Nie pozwolono prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu dokończyć pierwszego śledztwa w sprawie kierowania zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki. Odebrał mu je w 1991 r. minister sprawiedliwości Wiesław Chrzanowski
— mówi portalowi wPolityce.pl Piotr Litka, dziennikarz i biograf ks. Jerzego Popiełuszki.
wPolityce.pl: Sąd Okręgowy w Warszawie wydał orzeczenie w sprawie prowokacji na Chłodnej z 1983 r. wobec ks. Jerzego Popiełuszki. Zdecydował o umorzeniu sprawy. Jak pan je skomentuje?
Piotr Litka: Sąd miał bardzo trudne zadanie, dlatego, że zbrodnia przeciwko ludzkości dotyczy w polskim orzecznictwie przede wszystkim czynów popełnionych w czasie II wojny światowej oraz okresu stalinowskiego do 1956 r. Polskie sądy mogą być dumne z osądzenia wielu zbrodniarzy niemieckich, jednak w przypadku zbrodni komunistycznych popełnianych przez funkcjonariuszy UB/SB PRL, orzeczeń i wyroków sądowych jest niewiele. Ta sprawa nie różni się więc od wielu innych, które trafiają na wokandę i w których sądy nie uznają określonych czynów za zbrodnie przeciwko ludzkości. Mam na myśli czyny, które zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem przedawniły się 1 stycznia 1995 r.
Dzisiejszej sytuacji można byłoby uniknąć, gdyby nie, nazwijmy to delikatnie, zaniedbania w przeszłości.
Niestety, tak. Nie pozwolono prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu dokończyć pierwszego śledztwa w sprawie kierowania zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki. Odebrał mu je w 1991 r. minister sprawiedliwości Wiesław Chrzanowski. Dziś już wiemy, że dla tego śledztwa nie było wtedy dobrego klimatu politycznego. Komuna trzymała się po prostu wtedy bardzo mocno. Gdyby Witkowskiemu pozwolono w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku skierować akt oskarżenia do sądu m.in. w sprawie prowokacji na Chłodnej, to dzisiaj byśmy o tym nie rozmawiali. Oskarżeni zostaliby uznani za winnych i skazani albo zostaliby uniewinnieni. Po 36 latach od prowokacji na Chłodnej nie rozmawialibyśmy o tym, czy jej uczestnicy popełnili przestępstwo czy nie. Wydaje mi się, że tutaj zadziałały dwie przyczyny.
Jakie?
Przede wszystkim słabość polskiego wymiaru sprawiedliwości w osądzaniu zbrodni systemów totalitarnych. Dodałbym do tego upływający czas i brak regulacji prawnych, które mszczą się w takich sprawach. Sąd podjął racjonalną, chociaż bardzo trudną decyzję. Jest to orzeczenie oparte na przepisach prawa. Przypomnę jednak, że prowokacja na Chłodnej została bardzo dobrze rozpracowana przez prokuratora Witkowskiego. Brakowało niewielu elementów, żeby zakończyć śledztwo i skierować w tej właśnie sprawie akt oskarżenia do sądu. Proszę obliczyć, ile lat minęło od 1991 roku…
28.
Dokładnie. Upłynęło tyle czasu i dopiero teraz sprawa trafiła do sądu. Zresztą sąd w dzisiejszym orzeczeniu wskazał na datę rozpoczęcia tego nowego śledztwa w 2012 r. i skierowania sprawy do sądu po siedmiu latach. Myślę, że zrobił to celowo. Nie rozwijał tego w uzasadnieniu, ale ja mogę to zrobić. Najwięcej złego dla osądzenia tej sprawy robił i robi upływający czas. Jeżeli dzisiejsze orzeczenie zostanie utrzymane przez sąd apelacyjny, wówczas wiele śledztw prowadzonych obecnie przez pion śledczy IPN nie będzie miało szans na zaistnienie w sądzie. Sędziowie będą się powoływać na to konkretne orzeczenie w sprawie prowokacji na Chłodnej i nie będą uznawać czynów popełnianych przez funkcjonariuszy SB czy MSW za zbrodnie przeciwko ludzkości. Będą je uznawać za zbrodnie komunistyczne, które się po prostu przedawniły.
Sąd nie może wskazać, że prześladowanie dużej grupy społecznej jaką byli opozycjoniści oraz ludzie Kościoła w PRL w latach 80. było zbrodnią przeciwko ludzkości?
Historycznie można byłoby przyjąć takie założenie. Wiąże się z tym jednak kwestia określonej interpretacji przepisów prawa i orzecznictwa w polskim systemie prawnym.
Może ją wypracować doktryna prawna.
Oczywiście, ale na to potrzeba czasu. Gdyby po roku 1989 odbył się proces na kształt „polskiej Norymbergi”, w którym sądzono by wysokich rangą funkcjonariuszy PRL, oskarżając ich o zbrodnie przeciwko ludzkości, wówczas byłaby bez wątpienia szansa na proces i wyrok w sprawie prowokacji na Chłodnej, z podobną kwalifikacją prawną czynu. A taki proces się nie odbył i żaden wyrok nie zapadł… Wiele zależy więc teraz od uzasadnienia zażalenia, które przygotuje pion śledczy IPN. Prokurator ma siedem dni na jego złożenie w sądzie apelacyjnym. Wymiarowi sprawiedliwości nie służy upływający czas. Może on być wykorzystany wyłącznie przez tych, którym na tym zależy, czyli przez osoby popełniające przestępstwa. Dlatego raz jeszcze powtórzę, że jeszcze zanim sprawa została wszczęta przez pion śledczy IPN, mogła zakończyć się znacznie wcześniej. Istnienie pionu śledczego IPN w latach 90. nie było niezbędne do wydania w tej sprawie wyroku. Przestępstwo nie przedawniłoby się a prowokacja na Chłodnej mogłaby zostać sprawiedliwie osądzona. Tak się jednak nie stało.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Przewodniczący Kolegium IPN: „Sąd powinien wydać wyrok, że prowokacja SB na Chłodnej to zbrodnia przeciw ludzkości”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/470917-litkanorymberga-pozwolilaby-wyjasnic-sprawe-popieluszki