Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski ma kolejny problem. Proekologiczny projekt stołecznego Zarządu Zieleni zakończył się tragedią. Z powodu zaniedbań zdechło aż 30 z liczącego 60 kóz stada na wyspie niedaleko mostu Gdańskiego.
Kozy przybyły na wyspę z hodowli na Wawrze i Józefowie w zeszłym roku. Chodziło o to, aby pełniły one rolę „naturalnych kosiarek” i umożliwiały budowanie gniazd wśród niskiej roślinności szczególnym gatunkom ptaków, takim jak rybitwy, mewy i sieweczki.
Pilotażowa akcja sprawdziła się - zwierzęta zjadają zarośla i tym samy w pełni naturalnie pomagają nam w pielęgnacji domów skrzydlatych mieszkańców wyspy
— mówił w sierpniu zeszłego roku Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy.
Na szczęście kozy i owce są smakoszami pędów drzew, takich jak klon jesionolistny czy robinia akacjowa. Tradycyjny wypas zwierząt gospodarskich pozwala zwolnić proces odrastania wysokich roślin. Szczególnie zależy nam na ograniczeniu gatunków roślin, które naturalnie nie występują w łęgach
— stwierdziła z kolei Iwona Zwolińska, kierownik projektu z Zarządu Zieleni m.st. Warszawy.
Teraz jak donosi TVP3 Warszawa, na wyspie ze stada 60 kóz, zostało tylko 30. Drastycznego odkrycia dokonali ekolodzy z Fundacji Animal Rescue Polska.
Ujawniliśmy kilkanaście martwych kóz. Czekamy teraz na technika kryminalistyki i straż pożarną, która pomoże nam się większą grupą na tę wyspę dostać. Czekamy też na właściciela tego stada - obcokrajowca, który poniekąd bierze pieniądze z miasta za ten projekt, ale powierzył tą opiekę bezdomnemu na czarno
— powiedział w rozmowie z TVP3 Warszawa Dawid Fabjański z Fundacji Animal Rescue Polska.
Z kolei w rozmowie z „Radiem dla Ciebie” Fabjański powiedział, że bezdomny, któremu powierzono opiekę nad kozami, miał zdradzić, że martwe zwierzęta kazano mu zakopywać.
Mamy zeznania bezdomnego, któremu zlecono na czarno opiekę nad zwierzętami, te martwe kazano mu zakopywać. W sumie zakopanych jest 25 sztuk martwych zwierząt, a osiem zostało wyrzuconych do Wisły
— mówił Dawid Fabjański.
Te kozy padają, właściciele nie dbają. Prosiłem o łopatę, żeby je chować, to nawet nie chcieli. Za trzy miesiące dopiero dostałem łopatę. Za jego pozwoleniem zrzucałem te kozy do Wisły. Teraz ich tam leży ze 12
— mówił z kolei w rozmowie z TVP3 Warszawa pan Bolesław, któremu zlecono opiekę nad stadem kóz.
Wygląda na to, że kwestia awarii kolektora oczyszczalni ścieków „Czajka” to nie jedyny ekologiczny problemem w Warszawie, obciążający politycznie Rafała Trzaskowskiego…
as/rdc.pl/warszawawpigulce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/466043-nie-zyje-polowa-koz-ze-stada-na-wyspie-na-wisle