„Panowie posłowie Joński i Szczerba bardzo wiele wysiłku włożyli w napiętnowanie organizacji konserwatywnych otrzymujących środki z NIW. Być może teraz takim organizacjom trudniej będzie ubiegać się o środki publiczne” - mówi portalowi wPolityce.pl Wojciech Kaczmarczyk, były dyrektor Narodowego Instytutu Wolności.
Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę w Narodowym Instytucie Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego (NIW-CRSO) i negatywnie oceniła działalność tej instytucji. W wystąpieniu pokontrolnym NIK formułuje szereg zarzutów dotyczących m.in. „nieprawidłowości organizacyjnych i zarządczych” oraz procesów oceniania, weryfikacji i rozliczania wniosków o dofinansowanie.
Michał Braun, nowy dyrektor NIW-CRSO, skierował dziś pismo do wszystkich ekspertów tej instytucji z informacją o rozwiązaniu współpracy oraz… możliwości ponownej rekrutacji.
W odpowiedzi na raport NIK były dyrektor NIW Wojciech Kaczmarczyk oraz Przemysław Jaśkiewicz i dr Michał Rulski, którzy byli jego zastępcami, opublikowali oświadczenie.
W naszej ocenie, Wystąpienie pokontrolne nie uwzględnia wielu faktów i okoliczności, które były szeroko przedstawiane kontrolerom podczas trwającego 11 miesięcy postępowania, nie uwzględnia wprowadzonych w NIW procedur wynikających wprost z ustawy o Narodowym Instytucie Wolności, ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie oraz przepisów wykonawczych, nie wskazuje uchybień w realizacji procedur konkursowych, które byłyby skutkiem naruszenia prawa ani sformułowanych w sposób uzasadniony zasad rzetelności, celowości i gospodarności
— oceniają sygnatariusze oświadczenia nadesłanego m.in. do naszej redakcji.
W komunikacie czytamy m.in., że procedury konkursowe były bardzo rozbudowane, a sam regulamin - oparty na „Ustawie o działalności pożytku publicznego i wolontariacie”, jak również tworzony w „wieloetapowym procesie”, uwzględniającym m.in. konsultacje społeczne.
Przedstawiona w Wystąpieniu pokontrolnym negatywna ocena działalności NIW została sporządzona nierzetelnie i z naruszeniem standardów kontroli. Na marginesie można także dodać, że wyrażający dziś publicznie krytykę procedur konkursowych w NIW obecni dyrektorzy NIW, przewodniczący Rady Instytutu III kadencji, doradcy Pani Minister ds. Społeczeństwa Obywatelskiego, a także sama Przewodnicząca Komitetu ds. Pożytku Publicznego w przeszłości nie formułowali w ramach konsultacji społecznych żadnych umotywowanych zastrzeżeń do procedur konkursowych. Dodatkowo niektóre z wymienionych wyżej osób uczestniczyły w pracach komisji konkursowych i także nie składały zastrzeżeń do przebiegu prac tych gremiów
— czytamy w oświadczeniu.
Kaczmarczyk: Ocena NIK jest bardzo upolityczniona
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy byłego dyrektora NIW, pana Wojciecha Kaczmarczyka.
W tym wystąpieniu nie ma praktycznie żadnego konkretnego zarzutu naruszenia prawa czy procedur. NIK postawiła zarzuty byłej dyrekcji Narodowego Instytutu Wolności, że komisje konkursowe dokonywały zmian ocen ekspertów
— wskazuje rozmówca portalu wPolityce.pl.
Należy jednak zwrócić uwagę, że takie działanie jest całkowicie uzasadnione i zgodne z prawem. „Ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie” w art. 15 właśnie na komisje konkursowe, a nie na ekspertów nakłada zadanie sformułowania listy rankingowej, którą zatwierdza następnie organ administracji publicznej. Ocena ekspertów jest zatem oceną pomocniczą, stosowaną nie zawsze i nie we wszystkich otwartych konkursach ofert. Nie robi tego na przykład wiele samorządów, ale my akurat zawsze zatrudnialiśmy zewnętrznych ekspertów. Komisje konkursowe powoływane przez NIW decydowały zawsze o tym, kto ma otrzymać dotację
— tłumaczy były dyrektor.
W moim odczuciu taka ocena ze strony NIK jest bardzo upolityczniona i jest to wyrażone wprost w wystąpieniu pokontrolnym. Ona dotyka przede wszystkim wielu organizacji konserwatywnych, prawicowych, takich, które nie podobają się obecnej władzy, jak chociażby Fundacja Polska Wielki Projekt, Fundacja Scytia z Lublina, Fundacja im. Stefana Artwińskiego z Kielc lub podobnych, działających z pobudek konserwatywnych, opierających swoją działalność na wartościach chrześcijańskich, a w dodatku – jak Fundacja Polska Wielki Projekt – są znaczącym dziełem opiniotwórczym, dziełem ogniskowania debaty o Polsce opartej na wartościach konserwatywnych. Stąd ten atak, oburzenie, enuncjacje medialne z dzisiaj na stronie NIK, wypowiedzi obecnego dyrektora NIW, pana Brauna
— podkreśla Wojciech Kaczmarczyk.
„Przypomina to praktykę z czasów stanu wojennego”
W ostatnich miesiącach obserwujemy, że obecna władza – wbrew wyborczym zapowiedziom o „odpolitycznianiu” instytucji – po prostu zastępuje ludzi pracujących w nich i kierujących nimi za rządów PiS – „swoimi”. W przypadku NIW również chyba wszystko zmierza w tym kierunku?
To druga sprawa, ponieważ otrzymałem informację od ekspertów, którzy do tej pory oceniali wnioski w Instytucie, że otrzymali dziś korespondencję z NIW-u z informacją, że wszystkich ekspertów wyrzucono z bazy danych. Ci, którzy będą chcieli nadal oceniać wnioski, mogą… ponownie zarejestrować się w bazie
— zauważa nasz rozmówca.
To przypomina mi jako żywo praktykę z czasów stanu wojennego, kiedy to wyrzucano wszystkich, którzy nie podobali się władzom PRL, ale jednocześnie tworzono zasłonę dymną: wyrzuca się wszystkich, a jeszcze raz będzie rekrutować się tych, którzy będą „bardziej się nadawać”
— dodaje.
Mogę powiedzieć, że w ciągu 6 lat dyrekcji w Narodowym Instytucie Wolności przyjęliśmy bardzo wielu ekspertów, właściwie diametralnie poszerzyliśmy ich grono. Trafiło do nas bardzo wiele osób z organizacji patriotycznych, konserwatywnych, chrześcijańskich, które przed rokiem 2015 miały pod górkę i te osoby – oprócz fachowej wiedzy i znajomości „trzeciego sektora” – miały taką wrażliwość obywatelską opartą na systemie wartości, którym się kierowały. Bardzo zależało nam na poszerzaniu, a nie zawężaniu grona ekspertów i na tym, aby jak największe spektrum ideowe ekspertów oceniało wnioski. Tak było za czasów mojej dyrekcji w NIW. Dzisiaj, jak widzę, nadchodzą inne metody i inny sposób doboru osób wybierających projekty do dofinansowania
— wskazuje były dyrektor NIW.
Trudniejszy dostęp do środków publicznych?
Z oświadczenia nadesłanego przez byłych dyrektorów NIW do naszej redakcji można wnioskować również, że dofinansowywane projekty były bardzo różnorodne, ponadpolityczne, a oceny działalności Instytutu- pozytywne. Skąd dziś zarzuty „nierzetelności” w dokonywaniu pewnych procesów, formułowane przez NIK?
To było prawie 6,5 tys. wniosków i ponad 1 mld 200 mln zł, które trafiły do organizacji pozarządowych. „Trzeciemu sektorowi” w ogromnej większości trudno jest nadać jakikolwiek kolor polityczny. Bo jaki kolor polityczny ma organizacja pozarządowa, która zajmuje się osobami z niepełnosprawnościami intelektualnymi lub organizuje poradnictwo rodzinne? Nawet poradnictwo rodzinne przy Kościele nie ma żadnych barw partyjnych, gdyż pracują tam zawsze wykwalifikowani, certyfikowani psycholodzy, którzy nie kierują się jakimiś względami wyznaniowymi czy politycznymi przy doborze osób, którym udzielają pomocy, tylko fachową wiedzą psychologiczną, w jaki sposób zaradzić w kryzysach rodzinnych
— odpowiada Wojciech Kaczmarczyk.
Dzięki środkom trafiającym do organizacji pozarządowych taka działalność mogła się toczyć
— podkreśla.
I obecnie, po kontroli NIK i dalszych działaniach obecnego zarządu, może być utrudniona?
Niestety, obawiam się, że dostęp do środków publicznych będzie teraz pewnie trudniejszy dla organizacji, które od jakiegoś czasu są wytykane w mediach. Panowie posłowie Joński i Szczerba bardzo wiele wysiłku włożyli w napiętnowanie organizacji konserwatywnych otrzymujących środki z NIW. Być może teraz takim organizacjom trudniej będzie ubiegać się o środki publiczne
— puentuje Kaczmarczyk.
CZYTAJ TAKŻE:
Oprac. jj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/695769-nik-w-narodowym-instytucie-rozwoju-byly-dyrektor-komentuje