SALO, czyli 120 DNI SODOMY. Przerażające studium nihilizmu wg PASOLINIEGO

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

OD REDAKCJI: Dzisiaj przedstawiamy czytelnikom wNas.pl coś z klasyki kina. Uznaliśmy, że warto, ponieważ omawiany film wciąż wywołuje burzę...


"Salo..." to jeden z najbardziej szokujących obrazów w historii kina. Od samego początku wzbudzał kontrowersje z co najmniej kilku powodów. Pierwszym była osoba samego reżysera, który po nakręceniu „Dekameronu” i ,,Opowieści kanterberyjskich” uchodził za skandalistę. Drugim - niezwykła aura sensacji, która unosiła się nad filmem.

Producenci nie mieli możliwości wglądu w proces tworzenia obrazu. Sam scenariusz opierał się na luźnych notatkach reżysera, a zaangażowani aktorzy byli amatorami.

Dodatkowy impulsem, który przyczynił się rozsławienia „Salò” była tajemnicza śmierć Pasoliniego i fakt, że nie dożył premiery. Sam obraz ze względu na swoje szokujące sceny nie został wprowadzony w kilkudziesięciu krajach do powszechnej dystrybucji. Warto dodać, że „Salò” jest do dziś obecne w popkulturze, czego przykładem może być zainspirowany filmem włoskiego reżysera teledysk do utworu „Babalon AD” brytyjskiego zespół blackmetalowego Cradle of Filth.

Obraz Pasoliniego to próba filmowej adaptacji książki markiza de Sade’a pt. „120 dni Sodomy, czyli szkoła libertynizmu”, która z racji uwięzienia autora w Bastylii i zawieruchy rewolucyjnej przetrwała w szczątkowej postaci i można je uznać za dzieło nieukończone. Powieść przedstawia historię grupy libertynów, która zamknęła się na 120 dni w zamku Silling będącej własnością jednego z nich – Durceta. W izolacji od świata zewnętrznego oddawali się licznym perwersyjnym zachowaniom seksualnym. Ich potrzeby miały zaspakajać zgromadzone kobiety.

Cele, które przyświecały mężczyznom zostały wyłożone przez Blangisa, który w przemówieniu do zebranych na zamku kobiet powiedział:

Istoty słabe i zależne, przeznaczone wyłącznie naszym rozkoszom, nie łudźcie się, mam nadzieję, że ta tyleż śmieszna, co absolutna cześć, jaką otoczono was w świecie, stanie się waszym udziałem także w tym miejscu. (…) Pod jarzmem tysiąckroć cięższym niż niewolnicy, oczekiwać możecie tylko upokorzenia, jedyną zaś cnotą, z jakiej radzę wam robić użytek, winno być posłuszeństwo: jedynie ono odpowiada sytuacji, w jakiej się znajdujecie. (…) Pamiętajcie stale, że posługiwać się będziemy wami wszystkimi, żadna jednak nie powinna się nawet łudzić, że uda się jej wzbudzić w nas uczucie litości. (…) A kimże są istoty, którym was wydano? Zatwardziałymi zbrodniarzami, bezbożnymi hultajami bez czci i wiary, których bogiem jest rozwiązłość, prawem deprawacja, zasadą rozpusta

Powyższy cytat w najlepszy sposób obrazuje antropologię libertynów zgromadzonych w zamku Silling. Istota ludzka jest przez nich traktowana instrumentalnie i ma służyć jednemu celowi – sprawianiu przyjemności bez liczenia się z godnością i potrzebami drugiej strony. Jak zauważył Jerzy Łojewski, libertynizm był postawą o charakterze elitarystycznym, indywidualistycznym, w którym wartość jednostki była oceniana przez to czy potrafiła się wyzwolić z okowów „przesądów”, „własnych ograniczeń”. W przypadku powieści de Sade’a aktom seksualnym towarzyszy nieodłącznie przemoc. Jest ona nie tylko dopełnieniem aktu miłosnego, ale jest jego integralną częścią, z której bohaterowie dzieł markiza czerpią najwyższy stopień przyjemności.

Pasolini przeniósł realia XVIII-wiecznej Francji do czasów Włoskiej Republiki Socjalnej tzw. Republiki Salò – istniejącej w latach 1943-1945 wyłącznie dzięki wsparciu nazistów. Był to okres, gdy oczywistym stało się, że faszyzm jako doktryna oraz praktyka ustrojowa wyczerpał swoje siły i musi odejść do historii. Taka świadomość budziła postawy dekadenckie i nihilistyczne będące wynikiem świadomości przegranej. Stąd też, jak możemy przypuszczać, bohaterowie filmu włoskiego reżysera są „nietypowymi” faszystami. Czwórka oprawców to: książę, prezydent, sędzia, prezydent. Nie są przebrani w mundury wojskowe. Wręcz przeciwnie – cały czas paradują w idealnie skrojonych garniturach. Prowadzą poważne dysputy filozoficzne, a na ścianach pokojów zawieszone są kubistyczne i awangardowe obrazy.

Faszyści w „Salò” są „znudzeni” życiem. Potrzebują dodatkowych impulsów, by się pobudzić. Temu służą opowieści snute przez narratorki, które są prostytutkami i opowiadają swoje doświadczenia wiązane z obcowaniem z różnego rodzaju perwersyjnymi „klientami”. Wysłuchanie odpowiednich opowieści pobudza ich do aktywności. Wydaje się, że kluczem do zrozumienia dewiacyjnych zachowań faszystów w filmie Pasoliniego jest nuda i nihilizm. Ratunkiem pozostaje poddawanie się przyjemnościom, które jednakowoż są stopniowalne. Układają się one w swoistego rodzaju transgraniczne kręgi: mani, kaprofili i ostatni – krwi, w którym by zaspokoić swoje potrzeby seksualne konieczne staje się dokonanie morderstwa. Zabicie drugiego człowieka oznacza najwyższe spełnienie, które jest dostępne tylko nielicznym. W filmie włoskiego reżysera postawa faszystów jest niczym innym jak naśladowaniem praw natury, które są wobec człowieka obce i zmuszają go do bycia złym.

Jak stwierdza jeden z oprawców, prowadzący dyskusję na tle kubistycznego obrazu:

Pan wszelkiego dobra na ziemi od dawna skąpany jest we krwi.

Przemoc w filmie Pasoliniego ma zasadnicze znaczenie. Nie jest to tylko przemoc o charakterze fizycznym, ale również dominacji psychicznej. Ma służyć określonemu celowi politycznemu, jakim jest wprowadzenie anarchii i destabilizacji systemu. Książę w jednej ze scen mówi:

My jesteśmy jedynymi prawdziwymi anarchistami. Naturalnie kiedy staniemy się panami tego państwa, prawdziwa anarchia nie będzie już potrzebna.

Można uznać, że dzięki faszystowskiej fasadzie włoski reżyser, znany ze swoich komunistycznych przekonań, rozprawił się z zachodnioeuropejskim liberalnym społeczeństwem pogrążonym w istnym przesycie, doprowadzającym w efekcie do dewiacji seksualnych. Nie bez powodu w obrazie Pasoliniego zostali ukazani przedstawiciele elity społeczeństwa liberalnego tj. prezydent, książę, sędzia, biskup. Poprzez stosowanie przemocy o charakterze psychicznym i fizycznym, dążą do zaprowadzenia swojej hegemonicznej wizji rzeczywistości na kształt, której składają się: hierarchiczne podporządkowanie, nieprzenikalność struktur społecznych, elitarny i zdyspilnowany system władzy.

Warto obejrzeć „Salò”, by przedrzeć się do ukrytego sensu, który – na pozór – trudno odnaleźć w epatującym przemocą filmie.

Arkadiusz Meller

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych