Więźniowie wykradli z komendy amunicję

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. freeimages.com/zdjęcie ilustracyjne
Fot. freeimages.com/zdjęcie ilustracyjne

Trwa śledztwo w sprawie posiadania bez zezwolenia 50 naboi i ewentualnego niedopełnienia obowiązków w nadzorze nad więźniami wykonującymi prace w komendzie policji - poinformowała w poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.

Sprawa dotyczy 50 naboi, znalezionych w pomieszczeniu używanym przez skazanych pracujących w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie, oraz telefonu i dwóch nośników informacji tzw. pendrive’ów. O sprawie napisała w poniedziałek „Rzeczpospolita”.

Według informacji prokuratury przedmioty te znaleziono podczas dodatkowej kontroli pomieszczenia, do jakiej doszło po wykryciu dzień wcześniej przez służbę więzienną u jednego ze skazanych śladów narkotyków w organizmie.

Prokuratura oczekuje na opinie biegłych dotyczące zarówno amunicji, jak i zawartości telefonu i pendriv’ów.

Własne postępowania w tej sprawie prowadzą również służba więzienna i policja. Postępowanie służby więziennej dotyczy posiadania przez skazanego przedmiotu niedozwolonego, tj. telefonu; policja prowadzi wewnętrzne postępowanie kontrolne.

Jak poinformował rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie mjr Tomasz Wacławek, skazani wykonywali w komendzie prace remontowe, konserwatorskie i porządkowe na podstawie umowy podpisanej w 2013 r. między komendantem wojewódzkim policji a zakładem karnym w Krakowie Nowej Hucie.

Łącznie do takich prac skierowano 39 skazanych. Były to osoby zakwalifikowane przez komisje penitencjarne do zakładu karnego typu półotwartego lub otwartego, charakteryzujące się wysokim stopniem przestrzegania dyscypliny na terenie zakładu karnego.

Tylko takie mogą być kierowane do prac na zewnątrz zakładu karnego. Obowiązuje tu zawsze zasada ograniczonego zaufania, a jakiekolwiek naruszenie dyscypliny oznacza wycofanie z takiej formy zatrudnienia

— podkreślił mjr. Wacławek.

Policja, która przeszukała pomieszczenie m.in. przy użyciu psów i kamery endoskopowej, zawiadomiła prokuraturę i własne Biuro Spraw Wewnętrznych KGP.

Jak powiedział rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka, informacji o sprawie udziela prokuratura.

Z informacji uzyskanych przez PAP z wiarygodnego źródła, zbliżonego do sprawy wynika, że znalezione w skrytce naboje do broni sportowej pochodzą sprzed kilkunastu lat i od 15 lat nie znajdują się w ewidencji KWP. Natomiast - jak wynika ze wstępnych ustaleń - pendrive’y stanowią własność osoby, która kilka lat temu przeszła na emeryturę, i znajdowały się na nich jej prywatne dane - nie było tam danych służbowych.

Jak podała „Rzeczpospolita”, jednym z więźniów skierowanych do pracy był mężczyzna skazany za udział w tzw. gangu zabójców kantorowców, który jednak - jak powiedział gazecie mjr Tomasz Wacławek - spełniał wszystkie standardy kwalifikacyjne. Skazani mogli także korzystać z policyjnej siłowni i słuchać tam - zdaniem rozmówców gazety - rozmów ćwiczących funkcjonariuszy na tematy służbowe.

Rz” podaje także, że w pomieszczeniu znaleziono kilka telefonów i że - według rozmówcy gazety - znajdowały się na nich zdjęcia tabliczek z nazwiskami naczelników i numerami policyjnych aut, co może grozić dekonspiracją. Cytuje również małopolskiego komendanta policji nadinsp. Mariusza Dąbka, który mówi, że nie ma zagrożenia wycieku tajemnic policyjnych, ponieważ skazani nie mogli wejść do stref, w których znajdują się kluczowe wydziały.

bzm/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych