Pili wódkę z ks. Karolem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.koszalin7.pl
Fot.koszalin7.pl

Album „Big Beat” - zbiór wspomnień Marka Karewicza, jednego z najbardziej cenionych polskich fotografów sceny jazzowej - trafi za tydzień do księgarń. Barwne anegdoty zza kulis polskiej sceny muzycznej lat 60. i 70. ubiegłego wieku spisał Marcin Jacobson.

Okazją do prezentacji wydawnictwa jest 55. rocznica pierwszego koncertu rock&rollowego w Polsce. 24 marca 1959 r. w klubie Rudy Kot w Gdańsku wystąpił zespół Rhythm and Blues z Bogusławem Wyrobkiem jako solistą. Album „Big Beat” ukaże się na rynku księgarskim 2 kwietnia.

Karewicz opowiada m.in. o Czesławie Niemenie, Karin Stanek, Marku Grechucie, Kasi Sobczyk, Krzysztofie Klenczonie, Helenie Majdaniec, Tadeuszu Nalepie, Adrianie Rusowicz, Józefie Skrzeku, Stanie Borysie, Wojciechu Gąssowskim, Franciszku Walickim. Fotografik wspomina też różne zespoły takie jak SBB, Czerwone Gitary, Czerwono-Czarni, Niebiesko- Czarni, Breakout, Skaldowie, Budka Suflera, No To Co oraz Klan.

Znając Marka z tego, że jest świetnym opowiadaczem namówiłem go tego, żeby powspominał tych wszystkich wspaniałych muzyków i powspominał czasy, które nie były lekkie dla tej muzyki. I tak w wyniku kilkunastu spotkań udało mi się to wszystko spisać, zredagować, potem do tego dobraliśmy fotografie-

powiedział Jacobson.

W prawie 200-stronicowej książce znalazło się ponad 150 zdjęć autorstwa Karewicza. To są bardzo osobiste wspomnienia. Cenne w nich jest to, że on opowiada o tych ludziach bez kokieterii. Moja siostra, która była pierwszym redaktorem książki, powiedziała, że to są takie wypowiedzi belfra, który dostał zastępstwo w młodszej klasie. To człowiek oddany sercem i duszą jazzowi traktujący muzyków bigbeatowych z dobrotliwym lekceważeniem. Stąd jest w tych wspomnieniach odrobina uszczypliwości-

uważa Jacobson.

Nazywam się Karewicz, Marek Karewicz. Jestem fotografikiem. Fotografowałem jazz i z tego jestem głównie znany. Zrobiłem kilkaset tysięcy zdjęć, zaprojektowałem też sporo okładek płytowych. Wystawiano je na wszystkich kontynentach. Kilka lat temu paru kolegów przygotowało mój album fotograficzny „This Is Jazz”. Teraz postanowili wydać zbiór moich zdjęć i wspomnień o artystach big-beatowych. Mam wśród nich wielu przyjaciół, ale prawdę mówiąc, nigdy nie przepadałem za taką muzyką, nie bardzo więc wiem, jak się do tego zabrać. Dlatego najpierw opowiem, w jaki sposób zostałem jazz-fanem i fotografikiem, a potem powspominam sobie o bohaterach tego albumu i zobaczymy, co z tego wyjdzie-

tak zaczynają się wspomnienia fotografika.

Dla Jacobsona, jedno z ulubionych wspomnień Karewicza dotyczy Niemena, kiedy ten nagrywał swój pierwszy album w Londynie. Muzykiem opiekował się Rosław Szaybo, dyrektor artystyczny wytwórni CBS, który zaprojektował m.in. okładki płyt dla The Clash, Eltona Johna, Janis Joplin, Judas Priest, a także oczywiście dla Niemena.

Szaybo narzekał, że w stolicy Wielkiej Brytanii Niemena interesowało wszystko poza muzyką. Dzięki jego staraniom polski muzyk został zaproszony na elitarny bankiet u Roda Stewarta.

Miała tam się pojawić cała branżowa śmietanka, więc Szaybo uznał, że to doskonała okazja, by przedstawić Niemena - nowe odkrycie firmy. Włożył w to naprawdę wiele pracy i wysiłku, a Czesław po prostu się nie pojawił. Tłumaczył potem, że wypatrzył w prasie jakąś ekstrapromocję na opony, pojechał na obrzeża Londynu, by je kupić, i nie zdążył wrócić na czas -

wspomina w albumie „Big Beat” Karewicz.

Inną ciekawą anegdotą dla Jacobsona jest niecodzienne spotkanie w Krakowie z kardynałem Karolem Wojtyłą, przyszłym papieżem.

Otóż, Karewicz wraz z grupą przyjaciół po zabawie w Piwnicy pod Baranami krążył w nocy po mieście w poszukiwaniu alkoholu. Jeden z biesiadników, który był niedoszłym księdzem, wpadł na pomysł, aby o trunek poprosić w kurii biskupiej księdza Franciszka Macharskiego, jego wykładowcę podczas studiów w seminarium. Po krótkiej rozmowie duchowny oświadczył, że w tej sprawie mogą liczyć na pomoc księdza Karola. ” Panowie, ja i owszem, mam wódeczkę, ale nie wiem, czy taką pijecie. - My każdą wódkę pijemy” - odpowiedzieliśmy chórem. - To dobrze - ucieszył się ksiądz Karol i kazał nam iść za sobą. Weszliśmy do malutkiego, zastawionego po sufit książkami, pokoju. Stało tam łóżko, proste biurko, krzesło, no i regały. Rozsiedliśmy się nie bez kłopotów, a ksiądz zza książek wyciągnął flaszkę. - To jest pejsachówka - oznajmił. - Piliście kiedyś coś takiego? zagadnął przyszły papież.

Karewicz przypomina, że pejsachówka jest bardzo mocną wódką ze śliwek, dość popularną w przedwojennej Polsce, a w latach PRL można ją było kupić tylko w Peweksie, za dewizy.

Ksiądz Karol wyciągnął skądeś małą, srebrną tackę. Postawił na niej cztery małe kielonki i nalał - trzy do pełna i jeden do połowy. _ A dla kogo ta połówka? - zapytałem bezczelnie. - _Dla mnie - odparł. - To ksiądz nie chce się z nami napić? - _Chcę, ale w południe mam spowiadać, więc nie mogę ryzykować. _ Wznieśliśmy toast ekumeniczny, wypiliśmy na drugą nóżkę i w naprawdę błogich nastrojach opuściliśmy Franciszkańską 3. Kilka lat potem z wiadomego rzymskiego komina popłynął biały dym, a ta nasza wizyta nabrała zupełnie innego wymiaru …-

wspomina fotografik.

Marek Andrzej Karewicz, urodzony 28 stycznia 1938 r. w Warszawie, jako młody chłopak grywał na trąbce i kontrabasie w zespołach jazzowych. Fotografią zajął się od końca lat 50. ubiegłego wieku za namową Leopolda Tyrmanda. Ukończył liceum fotograficzne, studiował na Wydziale Operatorskim Państwowej Wyższej Szkoły filmowej w Łodzi.

Od ponad pół wieku Karewicz jest dziennikarzem muzycznym, radiowcem, organizatorem życia jazzowego, komentatorem i prezenterem muzyki jazzowej. Zgromadził archiwum liczące około dwóch milionów negatywów. Jest autorem ok. 1500 okładek płytowych - m.in. serii „Polski Jazz” oraz uznanej za najlepszą w 50-leciu okładki „Blues Breakout”. Karewicz przygotował też okładki płyt Ewy Demarczyk, Niebiesko Czarnych, Czerwonych Gitar, Ireny Santor, Sławy Przybylskiej, Maryli Rodowicz, Stana Borysa i Jerzego Połomskiego.

Marcin Jacobson od wielu lat działa w środowisku muzycznym jako m.in. publicysta, producent płyt, akustyk oraz impresario. W 1970 r. debiutował jako prezenter u boku Piotra Kaczkowskiego, Jacka Bromskiego i Witolda Pogranicznego w pierwszej polskiej dyskotece „Musicorama” w Sopocie założonej przez Franciszka Walickiego. Był m.in. współorganizatorem Festiwalu w Jarocinie i menadżerem zespołów i wykonawców, m.in. Cytrus, Krzak, Dżem, TSA, Martyna Jakubowicz i Elżbieta Mielczarek.

Album opublikowany został przez wydawnictwo SQN z Krakowa.

ann/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych