Nie tylko Kraków żyje tą sprawą. Poważna inwestycja finansowa dawnego Ministerstwa Kultury, zakończona zakupem znakomitego fortepianu Steinway, by sali koncertowej Radia Kraków móc zapewniać słuchaczom najwyższej klasy muzykę była poprzedzona społecznym zaangażowaniem. Po siłowym przejęciu mediów publicznych likwidator Radia Kraków postanowił sprzedać fortepian drwiąc z jego znaczenia dla kultury wysokiej. Jak dowiedział się portal wPolityce.pl sama sprzedaż instrumentu ma drugie dno - o ile w ogóle do sprzedaży doszło.
O kulisach sprzedaży fortepianu opowiada nam pracownik Radia Kraków, który prosi o anonimowość.
Pomysł kupna poważnego instrumentu do studia im. Romany Bobrowskiej wyszedł od Witka Wnuka, znanego impresario o światowej sławie. Wokół tego była cała akcja zbierania podpisów do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, by Radio Kraków otrzymało fortepian z prawdziwego zdarzenia
— słyszymy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ NEWS. Likwidacja Radia Kraków. Fortepian koncertowy Steinwaya sprzedany. Prof. Karp: Sprawa skandaliczna
KRRiT zdecydowała przeznaczyć „celową dotację” na fortepian - innych potrzeb Radio Kraków nie miało, bo sytuacja finansowa była dobra, choć zakup specjalnego instrumentu oznaczał milionowy wydatek.
Jak wiemy z innego źródła, po fortepian udano się do Hamburga, gdzie profesjonalnej selekcji dokonali na specjalną prośbę z Radia muzyk Władysław Sendecki i profesor Marek Szlezer z Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie. Do żadnego z panów nie udało się skutecznie dotrzeć z prośbą o komentarz, natomiast wiadomo, że obaj panowie zagrali na instrumencie po tym jak stał się muzyczną perłą w koronie Radia Krakow. Oprócz nich na fortepianie zagrali również Szymon Nehring i Dominik Wania - 2 i 3 grudnia dali oni koncert „Steinway solo”. Fortepian spokojnie służył swoich słuchaczom od końca października zeszłego roku - do czasu zjawienia się likwidatora Marcina Pulita.
Wraz z nową władzą - kontynuuje rozmówca z Radia Kraków - zaczęły się problemy. My nie otrzymaliśmy pensji a likwidator zaczął na prawo i lewo opowiadać - także w mediach - że mamy fatalną sytuację finansową.
Nasz rozmówca przypomina też wypowiedź Pulita dla „Gazety Wyborczej”, w której już pod koniec stycznia opowiadał o „katastrofie finansowej” oraz o tym, że fortepian jest właściwie niepotrzebny. „Radio to nie filharmonia, bez fortepiany poradzilibyśmy sobie, lepiej byłoby wydać te pieniądze na przygotowanie programu” - zapewniał likwidator. Rozminął się z prawdą i tutaj - wszak KRRiT przeznaczyła dotację celową akurat na instrument a nie na „przygotowanie programu”.
Jak wiemy Radio Kraków sprzedało fortepian Polskiemu Wydawnictwu Muzycznemu (czy wydawnictwo to już filharmonia?) za kwotę 998 tysięcy złotych, co wraz ze środkami z podcastów oznaczało zastrzyk ogromnych pieniędzy dla placówki.
Nie wiem czy można nazwać to sprzedażą - słyszymy - Pieniądze zostały przelane z PWM, ale fortepian pozostał u nas. To znaczy wydawnictwo kupiło „powietrze”, a Radia Kraków może nadal grać na Steinweyu - podobno przez dwa lata. Czyli podatnik zapłacił za fortepian dwa razy - pierwszy raz za kupno w Hamburgu, a drugi raz za fikcyjne przekazanie go wydawnictwu!
Na domiar absursdu fortepian sprzedała jedna instytucja podlegająca Ministerstwu Kultury drugiej instytucji podlegającej Ministerstwu Kultury. W ten sposób cała, trwająca miesiąc, akcja medialna o „katastrofie finansowej” Radia okazała się urabianiem opinii publicznej pod taką sprzedaż, której de facto nie sfinalizowano. Bardziej to przypomina zastawienie drogiego instrumentu w lombardzie, z nadzieją, że sytuacja się sama rozwiąże i znajdą się pieniądze na ponowny wykup (trzeci raz z pieniędzy podatnika?).
W ten sposób równie dobrze można było sprzedać widok z okna na Wawel
— podsumowuje nasz informator.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/683213-dzieje-krakowskiego-klamstwa-fortepianowego