Większość charakternych gliniarzy, jakich poznałem to… byli gliniarze. Żeby było ciekawiej, ekspolicjanci z odpowiednim wyobrażeniem o świecie przestępczym to głównie funkcjonariusze, którzy zostali wydaleni ze służby. Jednym z nich jest nadkom. Tomasz Sobczyński, były oficer CBŚP. Kiedyś to on ścigał bandziorów, teraz sam usłyszał poważne zarzuty.
Kawał swojego życia oddał sportom walki (jako zawodnik, a później trener) i pracy w policji. Największe sukcesy odnosił w Wydziale do Spraw Zwalczania Przestępczości Narkotykowej olsztyńskiego CBŚP. Niestety w tej jednostce zakończyła się jego przygoda z odznaką. Dziś hasło „idę do pracy” oznacza w jego przypadku wyjście na salę treningową, w której prowadzi zajęcia z MMA. I tu święci triumfu, ale nie smakują już tak jak te „pod blachą”.
To nie ja zrezygnowałem z policji. To ze mną rozwiązano stosunek służbowy w drodze decyzji administracyjnej
— podkreśla Sobczyński.
Sprawa ma swój początek 26 lutego 2016 roku, kiedy funkcjonariusz i jego dwóch współpracowników usłyszeli zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień. Sprawa ma związek z wprowadzeniem do obrotu znacznej ilości narkotyków. Podejrzani stanowczo zaprzeczają i wskazują na świetne rezultaty w pracy operacyjnej. Śledczy nie dają im jednak wiary. Policjanci zostali osamotnieni. Sobczyński, podobnie jak jego koledzy, został zawieszony, a po roku zwolniony ze służby. Co najbardziej bulwersujące, jego sprawą zajmowało się olsztyńskie Biuro Spraw Wewnętrznych, w którego skład weszli funkcjonariusze… wyrzuceni przez jego przełożonego i najbliższego współpracownika z CBŚP. Wniosek o przekazanie sprawy BSW z innego miasta został odrzucony, choć rzetelność „policji w policji” w tym przypadku rodzi poważne wątpliwości. Funkcjonariusze otwarcie mówią o wykazanych procesowo przypadkach nakłaniania przestępców do składania obciążających ich zeznań.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Gangster na wolności, gliniarz z zarzutami. W obu sprawach pada nazwisko tej samej prokurator. WIDEO
Sprawa cały czas jest w toku. Nie zakończyła się. Ciągle wywołuje emocje. Wzbudza poczucie frustracji, odrzucenia, niemocy.
— przyznaje policjant łamiącym się głosem.
Nie godzę się z tym. Moi koledzy również. Jest to przykre
— dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się jego zwierzchnik, dziś również poza służbą, nadkom. Marcin Miksza.
Wiedziałem, że jest ta pewna granica, której nie można przekroczyć. Jak kiedyś nająłem się za psa, to szczekałem jak pies i tej zasady się trzymałem. Gdybym chciał zmienić drogę, to bym odszedł z resortu, oddal mundur, legitymację i broń i bym tę opcję zmienił. Natomiast ja przestrzegałem pewnych norm i zasad, które panują w Polskiej Policji
— mówi były naczelnik Wydziale do Spraw Zwalczania Przestępczości Narkotykowej w olsztyńskim CBŚP.
Określenie „pies” nie jest dla nich obraźliwe. Wręcz przeciwnie to powód do dumy. Krótkie streszczenie wszystkich tych zachowań, które powinny cechować dobrego glinę.
Każdy policjant z krwi i kości nie obraża się na tę nazwę – pies. Tak, byłem psem. Najważniejsze dla nas było to, żeby się nie skundlić, ale oddanie pełnić służbę
— podkreśla Sobczyński.
Na pytanie, czy przekroczył kiedyś granicę, odpowiada stanowczo:
Nie, panie redaktorze nigdy mi się to nie zdarzyło.
Sobczyński i Miksza mieli w środowisku dobrą opinię. Konsekwentni, nieustępliwi, prawdziwi pasjonaci. Pieniądze miały dla nich drugorzędne znaczenie, liczył się przede wszystkim konkretny wynik. A jakie wyniki ma CBŚP w Olsztynie po wydaleniu ich ze służby? Jaką ilość narkotyków udało się zabezpieczyć po pozbyciu się niezawodnego duetu z policji? Może warto wyłożyć te karty na stół? W przypadku podejrzanych gliniarzy mogą okazać się asami w rękawie.
Bez względu na rozstrzygnięcie sprawy, do społeczeństwa znów został wysłany szkodliwy sygnał. Bo po co funkcjonariusze mają podejmować ryzyko w pracy operacyjnej, skoro ze statusu szeryfa mogą zostać zdegradowani do roli przestępcy?
Widzę na ulicy bandziora, który powinien siedzieć, a śmieje mi się w twarz. On kiwa system, a ja mogę zaraz iść siedzieć. Liczę się z tym
— mówi jeden z policjantów.
Lepiej się nie wychylać… Niech bandyci robią swoje. W kajetach i tak się napisze, że jest fajnie. Może ktoś posypie konfetti?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/409920-tylko-u-nas-scigal-bandziorow-dzis-sam-jest-na-celowniku