Nie taki PiS straszny, jak go malują... Gwiazda Kabaretu Moralnego Niepokoju o braku jakichkolwiek nacisków ze strony władz

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Screenshot z materiału video wp.pl
Screenshot z materiału video wp.pl

Twierdzenia o „pisowskiej dyktaturze” można włożyć między bajki. Najlepszego dowodu dostarcza Mikołaj Cieślak, artysta znany z występów w Kabarecie Moralnego Niepokoju.

Jak rządziło SLD mieliśmy taką piosenkę o małżeństwie Kwaśniewskich „my jesteśmy narąbani, jaśnie pani” - zadzwonili do nas po próbie i (mówili) „tego nie dawajcie”. Mieliśmy piosenkę o tym, ze MON-ie są przetargi i jest układ korupcyjny. Zadzwonił do nas ktoś z ministerstwa i pyta: dlaczego o nim śpiewany

— wspomina Cieślak w programie Wirtualnej Polski #dziejesienazywo.

Artysta zadaje kłam twierdzeniom o rzekomym braku swobody artystycznej w czasach, gdy premierem był Jarosław Kaczyński.

Za „strasznych czasów PiS”, tam była taka koalicja niemile widziana (PiS, LPR, Samoobrona). Zrobiliśmy taki skecz historyczny - spotyka się na dworcu Hitler, Mussoilini i wódz Japonii - Mussolini okazał się strasznym głupkiem. Hitler widząc to mówi: to jest kompletny debil, ale najważniejsza jest koalicja. Byliśmy przekonani, że to nie pójdzie, a tu nagle bez problemu

— mówi Mikołaj Cieślak.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych