Z informacji do których dotarł portal wPolityce.pl wynika, że sprawcą śmiertelnego ataku w kościele na warszawskim Muranowie był zawodnik jednego ze stołecznych klubów sportowych. Mężczyzna trenuje sztuki walki i rugby. Mógł być pod wpływem dopalaczy.
Do ataku doszło w przedsionku domu parafialnego przy kościele pod wezwaniem św. Augustyna na warszawskim Muranowie. Mężczyzna opuszczał plebanię po spowiedzi. 35-letni napastnik uderzył ofiarę w głowę szklanym narzędziem. Atakującego próbował odciągnąć ksiądz, który otrzymał kilka ciosów w twarz.
Podczas obezwładniania przez policjantów napastnik zasłabł i był reanimowany.
Prawdopodobnie napastnik był pod wpływem dopalaczy. Wskazuje na to jego zachowanie
— twierdzi nasz informator.
Rzecznik Archidiecezji Warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński poinformował, że ofiarą napadu był ojciec jednego z księży Archidiecezji Warszawskiej. Przyszedł do kościoła do spowiedzi.
Mężczyzna mimo prób reanimacji zmarł w szpitalu. Miał 65 lat.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Atak na terenie kościoła w Warszawie. Nie żyje ofiara napadu. To ojciec jednego z księży, przyszedł do spowiedzi
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola wszczęła w piątek śledztwo po tragedii na plebanii kościoła św. Augustyna.
Dzisiaj po wpływie akt do prokuratury i zapoznaniu się z całością zgromadzonego na tym etapie materiału dowodowego prokurator wszczął śledztwo w kierunku zabójstwa pokrzywdzonego poprzez zadanie mu uderzeń skutkujących obrażeniami głowy oraz w sprawie spowodowania obrażeń ciała na okres powyżej siedmiu dni u księdza, który próbował obezwładnić napastnika
— przekazał PAP prok. Łapczyński.
Prokuratura zleciła sekcję zwłok zmarłego 64-latka, która rozpoczęła się w piątek około południa. Mężczyzna miał liczne złamania kości czaszki.
Napastnik, Jan B., nie usłyszał jeszcze zarzutów. W czwartek po obezwładnieniu przez policjantów zemdlał i dotychczas nie odzyskał przytomności, przebywa w jednym z warszawskich szpitali. Prokurator Łapczyński powiedział, że od 40-latka pobrano materiał do badań na zawartość w organizmie alkoholu lub innych środków odurzających.
Jak podaje prokuratura, Jan B. trenował sztuki walki, jest dobrze zbudowany i silny. Łapczyński przekazał, że 40-latek był wcześniej notowany za kradzież rozbójniczą i spowodowanie uszkodzenia ciała, naruszenie nietykalności cielesnej, znieważenie oraz spowodowanie obrażeń ciała skutkujących zwolnieniem lekarskim poniżej siedmiu dni. Ofiarą wszystkich tych przestępstw była jedna kobieta. Jan B. był także notowany w 208 r. za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu.
zet/wPolityce.pl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/442369-tylko-u-nas-kulisy-ataku-w-kosciele-w-warszawie