„Odprowadzamy dzisiaj w ostatnią drogę panią prof. Wandę Półtawską, harcerkę i żołnierkę, lekarza i profesora. I wreszcie wojowniczkę – niezłomna wojowniczkę o drugiego człowieka” – powiedział prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości pogrzebowych prof. Wandy Półtawskiej.
Niezwykła siła ducha, umysłu i ciała
Prezydent podkreślił, że wybuch II wojny światowej to czas, kiedy prof. Półtawska poddana została wielkiej próbie.
Było dla niej zapewne czymś całkowicie naturalnym, że wobec okupacji niemieckiej Polski, utraty niepodległości przez Ojczyznę, coś o czym tylko słyszała wcześniej od swoich rodziców, że Polska może nie być niepodległa, stało się jej osobistym doświadczeniem, wobec którego sprzeciwiła się. W 1941 roku, kiedy miała niespełna 20 lat, została przez Niemców aresztowana i od razu w słynnej lubelskiej siedzibie gestapo pod zegarem, poddana brutalnemu śledztwu, połączonemu z torturami, masakrowaniem jej ciała, duszy i umysłu. Potem zamek lubelski – to potworne miejsce, przed którym do dziś kolejne pokolenia pochylają głowy, jako miejscem kaźni naszych rodaków, było jej udziałem, z którego zaocznie skazana na śmierć przewieziona została do piekła dla kobiet, jakim był niemiecki obóz koncentracyjny i zagłady w Ravensbrück. Nie da się opisać tego, co tam przeszła, poddawana eksperymentom przez pseudoniemoeckich lekarzy, którzy dokonywali eksperymentów medycznych
– mówił prezydent Duda.
Przetrwała. Przeżyła niezwykłą siłą swojego ducha, swojego umysłu, także swojego ciała, jakże przecież wątłego. Znamy ja jako drobną kobietę, ale tylko fizycznie. Myślę, że jej ducha nie pomieściłaby bazylika Mariacka. Tak był wielki, silny. Przetrwał wszystko przez 102 lata długiego życia. Te doświadczenia, myślę, że m.in. popchnęły ją w kierunku obrania drogi lekarza, by nieść pomoc drugiemu człowiekowi, ale także, by poszukiwać odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że człowiek mógł stać się taki i może być taki jak ci, z którymi ona spotkała się na swojej drodze życia, którzy potrafili wyrządzać drugiemu człowiekowi takie zło
– podkreślił prezydent Andrzej Duda.
Wielka afirmacja życia
Niosła pomoc jako lekarz psychiatra. Wiedziona powołaniem zwróciła się w kierunku rodziny, jako podstawowego miejsca, jako kolebki społeczeństwa, w której w istocie społeczeństwo się wywodzi i z której się rodzi. Niestrudzona wojowniczka o drugiego człowieka, wojowniczka o życie, o moralność, o świadomość. Kiedy patrzy się na historię jej życia, kiedy słucha się tego, co mówiła, co napisała, wcale nie dziwi, że drogi jej i ks. Karola Wojtyły spotkały się, że on dostrzegł w niej ogromnego ducha i niezwykłą siłę, której nie udało się zmiażdżyć. Nie mam wątpliwości, że dostrzegał to i Pan Bóg. Nie tylko dlatego, że przeprowadził ją przez piekło przesłuchań i piekło Ravensbruck, ale także dlatego, że pokonał w niej nowotwór, który dotknął jej jako matkę i żonę, kiedy dokonał się w niej cud uzdrowienia – za wstawiennictwem św. ojca Pio, do którego Karol Wojtyła zwrócił się listownie o pomoc
– wskazał prezydent dodając, że prof. Półtawska początkowo nie wierzyła w cudowne uzdrowienie podkreślając, że lekarze postawili błędną diagnozę, że nowotworu nie było. Zrozumiała, że to był cud, kiedy osobiście spotkała się z zakonnikiem.
Niezwykle twardo stąpała po ziemi. Miała bardzo profesjonalne podejście do zajęcia, które realizowała w swoim życiu zawodowym. We mnie osobiście jest zdanie z pewnej historii, którą wspomina w swoich beskidzkich rekolekcjach, w historii spotkań i wymiany korespondencji z Karolem Wojtyłą, św. Janem Pawłem II. Kiedy w czasie jednej z górskich wypraw w Beskidy wysiadają z samochodu prosto na deszcz i szybko decydują się schronić do pierwszego napotkanego gospodarstwa. Wchodzą tam i spotykają gospodynię, która jest sama, zaprasza ich w swoje progi, po czym po rozmowie mówi im, że pochowała właśnie swojego męża, że jest samotną wdową. Gdzieś w tej rozmowie pada pytanie o męża, o życie, o to, czy to był dobry mąż. Ona mówi, że chyba nie był dobrym mężem, że chyba generalnie nie był dobry, ale to nie sztuka kochać dobrego. I pani prof. Półtawska pisze, że to zdanie było dla niej przedmiotem do dalszych długich rozmyślań. To dokładnie to. To nie sztuka kochać dobrego, a przecież mamy kochać swojego bliźniego. Jakże trudno jest kochać jako bliźniego oprawce z Ravensbruck, oprawcę z siedziby gestapo, brutalnego żołnierza, który na ulicy morduje kobietę, dziecko?
– podkreślał prezydent dodając, że Bóg nakazał kochać bliźniego jak siebie samego. Wskazał, że prof. Półtawska przez całe życie zmagała się z tym paradoksem, stąd jej wielkie uwielbienie, afirmacja życia.
Życia, które ratowała na każdym kroku, życia tych, którzy chcieli to życie zakończyć, a którym ona pomagała odnaleźć w tym życiu sens, życia dzieci, którym chciano to życie odebrać, a które ona uratowała, rozmawiając z ich matkami, przekonując je, jak wielki skarb noszą pod swoim sercem. Życia rodzin, którym pomagała się scalić w kryzysach i być nadal. Ile tysięcy ich jest wśród nas. To nieocenione dzieło, jakie pani prof. wykonała dla Polski, którą umiłowała od swojego dzieciństwa. Czasem na nagrobkach napisane jest: odszedł, odeszła po nagrodę. Nie wiemy, za co w istocie Pan Bóg nagrodzi nas w Niebie, ale patrząc na zasady, w które wierzymy jako katolicy, nie mamy chyba wątpliwości, że jeżeli ktoś odchodzi po nagrodę, to jest to ktoś taki jak pani prof. Półtawska. Ale często jest też napisane: wierzył, wierzyła w życie wieczne. Ja nie mam wątpliwości, że pani profesor wierzyła w życie wieczne i życie wieczne jest w tej chwili jej udziałem. Wierze i ja głęboko w to, że cieszy się już obecnością w Niebie, przy tronie Pana Boga, gdzie już pewnie rozmawia z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, tak jak dawniej, twarzą w twarz. Ale nie mam wątpliwości jeszcze co do jednego, że pani prof. Wanda Półtawska po prostu wierzyła w życie, jako drogę, która może i powinna być drogą do świętości dla każdego człowieka. I za to pani profesor z całego serca dziękujemy. Za nieoceniony wkład w Rzeczpospolitą, za pracę i służbę drugiemu człowiekowi. Z całą pewnością jest ona piękniejsza niż byłaby, gdyby pani nie było. I lepsza. Za co z całego serca dziękuję. Pani profesor, dziękujemy, niech Pan Bóg prowadzi
— powiedział podczas uroczystości pogrzebowych prof. Wandy Półtawskiej prezydent Andrzej Duda.
CZYTAJ TAKŻE:
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/669007-prezydentzegnamy-niezlomna-wojowniczke-o-drugiego-czlowieka