Powiedzenie, że Tommy Lee Jones zrobił western rewizjonistyczny jest uproszczeniem. Jakie bowiem westerny nie uderzają dziś w klasyczną, moralnie czarno-białą koncepcję kina o Dzikim Zachodzie? Skoro klasyką westernu jest dziś Packinpah i Leone, trudno już mówić o rewizjonizmie. Reżysera Tommy Lee Jonesa interesują bardziej uniwersalne kwestie.
W „Trzech pogrzebach Melquiadesa Estrady” i zrobionym razem z Cormeckiem McCarthym „Sunset Limited” Jones opowiadał o odkupieniu grzechów. Wymowa obu była zupełnie przeciwstawna. W opartej na książce Glendona Swarthouta „Eskorcie” również ten temat pobrzmiewa, ale nie wybija się na pierwszy plan. Jest ten film w jakiejś mierze obaleniem mitu pionierów z filmów Johna Forda. Zamiast patetycznej wizji zasiedlania przez odważnych przybyszów bezkresnych prerii, widzimy ile przyziemnych przeszkód czekało na uciekinierach z Europy. Brud, ubóstwo, choroby dziesiątkujące rodziny, brutalni Indianie i zdegenerowani kowboje- wszystko to widzimy w pierwszych minutach filmu wybitnego aktora.
W takim świecie muszą znaleźć się nie tylko mający niewiele wspólnego z Waynem czy Cooperem mężczyźni, ale przede wszystkim kobiety. W „Eskorcie” to one są kluczowymi bohaterkami. Trzy z nich przechodzi załamanie psychiczne. Jones nie szczędzi zresztą dosłownego ukazania przyczyn szaleństwa kobiet, z której jedna po śmierci chorych niemowlaków dokonuje dzieciobójstwa. Jedynym ratunkiem dla kobiet jest przewiezienie ich do specjalnego ośrodka prowadzonego przez pastora i jego żonę ( epizodyczna rola Meryl Streep). Ten jednak znajduje się w oddalonym od Arkansas stanie Iowa. Przewozu obłąkanych podejmuje się twarda, samotna farmerka Mary Bee Cuddy (Hilary Swank). Despotyczna, ale kipiąca dobrem kobieta bezskutecznie próbuje ułożyć sobie życie osobiste. Mary znajduje pomoc u miejscowego lumpa George Briggsa ( Tommy Lee Jones), którego przez przypadek ratuje od stryczka. Ten jednak jawi się jako zimny sukinsyn, liczący wyłącznie na 300 dolarów zapłaty. Do czasu.
Od samego początku widać tutaj igranie westernowym schematem. Zamiast eleganckiego dyliżansu mknącego przez pustkowia, mamy rozklekotany, wypełniony obłąkanymi kobietami, wóz z kratami i przybitymi do ścian łańcuchami. Lejce trzymają nie dwaj twardzi rewolwerowcy, ale kobieta i prymitywny, żyjący przeszłością podrzędny kowboj. Czy przeżyją przemianę? Zamknie się ona w rytualnym tańcu Briggsa rodem ze spływających odorem tanich perfum i taniej whiskey spelun z napisem saloon nad drzwiami. A jednak trudno nazwać „Eskortę” kinem Jarmushowskim, gdzie bohater wraca do punktu wyjścia. Szczególnie, że w pewnym momencie dostajemy szokujący w swej banalności twist akcji.
Niektórzy nazywają film Jonesa feministycznym westernem. Jest to poniekąd prawda, choć nie kobieta, wbrew zapowiedziom, okazuje się tu najsilniejszą osobą. Marry Bee jest najbardziej złożoną postacią „Eskorty”. Jak zwykle świetnie ją portretuje specjalistka od ról potłuczonych niewiast Hillary Swank. A jednak to jej rola jest dla mnie największym zgrzytem i rzutuje na odbiór całego dzieła Jonesa. Kluczem do zrozumienia jej losu jest to, że dobrze sytuowana i bardzo atrakcyjna fizycznie Marry jest odrzucana przez kolejnych mężczyzn, którym sama proponuje małżeństwo. Prymitywni i seksualnie wygłodzeni farmerzy wydają się być wyjątkowo wybredni, odtrącając piękna, młodą, bogatą i samotną kobietę? Jednak rzutuje to na przeszywający cały film „brudny realizm”.
Niemniej jednak „Eskorta” to nowatorski, głęboki i podszyty delikatną symboliką ( rzeka Missouri dzieli przykryte kurzem i piachem piekło od zielonego nieba) film. Rodrigo Prieta nie tylko przepięknie fotografuje bezkresne pustkowia Nebraski, ale przytłacza nimi losy bohaterów. Miejscami te panoramiczne i statyczne ujęcia są wyrachowane, ale bronią się w kontraście do szaleństwa rozgrywającego się w karykaturalnym dyliżansie. Surowy film Jonesa to kolejny krok na coraz ciekawszej reżyserskiej drodze filmowca, który przecież żyje z dala od Hollywood, gdzieś na rancho w Teksasie. Widać to w jego surowym westernie.
4/6
„Eskorta”, reż: Tommy Lee Jones, dystr: Monolith
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/276660-eskorta-to-nie-jest-kraj-dla-wrazliwych-kobiet-recenzja-dvd