Znowu niepożądane ROZMOWY Z KATEM. RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Z cyklu "Z szafy Majewskiego" (cz. 5). Mogłoby się wydawać, że robienie z oficerów Armii Krajowej pospolitych bandytów jest reliktem wczesnej komuny. Nic bardziej mylnego. Coraz częściej można spotkać się z produkcjami przedstawiającymi podziemie jako antysemickie zaplecze Adolfa Hitlera. Dobrą odtrutką na przekłamywanie historii może być spektakl telewizyjny Macieja Englerta "Rozmowy z katem".

Niedawno polskie media obiegła informacja, że niemiecka telewizja publiczna ZDF wyprodukowała trzyczęściowy film "Nasze matki, nasi ojcowie" w którym żołnierze AK są przedstawieni jako ohydni antysemici, a większość Niemców, jako naiwni ludzie, bezdusznie wykorzystani przez niezidentyfikowany nazistowski reżim. Tylko dlaczego mamy dziwić się Niemcom, którzy za publiczne pieniądze konsekwentnie realizują swoją politykę historyczną, skoro również rodzimi twórcy, jak choćby Władysław Pasikowski starają się za wszelką cenę uczynić z Polaków "naród sprawców"?

Dlatego, tym bardziej warto promować filmy, które - po prostu - pokazują prawdę czy - jak kto woli - "oczywistą oczywistość". Niewątpliwie do takich obrazów należy zaliczyć polską produkcję telewizyjną z 2006 r., czyli "Rozmowy z katem" Macieja Englerta. Film, który powstał w ramach Teatru Telewizji, to skromna filmowa adaptacja wspomnień Kazimierza Moczarskiego, wydanych pod tym samym tytułem. I chociaż nie jest to historyczna superprodukcja przeznaczona do kin, warto przyjrzeć się wspaniałym kreacjom Andrzeja Zielińskiego (Kazimierz Moczarski), Piotra Fronczewskiego (Jurgen Stroop), Sławomira Orzechowskiego (Gustaw Schielke). To właśnie wspomniana trójka aktorów czyni z oszczędnego w formie obrazu niezwykłą, wstrząsającą opowieść.

Moczarski, kapitan Armii Krajowej, szef działu dochodzeniowo - śledczego Kierownictwa Walki Podziemnej trafia po wojnie do jednej celi z nazistowskim zbrodniarzem Jurgenem Stroopem - SS-manem, likwidatorem warszawskiego ghetta i Gustawem Schielke z niemieckiej policji kryminalnej. Wszystko za sprawą "władzy ludowej", której funkcjonariusze w postaci barczystych pachołków bardziej znęcają się nad polskim bohaterem niż niemieckim oprawcą. Choć, czysto teoretycznie, Moczarski jest przedstawicielem - jak to ujmuje Stroop - kraju zwycięskiego, częściej wraca do celi ze spuszczoną głową, pełen psychicznego i fizycznego cierpienia. To wojenny zbrodniarz stoi wyprostowany i nawet w spartańskich warunkach więzienia przy Mokotowskiej w Warszawie, zadziera wysoko głowę z dumą opowiadając o nazistowskich okrucieństwach, dla niego będących dowodem bohaterstwa. Z jego opowieści bije jednak zakamuflowane tchórzostwo, skrzętnie ukrywane pod maską budowania własnej legendy w iście nadętym, megalomańskim stylu. Potwierdzają to wypowiedzi Schielkego, szarego koniunkturalisty, który dla drobnych korzyści z socjaldemokraty stał się członkiem NSDAP, ale - jak sam się usprawiedliwia - "bez przekonania".

Zieliński, Fronczewski i Orzechowski doskonale uwypuklili główne cechy charakteryzujące trzy autentyczne postacie z którymi musieli się zmierzyć. Moczarski w wykonaniu Zielińskiego jest odważny, dystyngowany, pełen współczucia. Z prawdziwym bólem słucha zbrodniczych przechwałek Stroopa, który nie rozumie reakcji Polaka, a zwłaszcza jego obrony Żydów. W swoich nadętych, bufoniastych monologach nazista nie dostrzega niczego niestosownego, ani nawet karykaturalnego (doskonale oddaje to mimika znakomitego Piotra Fronczewskiego), co skrzętnie wyśmiewa przyczajony Schielke (Sławomir Orzechowski znowu staje na wysokości zadania).

Dzielenie więziennej celi z hitlerowskim zbrodniarzem wojennym stanowiło prawdziwą mękę dla żołnierza AK. Choć opowieści Stroopa mroziły krew w żyłach słuchacza, Moczarski, przed wojną dziennikarz, słuchał go z uwagą. Po latach uniewinniony i wypuszczony na wolność, zdecydował się utrwalić te wspomnienia we wstrząsającej książce "Rozmowy z katem". Dzieło to, pomimo wielu wydań, było jak dotąd adaptowane tylko na potrzeby teatru. Najgłośniejszą z inscenizacji zrealizował w warszawskim Teatrze Powszechnym Andrzej Wajda. Wówczas jednak cenzura nie pozwoliła na pełne przedstawienie wszystkich wątków dramatu. Obecnie reżyser Maciej Englert miał już pełną swobodę

czytamy na portalu FilmPolski.pl.

Jakl Englert skorzystał z tej swobody? Warto przekonać się o tym osobiście, choć film niestety jest trudno dostępny. Z pewnością nie zdobędziecie go tak łatwo, jak gniotów pokroju "Pokłosia"...

Aleksander Majewski

"Rozmowy z katem" (Polska 2006), reż. Maciej Englert, adaptacja: Tadeusz Nyczek, wyst.: Andrzej Zieliński, Piotr Fronczewski, Sławomir Orzechowski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych