Aktor grający główną rolę w filmie chwalącym eutanazję chce popełnić samobójstwo

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Jean-Louis Trintignant i Emmanuelle Riva (mat. prasowe)
Jean-Louis Trintignant i Emmanuelle Riva (mat. prasowe)

"Miłość" (Amour), najnowszy film Michaela Haneke, twórcy filmów "Pianistka", "Funny Games" czy "Ukryte", trafi do polskich kin 2 listopada. "Miłość" została nagrodzona Złotą Palmą na tegorocznym festiwalu w Cannes.

Dziś w "Rzeczpospolitej" obszerna rozmowa Barbary Hollender z Jeanem-Louisem Trintignant, grającym jedną z głównych ról. Co ciekawe, ani słowa nie ma w nim o głównej kontrowersji związanej z filmem "Miłość" (pochwała eutanazji), za to sporo o sprawach ze sztuką niezwiązanych.

Trintignant mówi między innymi:

Wierzę w programy lewicowe, bo są sprawiedliwe, podkreślają równość ludzi i niosą postęp społeczny. Artyści powinni opowiadać się po stronie człowieczeństwa, popierając partie demokratyczne, a nie konserwatywne.

Jednak kiedy sprawa dotyczy nie "tematów ogólnych", lecz osobistej tragedii, aktor już nie jest taki chętny do chwalenia postępu społecznego. W 2003 roku jego córka Marie Trintignant została pobita na śmierć przez kochanka - wokalistę grupy Noir Desir. Postępowy francuski wymiar sprawiedliwości wydał postępowy wyrok, który nie zadowala Trintignanta:

zostały mi tylko wspomnienia. I zwierzęca nienawiść. Człowieka, który zabił Marie, skazano tylko na osiem lat więzienia i wypuszczono po odbyciu połowy kary. Jest na wolności, koncertuje. A Marie nie ma. Nie umiem o tym spokojnie myśleć.

O jednej ze swych ról (w filmie Erica Rohmera "Moja noc u Maud". Dlaczego reżyser namawiał go na nią aż dwa lata?

bo Roberto, w którego miałem się wcielić, posiadał wszystkie cechy, jakich nie znosiłem. Zatwardziały katolik, nieciekawy przeciętniak i na dodatek kłamca. Długo musiałem się do niego przymierzać.

O swym planowanym samobójstwie (nie chciał z tego powodu przyjąć roli w "Miłości"):

Powiedziałem producentce Margaret Menegoz: „Nie licz na mnie, myślę o popełnieniu samobójstwa". Powiedziała: „Zgoda. Ale najpierw zagraj w tym filmie". (...) Ciągle chcę umrzeć. Choć niedawno jadłem kolację z Michaelem Hanekem, który zapowiedział, że da mi małą rolę w następnym filmie. No to czekam.

Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej"

"Miłość" Michaela Haneke w kinach od piątku. Nasza recenzja wkrótce.

cis

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych