W piątek zeznania składał też świadek incognito. Jego przesłuchanie odbyło się za pomocą połączenia telefonicznego i z wykorzystaniem urządzenia zmieniającego głos. Świadek mówił, że ok. półtora roku temu zgłosił się do poznańskiego dziennikarza w związku ze śmiercią bliskiej mu osoby. Jak mówił, chodziło o śmierć Romana Kapelskiego, który zmarł w latach 90.
Świadek dodał, że
zdecydował się po latach skontaktować z dziennikarzem, bo przez lata nikt się nie interesował tą sprawą publicznie i nie wiedziałem z kim mogę na ten temat porozmawiać. Ja od dziennikarza dowiedziałem się, że Kapelski pracował dla Gawronika.
Zaznaczył, że w trakcie rozmowy przypomniał sobie, że zna Gawronika, bo razem między rokiem 2002-2004 przebywali w areszcie i spotykali się na spacerach, prawie codziennie.
Po nawiązaniu bliższej znajomości Gawronik zaczął opowiadać o sobie, o swoich dokonaniach, o finansowaniu Polskiego Związku Jeździeckiego, o swoich samochodach, i o swoich interesach, które prowadził m.in. w Poznaniu. On się kreował na genialnego biznesmena, kazał się tytułować „panem senatorem”
— powiedział.
Gawronik mówił, że poza jego wiedzą w Poznaniu nie mogły być prowadzone żadne większe interesy. A jak ktoś stawał na jego drodze, to te problemy były załatwiane tak, jak to miało miejsce z tym dziennikarzem. Wtedy padło nazwisko Ziętarski, ja to błędnie odczytałem i się zdziwiłem, co Gawronik ma do dziennikarzy motoryzacyjnych. Potem zrozumiałem, o kogo chodziło, to była głośna sprawa
— mówił świadek.
Podkreślił też, że podczas rozmów z Gawronikiem, oskarżony nie powiedział, jak dokładnie postąpiono z dziennikarzem, ale młody redaktor „miał być za bardzo ciekawy, pisał jakieś niepochlebne artykuły, które były związane bezpośrednio czy pośrednio z interesami Gawronika. (…) Dla mnie było oczywiste, że załatwił nie sprawę, a osobę”.
W piątek sąd przesłuchał także byłego pracownika gazety „Poznaniak” Stanisława Ruska. Jak mówił, po zaginięciu Ziętary wraz z innymi dziennikarzami próbował rozwikłać jego tajemnicze zaginięcie.
Dziennikarz zostawia swój życiorys w artykułach, jakie napisał. Jarek Ziętara nie był dziennikarzem śledczym, co nie zmienia w żaden sposób faktu, że mógł trafić na sprawę niebezpieczną, której konsekwencji nie mógł przewidzieć
— podkreślił.
Jarek był uznawany za jednego z najinteligentniejszych studentów na roku, jak nie za najbardziej inteligentnego. Był człowiekiem młodym, niezwykle ambitnym. Prezentował poziom świadomości politycznej znacznie przekraczającej jego wiek, czyli 24 lata
— powiedział świadek.
Rusek mówił też o konferencji prasowej, do której doszło ok. pół roku po zaginięciu dziennikarza. Na tym spotkaniu rzecznik policji poinformował zebranych, że śledztwo w sprawie Jarka prowadzi nie tylko policja i dziennikarze, ale że swoje niezależne śledztwo prowadzi też zastępca redaktora naczelnego „Gazety Poznańskiej” Jerzy Nowakowski.
To było dla nas dziwne, bo nigdy się z nami spotkał, nie prosił o nasze ustalenia
— zaznaczył.
Dodał, że jego zdaniem działania Nowakowskiego mogły zmierzać do zacierania dowodów w sprawie. Wskazał, że Nowakowski może być - w jego odczuciu - współodpowiedzialny za to, co stało się z młodym dziennikarzem.
W moim najgłębszym przekonaniu, na ławie oskarżonych, na której znajduje się obecnie Aleksander Gawronik, powinien znajdować się nie tylko on
— podkreślił.
Rusek mówił także o spotkaniach z politykami w sprawie Ziętary, w tym z ówczesnym marszałkiem Sejmu Józefem Oleksym.
Spotkanie zakończyło się publikacją wywiadu na łamach +Poznaniaka+. Głównym powodem spotkania była jednak prośba do Oleksego o pomoc w rozwiązaniu sprawy Ziętary. Józef Oleksy powiedział nam wtedy: jeżeli sprawa dotyczy Poznania, to ją rozwiążemy. Jeżeli dotyczy Warszawy - to już nie
— podkreślił świadek.
Dziennikarze spotkali się w sprawie Ziętary także z Jerzym Buzkiem.
Myślę, że prawda o Jarku nie ujrzy światła dziennego nigdy. I będzie to całkowicie niezależne również od woli rzetelnego wyjaśnienia sprawy przez wysoki sąd. Albowiem kategoria prawdy o Jarku jest sprzeczna z interesem Państwa Polskiego - gdyby wyjawić prawdę o Jarku, państwo musiałoby wyjawić prawdę o mechanizmach działania swoich służb specjalnych
— wskazał świadek.
Stanisław R. podkreślił też, ze presja na dziennikarzach, którzy próbowali rozwikłać sprawę Ziętary „była wywierana przez cały czas”. Jak dodał, dziennikarze często słyszeli, że „sprawa jest niebezpieczna” i lepiej, żeby się nią nie zajmować.
W piątek przed sądem zeznawała także Izolda L., która wynajmowała Ziętarze mieszkanie przy ul. Kolejowej, oraz Leszek K., b. pracownik Gawronika.
Jarosław Ziętara współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Wprost” i „Gazetą Poznańską”. 1 września 1992 r. Ziętara wyszedł ze swego mieszkania i tam widziany był po raz ostatni. W 1999 r. został uznany za zmarłego.
Anna Jowsa (PAP)/ems
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W piątek zeznania składał też świadek incognito. Jego przesłuchanie odbyło się za pomocą połączenia telefonicznego i z wykorzystaniem urządzenia zmieniającego głos. Świadek mówił, że ok. półtora roku temu zgłosił się do poznańskiego dziennikarza w związku ze śmiercią bliskiej mu osoby. Jak mówił, chodziło o śmierć Romana Kapelskiego, który zmarł w latach 90.
Świadek dodał, że
zdecydował się po latach skontaktować z dziennikarzem, bo przez lata nikt się nie interesował tą sprawą publicznie i nie wiedziałem z kim mogę na ten temat porozmawiać. Ja od dziennikarza dowiedziałem się, że Kapelski pracował dla Gawronika.
Zaznaczył, że w trakcie rozmowy przypomniał sobie, że zna Gawronika, bo razem między rokiem 2002-2004 przebywali w areszcie i spotykali się na spacerach, prawie codziennie.
Po nawiązaniu bliższej znajomości Gawronik zaczął opowiadać o sobie, o swoich dokonaniach, o finansowaniu Polskiego Związku Jeździeckiego, o swoich samochodach, i o swoich interesach, które prowadził m.in. w Poznaniu. On się kreował na genialnego biznesmena, kazał się tytułować „panem senatorem”
— powiedział.
Gawronik mówił, że poza jego wiedzą w Poznaniu nie mogły być prowadzone żadne większe interesy. A jak ktoś stawał na jego drodze, to te problemy były załatwiane tak, jak to miało miejsce z tym dziennikarzem. Wtedy padło nazwisko Ziętarski, ja to błędnie odczytałem i się zdziwiłem, co Gawronik ma do dziennikarzy motoryzacyjnych. Potem zrozumiałem, o kogo chodziło, to była głośna sprawa
— mówił świadek.
Podkreślił też, że podczas rozmów z Gawronikiem, oskarżony nie powiedział, jak dokładnie postąpiono z dziennikarzem, ale młody redaktor „miał być za bardzo ciekawy, pisał jakieś niepochlebne artykuły, które były związane bezpośrednio czy pośrednio z interesami Gawronika. (…) Dla mnie było oczywiste, że załatwił nie sprawę, a osobę”.
W piątek sąd przesłuchał także byłego pracownika gazety „Poznaniak” Stanisława Ruska. Jak mówił, po zaginięciu Ziętary wraz z innymi dziennikarzami próbował rozwikłać jego tajemnicze zaginięcie.
Dziennikarz zostawia swój życiorys w artykułach, jakie napisał. Jarek Ziętara nie był dziennikarzem śledczym, co nie zmienia w żaden sposób faktu, że mógł trafić na sprawę niebezpieczną, której konsekwencji nie mógł przewidzieć
— podkreślił.
Jarek był uznawany za jednego z najinteligentniejszych studentów na roku, jak nie za najbardziej inteligentnego. Był człowiekiem młodym, niezwykle ambitnym. Prezentował poziom świadomości politycznej znacznie przekraczającej jego wiek, czyli 24 lata
— powiedział świadek.
Rusek mówił też o konferencji prasowej, do której doszło ok. pół roku po zaginięciu dziennikarza. Na tym spotkaniu rzecznik policji poinformował zebranych, że śledztwo w sprawie Jarka prowadzi nie tylko policja i dziennikarze, ale że swoje niezależne śledztwo prowadzi też zastępca redaktora naczelnego „Gazety Poznańskiej” Jerzy Nowakowski.
To było dla nas dziwne, bo nigdy się z nami spotkał, nie prosił o nasze ustalenia
— zaznaczył.
Dodał, że jego zdaniem działania Nowakowskiego mogły zmierzać do zacierania dowodów w sprawie. Wskazał, że Nowakowski może być - w jego odczuciu - współodpowiedzialny za to, co stało się z młodym dziennikarzem.
W moim najgłębszym przekonaniu, na ławie oskarżonych, na której znajduje się obecnie Aleksander Gawronik, powinien znajdować się nie tylko on
— podkreślił.
Rusek mówił także o spotkaniach z politykami w sprawie Ziętary, w tym z ówczesnym marszałkiem Sejmu Józefem Oleksym.
Spotkanie zakończyło się publikacją wywiadu na łamach +Poznaniaka+. Głównym powodem spotkania była jednak prośba do Oleksego o pomoc w rozwiązaniu sprawy Ziętary. Józef Oleksy powiedział nam wtedy: jeżeli sprawa dotyczy Poznania, to ją rozwiążemy. Jeżeli dotyczy Warszawy - to już nie
— podkreślił świadek.
Dziennikarze spotkali się w sprawie Ziętary także z Jerzym Buzkiem.
Myślę, że prawda o Jarku nie ujrzy światła dziennego nigdy. I będzie to całkowicie niezależne również od woli rzetelnego wyjaśnienia sprawy przez wysoki sąd. Albowiem kategoria prawdy o Jarku jest sprzeczna z interesem Państwa Polskiego - gdyby wyjawić prawdę o Jarku, państwo musiałoby wyjawić prawdę o mechanizmach działania swoich służb specjalnych
— wskazał świadek.
Stanisław R. podkreślił też, ze presja na dziennikarzach, którzy próbowali rozwikłać sprawę Ziętary „była wywierana przez cały czas”. Jak dodał, dziennikarze często słyszeli, że „sprawa jest niebezpieczna” i lepiej, żeby się nią nie zajmować.
W piątek przed sądem zeznawała także Izolda L., która wynajmowała Ziętarze mieszkanie przy ul. Kolejowej, oraz Leszek K., b. pracownik Gawronika.
Jarosław Ziętara współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Wprost” i „Gazetą Poznańską”. 1 września 1992 r. Ziętara wyszedł ze swego mieszkania i tam widziany był po raz ostatni. W 1999 r. został uznany za zmarłego.
Anna Jowsa (PAP)/ems
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/359001-byly-szef-uop-zeznaje-w-sprawie-zamordowanego-dziennikarza-zietara-mial-rozeznanie-w-poznanskim-biznesie-i-duzo-wrogow?strona=2