Mogłoby się wydawać, że okres pobłażliwości dla gangsterów związanych z dawnym Pruszkowem mamy za sobą. Działania prokuratorów z Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie sprawiły jednak, że znów mogliśmy poczuć się jak w dzikich latach 90. Nie tylko na tym polu wykazali się zaskakującą aktywnością.
To właśnie w tym wydziale zapadła kontrowersyjna decyzja o zamianie aresztu na poręczenie majątkowe w wysokości 400 tys. zł dla Marka M., gangstera znanego pod pseudonimem „Oczko”, podejrzanego o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się przemytem i handlem narkotykami.
Nic więc dziwnego, że decyzją Prokuratora Generalnego szefowa szczecińskiej delegatury PK Aldona Lema została odwołana. Stanowisko stracił też prokurator, który zgodził się na poręczenie majątkowe zamiast aresztu.
Jednak do niedawna to właśnie prok. Lema mogła rozdawać karty decydując o czyjejś karierze i życiu. Boleśnie przekonał się o tym nadkom. Marcin Miksza, ps. Borys, były naczelnik wydziału narkotykowego olsztyńskiego zarządu CBŚP. Słowo „były” jest w jego sprawie kluczem. Bezkompromisowego glinę o aparycji ulicznego fightera nienawidzili gangsterzy, dziennikarze nazywali „prawdziwym psem”. Zawsze wzbudzał respekt, a o jego skuteczności świadczyły wyniki. Mimo to oficer usłyszał w lutym 2016 r. zarzut niedopełnienia obowiązków i wprowadzenia do obrotu znacznej ilości narkotyków. Został zawieszony, a ostatecznie wydalony ze służby. Zaufano relacji przestępcy, który kierując się własnym interesem obciążył Mikszę. Policjantowi odebrano broń i legitymację. Z osoby ścigającej przestępców stał się potencjalnym celem, nie tylko dla organów ścigania, ale również bandziorów, którym wszedł w drogę. Co najbardziej bulwersujące, jego sprawą zajmowało się olsztyńskie Biuro Spraw Wewnętrznych, w którego skład weszli funkcjonariusze… wyrzuceni przez Mikszę z CBŚP. Wniosek o przekazanie sprawy BSW z innego miasta został odrzucony. Sam zainteresowany podkreśla, że wie o 2-3 wykazanych procesowo przypadkach nakłaniania przestępców do składania obciążających go zeznań.
Takich sytuacji jest tak naprawdę więcej
– przyznaje „Borys”.
Nie zmienia to jednak faktu, że to jego nazwisko figuruje na prokuratorskiej teczce.
To dla mnie bardzo bolesne. Cały czas, choć minęło tyle czasu. (…) Całym sercem, wspólnie z moimi podwładnymi - kolegami, zwalczałem przestępczość, a tak się los potoczył… Czyjaś ambicja, czyjaś choroba, czyjś kompleks doprowadziły do tego, że dzisiaj nie jestem policjantem i muszę żyć dalej
– mówi były oficer.
Dziś sam przyznaje, że musi mieć się na baczności. Nie wie, czy któregoś dnia nie spotka bandziora, którego posłał za kraty. Już nie chroni go odznaka, nie wezwie wsparcia kolegów. Został sam.
To jest właśnie ten ból. Człowiek zadaje sobie pytanie dlaczego i za co. Gdybym był bandytą poukładanym w mieście, to nie groziłoby mi jakiekolwiek niebezpieczeństwo, bo zawsze miałbym się do kogo zgłosić. A tak człowiek zostaje sam na pastwę losu
– przyznaje Miksza.
Odwraca się od ciebie policja, odwracają się od ciebie przełożeni i zostajesz z tym wszystkim sam. Nie masz do kogo zadzwonić. Na razie, dzięki Bogu, nie spotkała mnie żadna przykra niespodzianka z drugiej strony. I oby tak zostało
– dodaje.
Prokurator Aldona Lema decyzją Zbigniewa Ziobry straciła stanowisko. Sprawa jednak trwa. Były policjant nie ukrywa, że nowej sytuacji zaczął dostrzegać dla siebie promyk nadziei.
Liczę na dobrą i rzetelną pracę pana prokuratora. (…) Powinien się w tej kwestii wykazać. Zobaczymy, jak będzie. Zobaczymy, jak to się wszystko poukłada
– przyznaje.
Czy tak będzie? Bez względu na zakończenie sprawy, do społeczeństwa został wysłany kolejny zły sygnał. Po co skuteczny policjant przeprowadzający brawurowe akcje ma się narażać? Po co ma prowadzić grę operacyjną i wchodzić w środowisko pospolitych bandziorów, skoro lada moment może być uznany za jednego z nich? Niestety przypadek Mikszy nie jest ewenementem.
Mogą zmieniać się ekipy rządzące, a problem niezrozumiałych działań BSW pozostaje. Jednostka, która powinna być symbolem policyjnej elity jawi się dziś jako zbieranina służąca do prywatnych porachunków.
Ale podobno w służbach mundurowych jest super… Niech kierownictwo MSWiA dalej tkwi w tym przekonaniu. Powinno jednak reagować w sytuacjach, gdy eliminuje się dobrych gliniarzy. W końcu pitbull bez kłów staje się bezużyteczny, a jego właściciel bezbronny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/393386-tylko-u-nas-gangster-na-wolnosci-gliniarz-z-zarzutami-w-obu-sprawach-pada-nazwisko-tej-samej-prokurator-wideo