MUZYCZNA PREMIERA Banks - nowy solowy album lidera Interpolu NASZA RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Matador Records
fot. Matador Records

22 października 2012 odbyła się premiera pierwszego solowego albumu wokalisty zespołu Interpol - Paula Banksa. Cichaczem, bez żadnego rozgłosu. Być może dlatego, że jest to najbardziej osobiste wyznanie artysty.

Tak, to prawda, Banks wydał już wcześniej, w 2009 roku, płytę pod pseudonimem Juliana Plenti. Jednak album "Is...Skyscraper" zawierał utwory skomponowane przed powstaniem zespołu Interpol, były zróżnicowane i oscylowały wokół różnych stylistyk. Widocznie była potrzeba uporządkowania szuflady z młodzieńczych wierszy - szkoda było je wyrzucić do śmieci. Dobrze się stało, że je wydał, charakterystyczny głos wszystko zwierał pewną klamrą.

Przy okazji nowego materiału artysta zdecydował się ostatecznie na swoje prawdziwe nazwisko. I choć dał się poznać w zespole jako postać sarkastyczna, ze szczególną werwą, to jednak był enigmatyczny. Widocznie przyszedł czas na tego rodzaju muzyczne zwierzenia. Mając to na względzie nie należy odbierać tej płyty tylko w warstwie muzycznej, bo można się trochę zawieść - należy wsłuchać sie, wczytać w teksty. Całość pozwala wytłumaczyć Banksa i kolegów z Interpolu z obniżenia lotów na czwartej płycie, zawierającej utwór "Barricade". Szkoda tylko, że wokalista nie rozliczył się ze sobą przed jej wydaniem. Mam nadzieję, że ten dokument spowoduje ożywienie w samej kapeli - będzie okazją, by się odbić.

Na płycie "Banks" mamy sporo prostej muzyki, samplowanej, wypełnionej elektroniką oraz indie rockową gitarą. Głos Paula powoduje, że na to wszystko została nałożona tajemniczość, co z niektórych piosenek, o charakterze nawet przeboju, wytworzyło klimat o odmiennym charakterze - pojawia się tak lubiana w twórczości Interpol niepewność. Na pewno przyczynił się do tego wspólproducent płyty Peter Katis - to mistrz nastroju, takiego dekadenckiego, był wczesniej odpowiedzialny za produkcje The National, Jónsi i samego Interpol. Sam Paul Banks, okazał nowe talenty, zagrał na wszystkich instrumentach, za wyjątkiem perkusji w Over My Shoulder, No Mistakes i Paid For That oraz instrumentów smyczkowych.

Płyta przynosi rozbrajająco szczere teksty. Jak otwierający album The Base, daleko odbiegający od obojętnego bezładu kojarzonego z Interpolem. Now and then I can see the truth above the lies/Now and then, oh, I feel those beauties this life belies (Teraz i kiedyś widziałem prawdę ponad kłamstwami/ Teraz i kiedyś czułem piękno, które skrywa życie).

Pisanie piosenek na Banks okazało się oczyszczającym procesem. Jak mówi:

Uważam, że w jakimś sensie teksty na tym albumie są bardziej bezpośrednie. Jest w tym coś z oczyszczającego i odświeżającego happeningu. Wydaje mi się, że to było terapeutyczne. Jednym z wyróżniających się utworów jest idealistyczny i melancholijny Young Again, który oczarowuje melodią gitary, pojawiającą się przed bogato zorkiestrowanym refrenem. Tekst dotyczy nastawienia osób dorastających. Szalonych ideałów, o których myślałem będąc nastolatkiem. „Praca jest haniebna". I jak te słowa przyszły do mnie, znowu miałem poczucie rozkoszowania się tym stanem umysłu. Innymi słowy, był to rodzaj objawienia: „Chwileczkę, teraz naprawdę nie robię nic z tego, co o mnie mówią inni. Jestem jak Bender z The Breakfast Club, którym czułem się mając 18 lat". Ten stan nie mógł przetrwać, ale czułem się wspaniale przez te dziesięć minut, kiedy pisałem tę piosenkę. I kiedy ją śpiewam, zawsze wprawia mnie w dobry nastrój.

Paid For That to wściekła piosenka, przypominająca Natural One Folk Implosion, którego nazwa pojawia się zresztą w tekście. Odwołuję się do Folk Implosion, bo tak jest uczciwie. Chciałem zrezygnować z użycia tej nazwy, bo obawiałem się, że ludzie będą się tego czepiać. Ale zostawiłem to dla dzieciaków, którzy teraz dorastają i dla dziecka które jest we mnie.

Jedna piosenka, The Boo Radleys, Upon 9th And Fairchild, była dla mnie większym źródłem inspiracji, niż jakikolwiek zespół lub gatunek, o którym wspomina się opisując moją twórczość. Nie -Babe I'm Gonna Leave You, _Nights In White Satin czy Riders On The Storm. Jestem już zmęczony dbaniem o to, co ludzie uważają za inspirację. Tutaj nie chciałem być przebiegły. Po prostu uczciwy wobec własnego nastroju, a także chciałem się trochę wyspowiadać.

Grzegorz Kasjaniuk

Paul Banks "Banks", Matador 2012, w Polsce :Sonic Records.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych