Profesor Jan Harman, wyrzucony z Twojego Ruchu i z Komisji do spraw etyki w ochronie zdrowia za haniebny wpis na swoim blogu, w którym zachęcał do dyskusji nad legalizacją kazirodztwa, postanowił umoralniać innych. Co tak oburzyło filozofa? Słowa Zygmunta Miłoszewskiego na gali Paszportów „Polityki”.
Takiej „zniewagi” polityków Harman nie może wybaczyć i ze świętym oburzeniem na swoim blogu wylewa żale, toczy pianę i przywołuje do porządku.
Siedzę ja sobie pod krawatem bordo w pięknej sali Teatru Wielkiego, na pięknej gali Paszportów POLITYKI. Na scenie eleganckie państwo, wokół pachną dekolty, nade mną sam prezydent z małżonką, tudzież nawet Schetyna i różne panie ministrantki. Aż tu nagle wyskakuje na scenę jakiś obdartus, co to nie musi garnituru, bo on wielkim młodym (względnie) artystą jest. I nuże pyskować na zgromadzoną władzę, bo mu wolno. A kto mu co zrobi? Przecież, k…a, wolność mamy w kulturze, nie?
—pisze Jan Hartman.
Filozof nie zostawia na Miłoszewskim suchej nitki.
Wybryk Miłoszewskiego, mówiącego do prezydenta, że ma „tupet”, przychodząc na tę uroczystość, to nie tylko tupet, chamstwo, bezczelność i głupota, ale po prostu smarkateska i żenada.
Harman pokusił się nawet o znalezienie wytłumaczenia dla tej według niego „żenady”. W końcu Miłoszewski zdenerwował Hartmana, który był pod krawatem i blisko prezydenta. Według filozofa to wszystko przez dobrobyt. A jak ludziom dobrze się powodzi, to im się od razu w głowach przewraca i zapominają gdzie ich miejsce, dowodzi Hartman.
Zamiast się cieszyć, że ich zaproszono, zamiast tak po prostu szczerze starać się odnaleźć w kulturalnym miejscu i w kulturalnej sytuacji, dokazują
—podkreślił.
Po tych wywodach Hartman przechodzi do ataku:
Miłoszewski ugryzł rękę, która go głaszcze i karmi. Nadużył podanego mu mikrofonu dla zdobycia taniej popularności (…) robi krzywdę honorującym go gospodarzom, obraża niewinnych ludzi i kradnie show, za który nie zapłacił.
Hartman dowodzi też, że Miłoszewski nie ma racji i broni działań rządu. Uważa, że nasz kraj robi dużo dobrego dla kultury i według niego będzie jeszcze lepiej.
(…)państwo i samorządy są dla kultury coraz hojniejsze i traktują kulturę coraz poważniej. Dla rządu kultura nie jest i nie może być priorytetem. Byłoby to zresztą niezdrowe, dziwne i zupełnie niezgodne z oczekiwaniami społeczeństwa. Rząd zajmuje się przede wszystkim bezpieczeństwem obywateli, bezpieczeństwem ich dochodów, a następnie infrastrukturą, zdrowiem i edukacją. Dopiero potem idzie dbałość o środowisko i kultura. Taka jest piramida celów władzy – od materii do ducha. I jest to najzupełniej naturalne.
Filozof od razu mówi też, jak ludzie kultury powinni zachowywać się wobec władzy.
Niech ludzie kultury rozmawiają z władzą. Byle kulturalnie. Zanim będziemy zgrywać literatów, musimy nauczyć się kultury elementarnej, czyli kulturalnego zachowania.
I tak dla Hartmana głównym problemem polskiej kultury, a właściwie jej braku, który uosabia Zygmunt Miłoszewski, jest brak marynarki na gali „Polityki” i kilka słów o tupecie władzy.
ann/hartman.blog.polityka.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/229891-hartman-wsciekly-na-miloszewskiego-ugryzl-reke-ktora-go-glaszcze-i-karmi