Muza Davida Lyncha z jego mrocznych historii o zdewastowanej Ameryce ( „Blue Velvet”, „Dzikość serca”) Laura Dern za rolę lekko infantylnej, ale walecznej Amy zdobyła Złotego Globa.Druga seria potwierdza nie tylko jej aktorską klasę, ale również oryginalność całej opowieści o próbie odnalezienia się w coraz bardziej obdartej ze złudzeń krainy „z ciepłą wodą w kranie”.
W pierwszej scenie pilotowego odcinka pierwszego sezonu „Iluminacji” widzimy zapłakaną kobietę z rozmazanym makijażem (okładka pierwszej serii jest godna „About Szmidt” z Jackiem Nicholsonem), która słucha w łazience opinii na swój temat. Amy- kobieta po czterdziestce, która ma problemy z byłym mężem, korporacją, w której pracuje i ponosi porażkę w każdym możliwym związku ląduje w końcu na terapii, gdzie porzuca wyścig szczurów by odnaleźć siebie na Hawajach.
Druga seria „Iluminacji” ma początek zupełnie inny. Amy nie jest już zdeptanym trybikiem w korporacyjnej machinie. Po powrocie do Kalifornii zamieszkuje ze swoją matką ( Diane Ladd, która rzeczywiście jest matką aktorki), odbudowuje relacje z byłym mężem ( Luke Wilson) i postanawia tym razem zawalczyć o swój los. Amy wraca też do firmy Abaddon Industries. Jednak tym razem nie chce już być trybikiem pozwalającym na jej płynne funkcjonowanie. Tym razem zamierza wysadzić firmę w powietrze, ujawniając korupcje na szczytach jej władzy. W tym celu kontaktuje się z dziennikarzem Jeffem Flenderem ( widocznie odzyskujący wiatr w żagle po chudych latach Dermot Mulroney) i wraz z zaufanym przyjacielem Tylem ( Mike White) wypowiada wojnę swoim bossom.
„Iluminacja” została stworzona przez Mike’a White’a, który do tej pory odnosił sukcesy w kinie niezależnym oraz Laurę Dern. Oboje długo zabiegali by HBO zaakceptowała pomysł na serial o „wkurzonej, ryczącej 40-tce”, która chce przemeblować nie tylko swoje życie, ale również otaczającą ją rzeczywistość. Opłaciło się czekać. Obie serie zdobyły kilka nominacji do Emmy i Złotego Globa. Laura Dern przypomniała zaś, że zanim grała w blockusterowych hitach jak „Park Jurajski”, czy „Doskonały świat” tworzyła złożone i bardzo ekshibicjonistyczne role u Davida Lyncha. W 2006 roku przypomniała się jako muza szalonego filmowca w niezrozumianym chyba nawet przez jego najzagorzalszych fanów „Inland Empire”. Narzekająca w ostatnich latach na ciekawe propozycje ( za wyjątkiem „Decydującego głosu” czy „Mistrza”) aktorka, podobnie jak jej postać, rzuciła wyzwanie rzeczywistości. Dzięki temu stworzyła jedną z najciekawszych ról w telewizji, a na pewno w swojej karierze.
Dern gra trochę jak jej słynny ojciec Bruce Dern w najważniejszych dla niego rolach w latach 70-tych i 80-tych. Amy często balansuje na granicy skrajnych emocji. Nie wiemy w poszczególnych scenach czy za sekundę wybuchnie ona gniewem, infantylną dziewczęcą radością czy może płaczem. Wraz z Mikem Whitem tworzą duet potłuczonych życiem „ordinary people”, którzy mogliby się znaleźć w filmie Mike’a Leigh. Oboje mają zresztą do bólu przeciętną urodę, która wręcz predestynuje ich do ról przeciętniaków. W przypadku Dern fantastycznie to wykorzystał Lynch, obsadzając ją w krwawej i kiczowatej „Dzikości serca”. Dern mieszając ze sobą energię i niestabilność emocjonalną doskonale obrazuje stan psychiczny człowieka po załamaniu nerwowym. O wielkości tej kreacji można się przekonać jej rozmowach z gwiazdą żurnalistyki Flenderem, gdzie Dern w ułamku sekundy potrafi namalować na swojej twarzy niepewność, zawstydzenie i płynnie przejść do złości i ducha fightera. W takim duchu jest zrobiona „Iluminacja”.
Jest to słodko-gorzka opowieść o życiu nie tylko w korporacji, ale również próbie odnalezienia się w coraz bardziej obdartej ze złudzeń krainy „z ciepłą wodą w kranie”. W natłoku ekstraordynaryjnych opowieści z takich seriali jak „Homeland”, „Breaking Bad” czy „House of Cards” warto wejść w świat bliższy naszym codziennym problemom.
„Iluminacja”, twórcy: Laura Dern, Mike White, dystr. Galapagos
Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/249389-iluminacja-2-swietna-dern-w-slodko-gorzkim-swiecie-korporacji-recenzja-dvd