Zazwyczaj, gdy zauważamy korzystny wpływ mijających lat na artystów, mówimy, że są jak wino. W przypadku Naomi Watts bardziej odpowiednie byłoby stwierdzenie, że jest jak piękny kwiat, który się rozwija. Niebawem aktorkę będziemy mogli oglądać w roli brytyjskiej księżnej w filmie "Diana".
Obraz Olivera Hirschbiegela będziemy mogli zobaczyć już 20 września. Zdjęcia z planu filmowego i zapowiedzi nie pozostawiają złudzeń, że Watts - przynajmniej pod względem wizualnym - idealnie pasuje do roli niezapomnianej księżnej. Najwyraźniej charakteryzatorzy w filmie postarali się na medal.
Już wiadomo, że twórcy filmu skupili się na romansie Diany z Dodim al-Fayedem. Czy uda im się uchylić rąbka tej tajemniczej historii? Producenci i dystrybutorzy filmu już podgrzewają atmosferę przekonując zniecierpliwionych widzów, że prawda jest inna od oficjalnej wersji.
I chociaż można uznać, że to typowe marketingowe gierki ze strony filmowych macherów, nie sposób ukryć własną ciekawość. Jak Naomi Watts poradzi sobie w tej roli? Czy brawurowo wejdzie w buty księżnej, jak zrobiła to w przypadku "Żelaznej Damy" Maryl Streep? A może, oprócz łudząco podobnej twarzy, nie ma do zaoferowania widzom nic ciekawego?
Myślę, że można być spokojnym. Aktorka ciągle się rozwija. Trzeba przyznać, że Watts dopiero grubo po 30. odniosła spektakularne sukcesy. Jej pierwszą znaczącą rolą była kreacja Betty Elms w kultowym thrillerze "Mullholland Drive" samego mistrza gatunku Davida Lyncha. Kolejne role posypały się jak z rękawa. Dwa lata później rozchwytywana Watts doczekała się swojej roli życia (choć mogłoby się wydawać, że taką był kultowy film z 2001 roku). Aktorka znakomicie zagrała dotkniętą osobistą tragedią Cristinę Peck we wstrząsającym dramacie Alejandro Gonzáleza Iñárritu "21 gramów" u boku Seana Penna i Benicio Del Toro. Jej artystyczne wysiłki zostało docenione przez akademię i w 2004 r. Naomi została nominowana do Oscara za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą.
Przez kolejne lata aktorka stworzyła sporo kreacji w filmach mniej lub bardziej ambitnych, zyskała sobie również sympatię szerokiej publiczności (wystąpiła m.in. w superprodukcji Petera Jacksona "King Kong" skrojonej pod gusta przeciętnych zjadaczy hamburgerów), jednak dopiero w 2013 roku ponownie zwróciła na siebie uwagę Akademii. Tym razem za sprawą wzruszającego dramatu "Niemożliwe" opartego na faktach. Aktorka znowu została nominowana do Oscara. Jak widać role kobiet, które muszą sobie radzić z osobistymi tragediami wychodzą jej najlepiej.
Polskiej publiczności w ostatnim czasie przypomniała się rolą w dosyć przeciętnym filmie Anne Fontaine (wg scenariusza samego Christophera Hamptona) "Idealne matki". I chociaż fabuła mogła pozostawiać wiele do życzenia, Watts starała się jak mogła i zdołała coś wykrzesać z dosyć płytko nakreślonej postaci Lil.
Jak będzie w przypadku księżnej Diany? Póki co, zadowoleni mogą być esteci. Naomi wciąż prezentuje się wspaniale...
Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248762-naomi-watts-jako-ksiezna-diana-uderzajace-podobienstwo-i-wielkie-wyzwanie