Wszyscy, którzy w Polsce decydują o kulturze, mediach i polityce powinni byli pojawić się w miniony weekend a Arkadach Kubickiego przy Zamku Królewskim w Warszawie obowiązkowo. Bo XXI Targi Wydawców Katolickich jasno i wyraźnie pokazują jak żywy intelektualnie i społecznie jest ruch katolicki w Polsce. Pewnie potrzeba poczekać na oficjalne dane od organizatorów, ale już kilkugodzinna wizyta wystarczyła, by oszacować liczbę odwiedzających (i kupujących) na tysiące osób. Takiego tłoku nie widziałem nawet podczas Targów Książki Historycznej, które w to samo miejsce ściągają sympatyków z całej Polski.
Prężność i dynamizm wydawców katolickich zasługuje na najwyższe uznanie. Widać tu nie tylko coraz lepszą jakość edytorską, ale także poszukiwanie odpowiedzi na nasilający się lewicowy atak na Kościół katolicki i całą cywilizację chrześcijańską. Tysiące książek, płyt, filmów i wszelkich innych wydawnictw! Co najważniejsze, widać podjęcie intelektualnego wyzwania jakim jest przepracowanie tego co, stało się na Zachodzie gdzie doszło do pełnej niemal laicyzacji. To jest, paradoksalnie, nasza szansa. Możemy zrozumieć jaki jest finał całej tej lewackiej operacji społecznej inżynierii, jaki ma być nasz świat na końcu tej drogi: kościoły zamienione na dyskoteki, meczety coraz bardziej dominujące w krajobrazie miejskim. I możemy (jeszcze) przeciwdziałać!
Jest i drugi powód dla którego wizytę na Targach Wydawców Katolickich uważałbym za obowiązkową. Widać tu bowiem jak bardzo dyskryminowani są katolicy w polskiej przestrzeni medialnej i kulturalnej. Rozmawiając z wydawcami dopytywałem jak wyglądają ich relacje z mediami publicznymi i z instytucjami dysponującymi publicznymi pieniędzmi. Odpowiedzi były krótkie: raczej źle lub obojętnie. Władze, te centralne i te wojewódzkie, często już nawet nie udają, że chcą być bezstronne. Bo o przyjęciu naturalnego przecież założenia, iż wartości chrześcijańskie społeczeństwo wzmacniają, a skrajnie lewicowe rozbijają, mowy od dawna nie ma. I tak największe nawet zboczenie, byle ze stemplem postępu, może liczyć na dofinansowanie z pieniędzy podatników. A najlepsza nawet inicjatywa katolicka skazana jest na społeczną samoorganizację. Cóż, nic nowego. Od zaborów po komunę na tym właśnie trzymają się polskość i nasza wiara.
Sądząc po imponującym kształcie XXI Targów Wydawców Katolickich trzymają się dużo lepiej niż chcieliby jej wrogowie. Trzymają się nie dzięki polityce państwa, ale pomimo niej. Ale jednak. Wizyta na tych targach to był łyk optymizm. I to trzeci powód dla którego należało tam być.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/241476-targi-wydawcow-katolickich-w-warszawie-dowodza-jak-prezne-sa-w-polsce-srodowiska-katolickie-i-jak-nierowny-jest-dostep-do-mediow-i-pieniedzy-publicznych