Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski ujawnił dyrektorowi teatru Bagatela nazwiska kobiet, które oskarżyły go o molestowanie! „Nie pamiętam, żeby mnie prosiły o anonimowość”; „Natomiast one same, zupełnie szczerze, zbierając się zrobiły pewien ferment” — tłumaczył się.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Molestowanie i mobbing w krakowskim Teatrze Bagatela. Dyrektor nie przyznaje się do winy. Sprawa trafiła do prokuratury

CZYTAJ TAKŻE: Aktorki Teatru Bagatela przerywają milczenie: „Było to całowanie w usta, język w uchu”. Henryk Schoen odpowiada: „Wszystko nieprawda”

CZYTAJ WIĘCEJ: Nie tylko Bagatela! Środowisko artystyczne mówi dość. List m.in. Holland i Ostaszewskiej: „Nie będziemy dłużej wspierać kultury milczenia”

Osiem podwładnych i jedna była pracownica Teatru Bagatela zarzuciło dyrektorowi molestowanie i mobbing. Po otrzymaniu pisma w tej sprawie prezydent Krakowa Jacek Majchrowski złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa nadużycia zależności służbowej. W czwartek prokuratura okręgowa poinformowała o wszczęciu śledztwa, które będzie prowadziła pod kątem mobbingu i molestowania seksualnego. Zarzuty te odparł Henryk Jacek Schoen, który w rozmowie z PAP zaprzeczył, by kiedykolwiek dopuszczał się nadużyć. W piątek złożył wniosek o udzielenie mu urlopu od 12 listopada.

Jednak prezydent Krakowa musi się teraz tłumaczyć, dlaczego udostępnił dyrektorowi Teatru Bagatela nazwiska kobiet, które oskarżają go o molestowanie i mobbing! Jak podkreśla „Gazeta Krakowska”, dane kobiet, które trafiły do Jacka Majchrowskiego, miały zostać jedynie do jego wiadomości. Ten jednak pokazał list oskarżanemu o molestowanie Henrykowi Schoenowi.

Po pierwsze nie pamiętam, żeby mnie prosiły o anonimowość, tylko wie pani, jeżeli się tego typu sprawę rusza, to nie można liczyć na anonimowość, bo to nie idzie tak, że ktoś o tak kogoś gdzieś molestował i napastował

— próbował się tłumaczyć Majchrowski w rozmowie z reporterką TVN24.

Natomiast one same, zupełnie szczerze, zbierając się zrobiły pewien ferment, tak że kiedy pan Schoen do mnie przyszedł, on już znał nazwiska wszystkich osób, które złożyły te pismo, z wyjątkiem dwóch pań, które nie są pracownikami teatru

— mówił.

kpc/PAP/”Gazeta Krakowska”/TVN24