„Pod koniec 1991 roku powstaje Radio Maryja. Rozgłośnia radiowa, w której zarówno Kościół w Polsce, jak i naród polski, w całej swojej prawdzie o chrześcijańskiej tożsamości, poczuł się i ciągle się czuje bardzo miłowany i nieustannie brany w obronę, zwłaszcza w momentach trudnych i krytycznych w jego najnowszej historii. Jak tu nie widzieć ręki Bożej Opatrzności, jak tu nie widzieć zwycięskiej dłoni Niepokalanej Dziewicy?” - mówił w homilii metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, podczas uroczystości z okazji 33. rocznicy powstania Radia Maryja, które odbyły się w Toruniu. „Wszystkie te instytucje powstały i działają właśnie po to, aby demokracja nie mogła się przemienić w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm, bo głosi prawdę i właśnie dlatego, że głosi prawdę, te instytucje były i po dzień dzisiejszy pozostają solą w oku, które odrzucają istnienie obiektywnej prawdy, obiektywnych wartości i które chcą budować swoją przyszłość i potęgę na kłamstwie” - podkreślał.
W Toruniu odbyły się uroczystości z okazji z 33. rocznicy powstania Radia Maryja. We Mszy Świętej, której przewodniczył metropolita krakowski ks. abp Marek Jędraszewski, uczestniczyli biskupi, między innymi archidiecezji częstochowskiej, toruńskiej, wielu kapłanów oraz tysiące członków Rodziny Radia Maryja, w tym politycy opozycji.
CZYTAJ WIĘCEJ: 33. rocznica powstania Radia Maryja. Ważna uroczystość w Toruniu! O. Rydzyk: Katolicy w Polsce to jest olbrzym, ale śpiący
8 grudnia 1956 roku
Ciągle dobiegają do nas słowa owego niezwykłego dialogu z Nazaretu, przekazanego nam w Ewangelii Świętego Łukasza, którą przed chwilą słyszeliśmy. „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”. Wiemy, że ten dialog niewiele później został przedłużony w Ein Kerem, tym razem dialog między Elżbietą i Maryją. „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane ci przez Pana. I pełna radości w odpowiedzi Pieśń Maryi na cześć Boga, Który tak wielkie rzeczy w niej i poprzez nią dokonał i który dokonał i dokona wielkich rzeczy zgodnie z przyrzeczeniem danym Abrahamowi, całemu ludowi. Drodzy Siostry i Bracia, każde z pokoleń wiernych chrześcijan składających się na wielką historię Kościoła, mogła doświadczyć wielkich rzeczy, które dokonały się dzięki wstawiennictwu. Dzięki pomocy Matki Najświętszej. Każde pokolenie włączała się w ten cudowny hymn Magnificat. Wielbiąc Boga za wielkie rzeczy
— mówił w homilii metropolita krakowski.
Dzisiaj, w przeddzień uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, chciałbym, moi drodzy, zwrócić uwagę na dwie wielkie rzeczy, które dokonały się w Polsce w ubiegłym wieku. Uroczystość Niepokalanego Poczęcia 8 grudnia. Pierwsze związane jest z Kardynałem Stefanem Wyszyńskim, Błogosławionym Prymasem Polski. Kiedy wzywano go przez specjalnych wysłanników, by jak najszybciej wrócił do Warszawy i uspokoił nastroje, które groziły wielkimi niepokojami w państwie. Kardynał postawił tym wysłannikom pewne warunki powrotu z Komańczy do Warszawy. Wśród nich uwolnienie więzionych biskupów i możliwość powrotu przez nich do własnych diecezji, ale także możliwość głoszenia Bożego słowa, w sposób na ile się da, nieskrępowany. A wśród tych postulatów mieściły się te, które wypowiadali poznańscy robotnicy w czerwcu 1956 roku wołając nie tylko o wolność, o prawdę, o chleb, ale także o uwolnienie Kardynała Wyszyńskiego i o powrót nauczania religii w szkołach, które to nauczanie zostało zlikwidowane w czasach stalinowskich
— przypomniał ks. abp Marek Jędraszewski.
Właśnie 8 grudnia 1956 roku sądzę, że władze komunistyczne nie zdawały sobie z wymowy tego dnia. Ukazało się rozporządzenie, na mocy którego religia ma wrócić do szkół. Jeszcze tego samego dnia Kardynał Wyszyński pisał odezwę do rodziców, młodzieży i kapłanów obu archidiecezji warszawskiej i gnieźnieńskiej, których był pasterzem. W tej odezwie znalazły się takie słowa: „Może zbędną jest rzeczą wyrażać nadzieję, że powrót nauki religii w progi szkół, dokona się w duchu wzajemnego zrozumienia potrzeb i praw katolików. Przecież władze szkolne zobowiązane są umożliwić pobieranie nauki religii przez odpowiedni rozkład zajęć szkolnych” - to był cytat z komunikatu komisji wspólnej rządu i Episkopatu. „Do nich też należy dołożyć starania - pisał dalej Kardynał Wyszyński - aby umożliwić dzieciom i młodzieży wspólny udział w praktykach religijnych”. Ufamy, że nie powtórzą się te tak bolesne rozdarcia, które przeszliśmy. Jednocześnie tego samego dnia w swoich notatkach czynionych prywatnie zanotował: „Dziś upływają trzy lata, jak w Stoczku Warmińskim oddałem się pod opiekę Maryi Częstochowskiej i zostałem jej niewolnikiem. Dziś rano rząd ogłosił komunikat komisji wspólnej podający do wiadomości społeczeństwa dotychczasowe osiągnięcia władz”
— cytował.
Moi Drodzy, ja osobiście doświadczałem tamtego czasu. Szkołę Podstawową zacząłem jesienią 1956 roku. Nauczania religii w szkołach nie było. Żadnych krzyży, żadnego mówienia o Panu Bogu. Niespodziewanie kiedy wróciliśmy jako uczniowie, po feriach świątecznych do szkół, zobaczyliśmy krzyże. Potem szeregi kapłanów, świeckich nauczających religię w szkołach. Niestety spełniło się to, o czym pisał Kardynał Wyszyński w swojej odezwie do Archidiecezji Warszawskiej i Gnieźnieńskiej. Powtórzyły się bolesne rozdarcia i upokorzenia, które przeszliśmy. Jako dziecko pamiętam, jak wycofywano lekcje religii najpierw na pierwszą lub ostatnią lekcję w rozkładzie szkolnym każdego dnia, a potem w 62. roku religię usunięto. Ja to pamiętam i jak patrzę na to co się dzisiaj dzieje, to mogę powiedzieć. Powtórka dokładnie tego samego schematu
— wskazał pasterz krakowskiej archidiecezji.
Komuś ciągle zależy na tym, aby słowo Bóg i wartości obiektywne nie pojawiały się w salach lekcyjnych, kierowane przez świadków, Boga i wartości, do dzieci i młodzieży, a w zamian chcą propagować tych dzieci deprawację. I to ogromną deprawację począwszy od dzieci jeszcze bardzo małych
— zaalarmował.
Założenie Radia Maryja
I drugi 8 grudnia, który pragnę dzisiaj wspomnieć, bo przeżywamy to dzisiaj wszyscy razem. To 8 grudnia 1991 roku. 35 lat po roku 1956. Dzień założenia Radia Maryja. Dzień pośród już kończącego się 1991 roku. O pewnym tle wydarzeń pisał, jak słyszeliśmy w skierowanym do nas liście, pan prezydent Andrzej Duda. Ja chciałbym kontekst tamtego dnia jeszcze bardziej wspomnieć i pogłębić. Najpierw o dzień 1 maja 1991 roku. To dzień, w którym Ojciec Święty Jan Paweł II opublikował swoją encyklikę „Centesimus annus” w 100. rocznicę słynnej encykliki Leona XIII „Rerum novarum”
— mówił, przytaczając słowa św. Jana Pawła II: „W sytuacji, w której nie istnieje żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza. Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”.
Jak podkreślał, „to był czas przemian, bardzo trudnych dla większości polskiego społeczeństwa, które nie tylko zostało zubożone, ale i okradzione z wielu dóbr, które mu przysługiwało”.
Jednocześnie pojawiały się hasła, aby budować Polskę bez Boga. Rządzono jedynie okrutnymi prawami rynku, Polskę liberalną. Jan Paweł II doskonale wiedział, co się w Polsce dzieje i stąd jego pielgrzymka (…) śladem Dekalogu, po to, by pokazać wszystkim, na jakich wartościach, na jakich fundamentach należy budować Polskę, by była na miarę ówczesnych marzeń i pragnień, zwłaszcza tych, którzy o tę Polskę tak bohatersko walczyli
— przypomniał abp Jędraszewski.
„Nie mów fałszywego świadectwa”
I otóż w Olsztynie 6 czerwca 1991 roku Jan Paweł II podjął rozważania dotyczące 8. przykazania: „Nie mów fałszywego świadectwa”. Rdzeń tych rozważań dotyczył tego, czym jest wolne słowo, czym jest prawdziwe słowo, i jak powinna wyglądać praca mediów służących prawdzie kierowanej do wszystkich obywateli naszej Ojczyzny
— mówił dalej, przywołując kilka fragmentów z papieskiego nauczania.
„Tym przykazaniem Bóg Przymierza szczególnie daje poznać, że człowiek jest stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Dlatego właśnie całe ludzkie postępowanie poddane jest wymogom prawdy. Prawda jest dobrem, a kłamstwo, fałsz, zakłamanie jest złem (…) Doświadczamy tego w różnych wymiarach i w różnych układach”
— przywołał metropolita krakowski, cytując także słowa: „Wolność publicznego wyrażenia swoich poglądów jest wielkim dobrem społecznym, ale nie zapewnia ona wolności słowa” oraz inny cenny fragment: „Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych - dla tych na przykład, którzy różnią się narodowością, religią albo poglądami. Niewielki będzie pożytek z mówienia i pisania, jeśli słowo będzie używane nie po to, aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, by zwyciężać w dyskusji i obronić swoje - może właśnie błędne - stanowisko. Słowa mogą czasem wyrażać prawdę w sposób dla niej samej poniżający. Może się zdarzyć, że człowiek mówi jakąś prawdę po to, żeby uzasadnić swoje kłamstwo. Wielki zamęt wprowadza człowiek w nasz ludzki świat, jeśli prawdę próbuje oddać na służbę kłamstwa. Wielu ludziom trudniej wtedy rozpoznać, że ten świat jest Boży. Prawda zostaje poniżona także wówczas, gdy nie ma w niej miłości do niej samej i do człowieka. W ogóle nie da się zachować ósmego przykazania - przynajmniej w wymiarze społecznym - jeśli brakować będzie życzliwości, wzajemnego zaufania i szacunku wobec tych wszystkich odmienności, które ubogacają nasze życie społeczne. Każdy podstęp wobec drugiego człowieka, każda skłonność do używania osoby ludzkiej w charakterze narzędzia, każde używanie słów po to, aby wpływać na innych swoim zagubieniem moralnym, swoim wewnętrznym nieporządkiem - wprowadza w życie społeczne atmosferę kłamstwa”.
Abp Jędraszewski zwrócił uwagę, że Papież porównał sytuację Polski z czasów komunistycznych, z tą z początku lat 90. ubiegłego wieku: „Przez wiele lat doświadczaliśmy w wymiarze społecznym, że publicznie nie mówiono prawdy - i nie dopuszczano do jej mówienia. Istnieje przeto wielka potrzeba odkłamania naszego życia w różnych zakresach. Trzeba przywrócić niezastąpione niczym miejsce cnocie prawdomówności. Trzeba, by ona kształtowała życie rodzin, środowisk, społeczeństwa, środków przekazu, kultury, polityki i ekonomii”.
Żeby ten postulat mógł być wprowadzony w życie, koniecznie było poczucie odpowiedzialności za słowa. Za słowa. Za to, co się mówi
— dodał w homilii arcybiskup, przytaczając znów słowa św. Jana Pawła II: „jest szczególna odpowiedzialność za słowa, które się wypowiada, bo one mają moc świadectwa: albo świadczą o prawdzie, albo są dla człowieka dobrem, albo też nie świadczą o prawdzie, są jej zaprzeczeniem i wtedy są dla człowieka złem, chociaż mogą być tak podawane, tak preparowane, ażeby robić wrażenie, że są dobrem. To się nazywa manipulacja”.
Nie da się człowieka od świadectwa, które daje prawdzie, albo świadectwa, które daje kłamstwu. (…) Dlatego tak koniecznie jest otwarcie się na to światło, jakie znajdujemy w Ewangelii. Jeśli czytamy Ewangelię, jeżeli ją wciąż czytamy i wciąż nad nią myślimy, to uświadamiamy sobie, że ta sprawa między prawdą, a kłamstwem, między świadkami prawdy a ojcem kłamstwa, jest jakąś sprawą pierworodną i podstawową. Człowiek jest wolny, także ażeby mówić nieprawdę. Ale nie jest naprawdę wolny, jeżeli nie mówi prawdy (…). To bardzo ważne w epoce którą przeżywamy, bo zachłystujemy się wolnością, wolnością słowa, innymi wolnościami (…) ale jednocześnie zapominamy o tym wymiarze podstawowym, że nie ma wolności bez prawdy. Tylko prawda czyni nas wolnymi!
— wskazywał.
„Prawda was wyzwoli”. Tak, to jest dopowiedzenie ósmego przykazania. Starajmy się odnaleźć pełne znaczenie i wartość prawdy. Prawda, która wyzwala, wolność przez prawdę. Nigdy poza prawdą, poza prawdą wolność nie jest wolnością, jest pozorem, jest nawet zniewoleniem
— podkreślił.
Pomiędzy wolnością, do której Chrystus nas wyzwolił, a odejściem od Chrystusa, w imię tak często bardzo głośno propagowanej wolności, zaczyna się otchłań
— dodał, mówiąc o dwóch drogach, którymi może pójść Europa.
Demony wschodu i zachodu
Po kilku latach - opowiadał dalej metropolita krakowski - Jan Paweł II wypowiedział w swoim najbliższym otoczeniu słowa, które 4 marca 1995 roku spisał watykański rzecznik Joaquín Navarro-Valls.
„Kiedy byłem w Polsce 1991 roku mówiłem o dwóch demonach, wschodu i zachodu, albo jeszcze lepiej o jednym demonie o dwóch twarzach. Demon wschodu - brutalny i krwawy, próbuje wyrwać ideę Boga z duszy człowieka wraz z korzeniami. Natomiast demon zachodu, być może subtelniejszy, ma wielką moc uwodzenia”. I żeby nie ulec tej mocy uwodzenia złego ducha, demona zachodu, tym bardziej trzeba zakorzenić się w Chrystusie, Który jest Prawdą, i dlatego właśnie takie słowa Jana Pawła II w Olsztynie. Albo jesteśmy w Chrystusie, który jest Prawdą i który nas wyzwala, albo odchodzimy od Chrystusa, krążąc wokół złego i dążąc ścieżkami kłamstwa, fałszu, tak często prowadzących do przemocy
— powiedział metropolita krakowski.
Przywołał też pewne publikacje w polskich ośrodkach, krytyczne wobec Papieża Polaka.
Bardzo to było znamienne. Jak również znamienne było to, że nawet niektóre media, z tytułu katolickie, nie wspierały wtedy Papieża w jego heroicznej walce o prawdziwą, autentyczną, rodzącą się wtedy demokrację w Polsce
— dodał. Przypomniał również list Jana Pawła II do Jerzego Turowicza z „Tygodnika Powszechnego”, w których mowa o ataku sił lewicy laickiej i ugrupowań liberalnych na Kościół, Episkopat i Papieża: „Chodziło o to, ażeby zatrzeć w pamięci społeczeństwa to, czym Kościół był w życiu Narodu na przestrzeni minionych lat. Mnożyły się oskarżenia czy pomówienia o klerykalizm, o rzekomą chęć rządzenia Polską ze strony Kościoła, czy też o hamowanie emancypacji politycznej polskiego społeczeństwa. Pan daruje jeżeli powiem, iż oddziaływanie tych wpływów odczuwało się jakoś także w „Tygodniku Powszechnym”. W tym trudnym momencie Kościół w „Tygodniku” nie znalazł, niestety, takiego wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd prawo oczekiwać; „nie czuł się dość miłowany” – jak kiedyś powiedziałem. Dzisiaj piszę o tym z bólem, gdyż los „Tygodnika Powszechnego” i jego przyszłość bardzo leżą mi na sercu”.
I właśnie wtedy pod koniec 1991 roku powstaje Radio Maryja. Rozgłośnia radiowa, w której zarówno Kościół w Polsce, jak i naród polski, w całej swojej prawdzie o chrześcijańskiej tożsamości, poczuł się i ciągle się czuje bardzo miłowany i nieustannie brany w obronę, zwłaszcza w momentach trudnych i krytycznych w jego najnowszej historii. Jak tu nie widzieć ręki Bożej Opatrzności, jak tu nie widzieć zwycięskiej dłoni Niepokalanej Dziewicy?
— wskazał abp Marek Jędraszewski.
„Radio Maryja powstało jako głos społeczeństwa”
Metropolita zacytował również fragment instrukcji Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu z 1992 roku, powstałej niewątpliwie z inicjatywy Ojca Świętego: „Niektóre problemy w tej dziedzinie są wynikiem świadomej polityki oraz struktury samych środków przekazu; wymieńmy dla przykładu pozbawianie pewnych grup czy klas dostępu do środków przekazu, praktykowane w niektórych krajach, systematyczne ograniczanie elementarnego prawa do informacji czy wreszcie szeroko rozpowszechnione zjawisko opanowania środków przekazu przez elity tzw. gospodarcze, społeczne i polityczne”.
Ojcze Dyrektorze, Drodzy członkowie Rodziny Radia Maryja, pamiętacie te czasy, kiedy większość społeczeństwa wówczas czuła się wykluczona, bo to co płynęło do Polski poprzez środki masowej informacji było jedną wielką pochwałą ówczesnych elit, które w duże mierze grabiły to, co jeszcze pozostało w PRL, a innych skazywało na nędzę. Radio Maryja powstało jako głos społeczeństwa, które chciało mieć własny głos
— podkreślił, wskazując także kolejny fragment ww. instrukcji: „Wszystko to pozostaje w sprzeczności z podstawowymi celami i właściwym charakterem środków społecznego przekazu, których swoista i istotna rola społeczna polega na współdziałaniu w realizacji prawa człowieka do informacji, na urzeczywistnianiu sprawiedliwości przez dążenie do wspólnego dobra i na pomaganiu jednostkom, grupom i narodom w ich poszukiwaniu prawdy. Środki przekazu spełniają te doniosłe zadania, kiedy pobudzają wymianę myśli i informacji między wszystkimi klasami i sferami społeczeństwa i kiedy dają sposobność publicznej prezentacji wszelkich poważnych opinii”.
I związku z tym jednoznacznie potępienie tego, co działo się w przestrzeni medialnej Europy, Zachodu i Polski, która zrywała się do niepodległości i suwerenności…
— kontynuował, cytując: „Jest rzeczą niedopuszczalną, aby korzystanie z wolności społecznego przekazu informacji było uzależnione od bogactwa, wykształcenia czy pozycji politycznej”, a także - „Kościół powinien się energicznie domagać, by wszyscy mieli do nich dostęp, w tym także on sam, a jednocześnie poszukiwać dla własnych członków i dla całej społeczności alternatywnych modeli społecznego przekazu. Prawo do uczestnictwa w społecznym przekazie zawiera się zresztą w prawie do wolności religijnej, którego nie można ograniczać do wolności kultu”.
Ta instrukcja zarysowała zadania pozytywne przed Kościołem
— dodał, przekazując znów fragmenty instrukcji Papieskiej Rady: „Nie rezygnując z obecności w sferze publicznych środków przekazu, Kościół winien jednocześnie - pomimo rozmaitych trudności - tworzyć, utrzymywać i rozwijać własne, specyficznie katolickie środki i programy społecznego przekazu. Należą do nich: katolicka prasa i wydawnictwa, radiofonia i telewizja, biura informacji i biura prasowe, instytucje i programy kształcenia w zakresie przekazu społecznego i badań nad środkami przekazu, wreszcie związane z Kościołem organizacje osób pracujących zawodowo w dziedzinie środków przekazu”.
I tutaj jakżesz ważna refleksja. Instrukcja zakreśliła bardzo ambitne cele stojące przed Kościołem, co musi zrobić dla dobra ewangelizacji, poszczególnych ludzi, całych społeczeństw, narodów i państw. Możemy sobie postawić pytanie, gdzie to zostało zrealizowane? Nie jestem medioznawcą, nie umiem na to precyzyjnie odpowiedzieć. Ale jedną odpowiedź znam. Radiofonia i telewizja katolicka to Radio Maryja i Telewizja Trwam
— dodał, wymieniając kolejne wielkie działa toruńskiej wspólnoty, w tym całą Rodzinę Radia Maryja.
Moi drodzy, wszystkie te instytucje powstały i działają właśnie po to, aby demokracja nie mogła się przemienić w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm, bo głosi prawdę i właśnie dlatego, że głosi prawdę, te instytucje były i po dzień dzisiejszy pozostają solą w oku, które odrzucają istnienie obiektywnej prawdy, obiektywnych wartości i które chcą budować swoją przyszłość i potęgę na kłamstwie
— podkreślił metropolita krakowski.
Jak zaznaczył abp Marek Jędraszewski, w słowach ze Zwiastowania, w dialogu Maryi z Elżbietą i Magnificat, „odnajduje się ojciec Tadeusz Rydzyk”.
To historia jego życia, jego zawierzenia, jego wiary w to, że Bóg chce się nim posłużyć, poprzez niego dokonać rzeczy po ludzki niemożliwych
— dodał.
md/olnk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/715171-abp-jedraszewski-jak-tu-nie-widziec-reki-opatrznosci