W dalszym ciągu trwa dogaszenie pożaru, który w piątek rano wybuchł na nielegalnym składowisku w Siemianowicach Śląskich, a także działania zapobiegające dalszemu przemieszczeniu się zanieczyszczeń w ciekach wodnych. Ustawiono na nich cztery wychwytujące je zapory sorpcyjne.
W niedzielę wieczorem w akcję zaangażowanych było 30 zastępów – 90 strażaków. Nic nie wskazuje na to, by działania miały zakończyć się w najbliższych godzinach.
Do samego podłoża
Cały czas trwa dogaszanie. Przy użyciu ciężkiego sprzętu pozostałości składowiska są przekopywane, przegrzebywane i przelewane wodą. Musimy dojść do samego podłoża
— powiedział w niedzielę PAP rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Siemianowicach Śląskich kpt. Sebastian Karpiński.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ogromny pożar niebezpiecznych odpadów w Siemianowicach Śląskich. RCB rozesłało ALERTY apelując o pozostanie w domach
Jak poinformowało Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach, w niedzielę o 7 rano na miejscu pracowały 24 zastępy - 73 strażaków.
Pożar wybuchł w piątek rano przy ul. Wyzwolenia w siemianowickiej dzielnicy Michałkowice. Jego powierzchnia objęła całe składowisko - ok. 6 tys. metrów kwadratowych. Kłęby czarnego dymu były widoczne z wielu kilometrów. W piątek po południu strażacy przekazali informację, że sytuacja została opanowana. Od tego czasu sukcesywnie ograniczali powierzchnię pożaru, a później przystąpili do dogaszania. W kulminacyjnych godzinach w akcji uczestniczyły 84 zastępy - blisko 240 strażaków.
Wojewoda śląski Marek Wójcik i przedstawiciele służb przekazali w sobotę, że mimo olbrzymiej ilości dymu, który wydobywał się z płonącego składowiska monitorowana na bieżąco jakość powietrza nie budzi żadnych zastrzeżeń i przebywanie na otwartej przestrzeni nie stanowi zagrożenia – zarówno w Siemianowicach Śląskich, jak i całej aglomeracji.
Zanieczyszczenie wód powierzchniowych
Po opanowaniu sytuacji pożarowej głównym problemem stało się zanieczyszczenie wód powierzchniowych. Część zanieczyszczeń pochodzących z pożaru dostała się do pobliskiego Rowu Michałkowickiego, który wpada do Brynicy i dalej do Przemszy, która jest dopływem Wisły. W piątek woda w Brynicy przybrała brązowo-czerwoną barwę, mieszkańcy uskarżali się także na odór chemikaliów.
Aby ograniczyć przepływ zanieczyszczeń jeszcze w piątek strażacy ustawili rękawy sorpcyjne i słomiane tamy do filtrowania. O potencjalnym zagrożeniu zostały poinformowane samorządy, m.in. także z woj. małopolskiego. Na bieżąco prowadzony jest monitoring i w różnych miejscach pobierane kolejne próbki do badań.
CZYTAJ TAKŻE: Zagrożenie dla środowiska. Wojewoda ostrzega: Zanieczyszczenia po pożarze w Siemianowicach wpłyną rzek Małopolski
Będą zmiany w prawie?
Wojewódzka inspektor ochrony środowiska Agata Bucko-Serafin zaznaczyła w sobotę, że zamknięty został dopływ zanieczyszczeń do Brynicy i dalej - do Przemszy i Wisły. Jak dodała, nie została zanieczyszczona woda zasilająca ujęcia, dlatego sytuacja ta nie ma wpływu na jakość wody pitnej. Służby zaznaczają zarazem, że nie powinno się wchodzić do zanieczyszczonej wody i pozwalać żeby piły ją zwierzęta.
Wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska, która w sobotę uczestniczyła w posiedzeniu zespołu zarządzania kryzysowego w pobliżu miejsca działań strażaków, zapowiedziała zmiany w prawie, które ułatwią ściganie przestępców i zapobieganie powstawaniu nowych nielegalnych składowisk, szczególnie substancji niebezpiecznych. Jak opisywała, takich zinwentaryzowanych i opisanych miejsc jest obecnie w całej Polsce 311.
Według szacunków władz Siemianowic Śląskich na nielegalnym składowisku przy ul. Wyzwolenia zmagazynowano nielegalnie w różnych pojemnikach kilka tysięcy ton różnych substancji, a także podobne ilości odpadów plastikowych. Prezydent miasta Rafał Piech informował w sobotę, że były to m.in. substancje ropopochodne, rozpuszczalniki czy farby.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czarna seria w stolicy. Na warszawskich Siekierkach płonie składowisko śmieci. „Ogień objął teren 15 na 20 metrów”
PAP/kot
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/691541-strazacy-wciaz-dogaszaja-pozar-skladowiska-w-siemianowicach