robienie filmów opartych na jego prozie jest niemożliwe. Autor „Opętania” bezczelnie obalił ten mit. A potem umarł, nie doczekawszy polskiej premiery. Paskudna ironia losu, bowiem enfant terrible polskiego kina zrobił najlepszy film w swojej niezwykłej karierze.”- pisał o filmie we „wSieci” Łukasz Adamski.

Podczas Festiwalu będzie można również obejrzeć czesko-słowacko-polską koprodukcję „Czerwony Kapitan” Michala Kollàra. Polskim producentem filmu jest Md4. Zdjęcia do filmu wyszły spod ręki Kacpera Fertacza. Film był współfinansowany przez Regionalny Fundusz Filmowy w Krakowie.

Akcja filmu toczy się w 1992 roku. Po upadku komunizmu pozostało wiele nierozwiązanych spraw kryminalnych, których sprawcy nigdy nie ponieśli kary. W ręce Krauza - ambitnego młodego detektywa z Wydziału Zabójstw, wpada jedna z nich. Na miejskim cmentarzu odnalezione zostaną zwłoki z licznymi śladami tortur. Świadomi niebezpieczeństwa, Krauz wraz ze swoim partnerem, postanawiają rozwiązać zagadkę. Wszystkie tropy prowadzą do „Czerwonego Kapitana” - owianego złą sławą specjalisty od „ostatecznych” przesłuchań z czasów minionej władzy. Niewielu przeżyło spotkanie z nim. Film świadomie nawiązuje do poetyki czarnego kryminału amerykańskiego. W roli głównej wystąpił Maciej Stuhr.

„Maquinaria Panamericana” to rzadki przykład koprodukcji meksykańsko-polskiej. Reżyser Joaquin del Paso to urodzony w 1986 roku Meksykanin, absolwent szkoły filmowej na Kubie (EICTV). W 2013 roku ukończył PWSFTviT w Łodzi i właśnie Szkoła Filmowa w Łodzi jest koproducentem tego filmu. Del Paso to pomysłodawca i współzałożyciel kolektywu filmowego Amondo Films, który działa w Warszawie, Delhi i Meksyku. Współpracuje jako autor zdjęć przy licznych projektach dokumentalnych i fabularnych w Polsce i za granicą. „Maquinaria Panamericana” jest jego debiutem fabularnym. Film miał swoją premierę na tegorocznym festiwalu w Berlinie w sekcji Forum. To komedia absurdów – obraz działania w sytuacji zagrożenia, którego akcja toczy się w firmie w sytuacji niespodziewanego zagrożenia bankructwem. W walce o „firmową rodzinę” chodzi o przetrwanie za wszelką cenę – bez względu na konsekwencje.

10 lipca 1973 roku 22-letnia Olga Hepnarova celowo wjechała wynajętą ciężarówką w przystanek tramwajowy w centrum Pragi. To tragiczne wydarzenie stało się kanwą czesko-słowacko-polskiego filmu „Ja, Olga Hepnarová” Tomasa Weinreba i Petra Kazdy. Tytułową rolę w filmie kreuje młoda, zdolna polska aktorka Michalina Olszańska. Polskim producentem filmu jest MediaBrigade, a film został wsparty przez Odra-Film w ramach Dolnośląskiego Konkursu Filmowego oraz przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Autorem zdjęć jest Adam Sikora. W filmie w rolach drugoplanowanych zobaczymy wielu polskich aktorów, m.​in. Malwinę Turek, Szymona Piotra Warszawskiego, Martę Mazurek i Krzysztofa Kulińskiego.

Z 25 osób obecnych tego tragicznego dnia na przystanku, osiem zginęło, a 11 zostało ciężko rannych. Zapytana o motyw, Hepnarova odpowiedziała następująco: „W żaden sposób nie żałuję tego, co stało się na tamtej ulicy. Nie miałam zamiaru zranić tych konkretnych osób. Było mi wszystko jedno, kto umrze. Liczył się tylko cel, który chciałam osiągnąć. Chciałam zemścić się na całym społeczeństwie, włączając w to moją rodzinę, na wszystkich, którzy traktowali mnie wrogo. Jeśli społeczeństwo myśli, że może zniszczyć jednostkę, jednostka ma takie samo prawo, aby zrujnować społeczeństwo”. - „Chodziło mi o to, żeby pokazać ją jako osobę skrzywdzoną, samotną i bardzo zagubioną” – mówi Michalina Olszańska w wywiadzie dla portalu sfp.org.pl. - „Bo, co zresztą pokazujemy w filmie, wcale nie było tak, że wszyscy ją niszczyli. Nikt niestety się nad nią nie pochylił. Jej zachowanie to krzyk rozpaczy, desperackie wołanie o zwrócenie uwagi”.

Michał Oleszczyk, dyrektor artystyczny Festiwalu, podkreśla:

Nie wyobrażam sobie Festiwalu bez Poloniki. To sekcja ukochana przez widzów, a także sekcja o szczególnym symbolicznym znaczeniu, pokazująca jak bardzo aktywni są polscy filmowcy na świecie i jak wielki wkład wnoszą w projekty prawdziwie międzynarodowe. W obecnej epoce koprodukcji jest to szczególnie ważne i cenne.

Q/festiwalgdynia.pl/wPolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych