Sprawca masakry na Monciaku trafił do szpitala psychiatrycznego. Uznano go za niepoczytalnego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Sprawca tragedii na Monciaku trafił do szpitala psychiatrycznego. Dwóch biegłych psychiatrów w trakcie jednodniowego badania stwierdziło, że jest on niepoczytalny.

Jak informuje portal wyborcza.pl, w piątek Michał L. został przewieziony z aresztu śledczego w Gdańsku do szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim.

Według jego obrońcy, adwokata i psychologa Małgorzaty Ciukszy wpływ na decyzję biegłych miała historia choroby mężczyzny - „jedna z cięższych o charakterze psychicznym”.

Gdyby mieli jakąkolwiek wątpliwość, zawnioskowaliby o czterotygodniową obserwację. Bez wątpienia znaczenie miała historia choroby mojego klienta, a nie rzekome układy. Nikt z rodziny podejrzanego nie ma związku z polskim wymiarem sprawiedliwości

— zaznaczyła Ciuksza cytowana przez wyborcza.pl.

Wyjaśniła również, że choroba, na którą cierpi Michał L., ujawniła się w 2013 r., był poddany leczeniu szpitalnemu, a wiosną tego roku prawdopodobnie przestał brać leki.

Mój klient cierpi na jedną z cięższych chorób o charakterze psychicznym, na którą składa się grupa zaburzeń i urojeń, przez co traci się kontakt z rzeczywistością. W trakcie popełniania czynu prawdopodobnie był przekonany, że jego myślami kieruje siła wyższa i musi postępować zgodnie z jej wolą. A prawo jazdy? To tylko dokument, który trudno odebrać, poza tym umiejętność zostaje

— tłumaczyła Małgorzata Ciuksza.

Choć obrońca nie podaje nazwy choroby, wyborcza.pl sugeruje, że może chodzić o schizofrenię.

Rodzina Michała L. od początku robiła wszystko, co możliwe, by mu pomóc. Problem polega jednak na tym, że chory nie zawsze jest świadomy swojego stanu i odmawia pomocy.

— dodaje Ciuksza.

19 lipca Michał L. wjeżdżając samochodem na sopockie molo i deptak ranił 23 osoby. Jednej z nich groziła amputacja nóg.

Śledczy wyjaśniają również wątek samosądu, którego chciał dokonać tłum tuż po zdarzeniu.

Bo jeżeli jesteśmy świadkiem popełniania przestępstwa, reagujemy prawidłowo, pomagając w zatrzymaniu, ale trzeba mieć na uwadze również prawa zatrzymanego. Użycie siły w stosunku do takiej osoby w sposób bezzasadny jest przestępstwem. Pobicie jest karalne, i trzeba się z tym liczyć

— wyjaśnia Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Skoro Michał L. został uznany za niepoczytalnego, prokurator musi złożyć wniosek o umorzenie postępowania i wdrożenie środków zapobiegawczych, jeśli istnieje ryzyko, że mężczyzna po raz kolejny wyrządzi komuś krzywdę.

Ostateczną decyzję w sprawie przyszłości Michała L. podejmie sąd. W razie wątpliwości odnośnie jego stanu psychicznego może powołać kolejnych biegłych.

bzm/wyborcza.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych