Sąd aresztował na 3 miesiące pielęgniarki, którym postawiono zarzut wystawiania fałszywych certyfikatów szczepień przeciwko COVID-19 – poinformowała w piątek PAP prokurator Katarzyna Socha, szefowa Prokuratury Rejonowej w Kaliszu.
Prokurator przedstawił pielęgniarkom zarzuty dopuszczenia się przestępstw poświadczenia nieprawdy, sfałszowania dokumentacji i oszustwa na szkodę Skarbu Państwa. Dwie kobiety nie przyznały się do winy; jedna przyznała się do części zarzutów i złożyła wyjaśnienia.
Kryminalni z Kalisza wszczęli działania operacyjne, kiedy – jak powiedział PAP rzecznik prasowy wielkopolskiej policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak - uzyskali informację, że „w mieście można załatwić lewy certyfikat, potwierdzający zaszczepienie na koronawirusa”. Do Kalisza przyjeżdżali ludzie z całej Polski.
Klient wpłacał od 500 do 700 zł, a pielęgniarki wprowadzały dane do systemu i drukowały certyfikat, potwierdzający rzekome zaszczepienie na koronawirusa. Według wstępnych ustaleń ponad 100 osób skorzystało z możliwości uzyskania sfałszowanej dokumentacji.
Proceder miał trwać od maja do listopada br. w jednym z punktów w Kaliszu, który miał podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień.
Areszt na 3 miesiące
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował areszt na 3 miesiące.
Jest obawa matactwa – trzeba bowiem wskazać, że wszystkie współpodejrzane znają się ze sobą. Powstał nawet podział ról, to grozi obawą matactwa, porozumiewania się
— powiedziała prokurator Katarzyna Socha, szefowa kaliskiej prokuratury.
Pielęgniarki są w wieku od 38 do 58 lat.
Sąd - jak wyjaśniła - wziął pod uwagę ładunek społecznej szkodliwości czynu, który „ocenił na obecnym etapie już jako wysoki”.
Podkreślony został również ładunek negatywny, społeczny tego przestępstwa. Wiele szczepionek zostało zmarnowanych, a także osoby, które korzystały z przywilejów wynikających z posiadania certyfikatu, narażały inne osoby na możliwość zakażenia
— oświadczyła prokurator.
Jedna z podejrzanych powiedziała, że nie brała udziału w tym procederze, bo nie miała nawet takiej możliwości.
Pracuję na SOR, a nie w punkcie szczepień. Nie wiem, dlaczego znalazłam się w gronie podejrzanych
— stwierdziła Bożena A.
Potwierdziła, że zna współpodejrzane, które pracują w punktach szczepień, ale o zarzucanym procederze nic nie wiedziała.
Pielęgniarkom grozi do 8 lat więzienia.
Potępienie ze strony NRP
W związku z pojawiającymi się w mediach informacjami o coraz szerszej skali procederu fałszowania tzw. certyfikatów covidowych Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych stanowczo potępia tego rodzaju praktyki - napisano w komunikacie prasowym samorządu pielęgniarek i położnych.
Pielęgniarki i położne angażują się w działania, których celem jest zbudowanie zaufania Polaków wobec szczepień ochronnych, ponieważ zgodnie z aktualną wiedzą medyczną są one najskuteczniejszym narzędziem w walce z pandemią COVID-19
— zaznaczono.
Praktyki, które temu przeczą stwarzają zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów oraz godzą w wizerunek zawodu pielęgniarki i położnej
— dodano.
Jak oświadczył samorząd, „wszelkie przypadki udziału pielęgniarek i położnych w procederze wystawiania fałszywych certyfikatów covidowych lub fałszowania dokumentacji medycznej, jako działania sprzeczne z obowiązującym prawem i Kodeksem Etyki spotkają się ze stosowną reakcją organów samorządu zawodowego”.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/572870-areszt-dla-pielegniarek-w-tle-falszywe-certyfikaty-covidowe