„Nieważne, czy ktoś jest profesorem, lekarzem, czy motorniczym, czasami wystarczy sekunda nieuwagi, by znaleźć się o włos od tragedii” - powiedział „Faktowi” prof. Tomasz Nałęcz, ujawniając że miał poważny wypadek. Spadł ze schodów we własnym domu, w wyniku czego złamał żebra oraz krąg szyjny.
Mieszkam w domu dwupoziomowym i sypialnię mam na pierwszym piętrze. Co się wydarzyło? Wstałem w nocy do łazienki i wracając, pomyliłem kierunki. Spadłem ze schodów i się bardzo poważnie się potłukłem
— powiedział dziennikowi „Fakt”.
„Zabrało mnie pogotowie”
Złamane żebra, co gorsza, złamany krąg szyjny. Stąd kołnierz. Zabrało mnie pogotowie. Musiałem korzystać z pomocy dobrych ortopedów. Zdecydowano, że operacja jednak nie jest potrzebna, tylko wystarczy usztywnienie
— wyliczał historyk.
Wszystko wskazuje na to, że jestem na dobrej drodze
— podkreślił.
„Los okazał się dla mnie łaskawy”
W rozmowie z „Faktem” polityk zdradził, że od wypadku minęło niemal dziesięć tygodni i teraz już praktycznie wraca do zdrowia. Skąd zatem kołnierz? Do pełnego wyzdrowienia jeszcze sporo czasu, a po drodze mogą się wydarzyć różne sytuacje. Lepiej dmuchać na zimne i pęknięty krąg szyjny zabezpieczać.
Kusiłem los przez dwadzieścia lat, ale teraz przeniosłem się ze spaniem na parter. Schody w domu są rzeczą miłą, ale jak wiadomo one i łazienka to dwa najniebezpieczniejsze miejsca, zwłaszcza dla człowieka starszego
— przypomniał polityk.
Przy całej tej tragicznej sytuacji los okazał się dla mnie łaskawy, choć swoje wycierpiałem, spędziłam kilkanaście dni w szpitalu, w niepewności. Lekarze i tak twierdzą, że mogę być wdzięczny losowi za łaskawość. Do tak zwanego skręcenia karku brakowało dosłownie kilka milimetrów
— wyjaśnił Tomasz Nałęcz.
A teraz przecież radzę sobie sam, funkcjonuję
— podsumował.
nt/”Fakt”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/701551-nalecz-odezwal-sie-po-dlugiej-nieobecnosci-mowi-o-wypadku