14 grudnia rybnicki sąd zdecyduje czy 78-letni Feliks Meszka, po 11 latach przymusowego pobytu w szpitalu psychiatrycznym, wróci do domu. Przed podjęciem decyzji, sąd zasięgnie opinii biegłego.
Meszka wciąż nie jest wolny mimo decyzji Sądu Najwyższego, który 10 listopada uchylił postanowienia sądów w sprawie przymusowego leczenia. 12 listopada wobec mężczyzny, zamiast zwolnienia, zastosowano procedurę przyjęcia do szpitala bez jego zgody, z uwagi na rzekome zagrożenie wynikające z jego choroby.
Spodziewamy się tylko i wyłącznie jednej decyzji - zwolnienia pana Feliksa 14 grudnia. Uważamy, że pobyt pana Feliksa na oddziale szpitalnym jest całkowicie nieuzasadniony, nie było przesłanek do tego, aby lekarze mogli powołać się na art. 23 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego i tym samym zatrzymać bez zgody pana Feliksa w szpitalu
— powiedział po wyjściu z posiedzenia sądu pełnomocnik Meszki mec. Piotr Wojtaszak.
Posiedzenie odbywało się w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych, gdzie przebywa Meszka.
Biegły sporządzi opinię na podstawie wywiadu z Meszką i analizy dokumentów. Pierwotnie opinię miał wydać lekarz z rybnickiego szpitala, adwokat Meszki się temu sprzeciwił i sąd wyznaczył osobę z innej placówki.
Katowiczanin trafił do zamkniętego zakładu po tym, jak był podejrzany o groźby karalne z lat 1998-2003, za co może grozić grzywna, kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat. Orzeczona w związku z tym detencja (czyli pobyt w zamkniętym zakładzie - red.) trwała 11 lat.
Mężczyźnie postawiono zarzut kierowania gróźb karalnych pod adresem sąsiadów typu: „pokażę ci!”; „załatwię cię!”.
W 2004 r., po zasięgnięciu opinii biegłych, na wniosek prokuratora, sąd umorzył postępowanie karne i orzekł o umieszczeniu Meszki, tytułem tzw. środka zabezpieczającego, w zakładzie psychiatrycznym. Został do niego przyjęty w 2004 r.
W opinii Wojtaszaka, pierwotnym błędem było zawierzenie osobom składającym zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Prokuratura powołała biegłych, wydali oni opinie, do których pan Feliks nie zgłaszał zarzutów, ponieważ nawet nie zostały mu one udostępnione
- powiedział adwokat.
Według pełnomocnika Meszce nie dano możliwości obrony. Nawet nie spotkał się on z prokuratorem ani sądem - podkreślił.
Mimo ostatniej decyzji SN lekarze 12 listopada zdecydowali, że Meszka pozostanie w szpitalu. Na mocy przepisów ustawy o ochronie zdrowia psychicznego uznali, że może stwarzać on zagrożenie dla innych osób.
Mam wrażenie, że nie do końca przeczytali zapis art. 23 tej ustawy. Żeby powołać się na ten artykuł, trzeba było już stwierdzić takie zachowania podczas jego pobytu w szpitalu. Takiego zachowania nie stwierdzono przez 11 lat
— podkreślił adwokat.
Zwrócił też uwagę, że analizując stosowanie środka zabezpieczającego, sąd powinien brać pod uwagę przedawnienie karalności czynu. W przypadku Meszki przedawnił się on po pięciu latach. Tymczasem, gdyby nie interwencja w tej sprawie, Meszka mógłby być przymusowo w szpitalu nawet do końca życia - uważa Wojtaszak.
Ja chcę wrócić do domu. Mam własnościowe mieszkanie (…), mam do czego wracać. Będę zadowolonym, że wrócę nareszcie
— powiedział sam Meszka.
Przekonywał, że nigdy nie kierował wobec nikogo żadnych gróźb. Ma brata i siostrę, z którymi nie utrzymywał kontaktu, bo nie chciał, żeby wiedzieli, że jest w szpitalu.
Teraz to się na pewno dowiedzieli z telewizji
— dodał.
Mec. Wojtaszak jest też pełnomocnikiem Krystiana Brolla, który w zakładzie psychiatrycznym przebywał ponad 8 lat i teraz domaga się zadośćuczynienia i odszkodowania za bezprawne pozbawianie wolności. To on poprosił swego adwokata, by zajął się sprawą jego kolegi z oddziału.
Sądowemu postępowaniu dotyczącym Meszki przygląda się Rzecznik Praw Obywatelskich, który w tej sprawie wniósł kasację do SN. 10 listopada SN uwzględnił w całości kasację RPO, uchylił zaskarżone postanowienia i umorzył postępowanie wobec podejrzanego. SN potwierdził, że doszło do rażącego naruszenia prawa przez „niezwykle powierzchowne odniesienie się” przez sąd okręgowy do zarzutów zażalenia Meszki na decyzję o umieszczeniu go w zakładzie psychiatrycznym.
Według SN sąd II instancji nie zauważył, że sąd rejonowy nie przeprowadził, poza obowiązkowym przesłuchaniem biegłych lekarzy psychiatrów oraz psychologa, jakiegokolwiek postępowania dowodowego, mającego potwierdzić sprawstwo podejrzanego. Sam podejrzany nie został nawet przesłuchany w postępowaniu przygotowawczym.
Nie sposób uznać, aby wypowiadane przez podejrzanego groźby, które nigdy nie weszły w jakąkolwiek fazę realizacji, stanowiły czyn o znacznym stopniu społecznej szkodliwości, uzasadniający bezterminową de facto detencję 78-letniego obecnie człowieka - uznał SN.
bzm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/273787-11-lat-w-psychiatryku-zostal-uniewinniony-ale-wciaz-go-nie-wypuszczono