Ileż razy przerabialiśmy już tę samą historię? Ileż prześladowań przynosiło ostatecznie efekt jeszcze większego odrodzenia. Będzie tak i tym razem! Siedem miesięcy gehenny ks. Michała Olszewskiego, p. Urszuli i p. Karoliny nie pozostaną jedynie wyniszczającą ich ofiarą. To cierpienie, upokorzenie i pozbawienie prawa do sprawiedliwego procesu, stało się przyczyną powszechnego zjednoczenia i niezgody na bezprawie. Nastąpiły liczne akty solidarności, listy, apele, manifestacje, a nawet protest głodowy. Zawiązała się wielka wspólnota ludzi, żądających prawdy i sprawiedliwości. Nie powiódł się plan złamania księdza i pań urzędniczek, mający otworzyć drogę do dalszego prześladowania Kościoła i „opiłowywania katolików”. Ten wielki ruch niezgody na bezprawie to dopiero początek!
„Mówili, że to był areszt wydobywczy. Ale o był wydobywczy w tym znaczeniu, że to wasze modlitwy mnie wydobyły” – powiedział ks. Michał Olszewski po przekroczeniu murów aresztu śledczego Warszawa-Służewiec. Spędził tam ostatnich 7 miesięcy. W Wielki Czwartek zaczęła się jego „droga krzyżowa”, gdy doświadczył upodlenia, opisanego przez Wojciecha Biedronia w tygodniku „Sieci” i w portalu wPolityce.pl jako „60 dni piekła”.
Równie ciężką drogę przebyły panie urzędniczki – Urszula i Karolina. Wszyscy upadlani byli w ten sam sposób. Podobnie jak księdza, zatrzymano je według procedur stosowanych przy najcięższych przestępcach. Doprowadzenie w kajdankach, obnażanie, odmawianie spełnienia potrzeb fizjologicznych. Wszystko po to, by ich złamać, by zaczęli zeznawać tak, jak oczekiwaliby tego neo-prokuratorzy, by rzucili cień na kierownictwo ministerstwa sprawiedliwości i pomogli rozkręcić „aferę wokół Funduszu sprawiedliwości”. Odebrano im podstawowe prawo do obrony, pozbawiono ich „domniemania niewinności” i przez 7 miesięcy przetrzymywano w areszcie, choć ich proces de facto jeszcze się nie zaczął. Co więcej, przez cały ten czas obóz Donalda Tuska i sprzyjające mu media traktowali ich jak przestępców.
Neo-prokuratura ogłosiła, że to „zorganizowana grupa przestępcza”. Warto spojrzeć na piękne, łagodne, dobre twarze tych ludzi, posłuchać tego, co mówili po opuszczeniu aresztu. Wszyscy głęboko wierzący, dziękowali za modlitwę. W takich ludziach obecna władza widzi przestępców? Symptomatyczne!
Największemu atakowi poddany został ks. Olszewski i to już wiele miesięcy wcześniej. Do dziś niektórzy politycy powielają kłamliwe plotki o jego zatrzymaniu czy działalności duszpasterskiej. Próbowano go medialnie zohydzić, zniszczyć, upodlić, oblepić najgorszą nieprawdą. Wszystko po to, by nikt nie chciał się za nim ująć. By nikt nie chciał go bronić. By wreszcie jego przypadek rzutował negatywnie na wszystkich księży, a opinia publiczna uznała nową, niepisaną doktrynę koalicji rządzącej, według której każda współpraca państwa z Kościołem jest przestępstwem.
A jednak perfidny plan nie powiódł się. Osadzonych nie udało się złamać, a opinii publicznej nie zdołano zdominować rządowo-prokuratorskim przekazem. Ludzie zażądali prawa do sprawiedliwego procesu. W tych żądaniach zaczęli się coraz silniej jednoczyć. Osią tego zjednoczenia była modlitwa, wokół której zawiązywała się coraz mocniejsza wspólnota i głęboka więź pomiędzy osadzonymi, a wspierającymi ich ludźmi. I chyba takiej wspólnoty najbardziej boją się wszelkie struktury antywolnościowe. Listy, poręczenia, manifestacje, aż wreszcie protest głodowy byłych działaczy antykomunistycznych – wszystko to zbudowało front jedności przeciwko bezprawiu, łamaniu praworządności i prześladowaniu katolików.
Ks. Michał Olszewski, pani Urszula i p. Karolina są już na wolności! Kolejny raz okazało się, że społeczna presja ma sens. Nastąpił przełom, który niesie nadzieję na zatrzymanie galopującej dewastacji państwa, jakiej dopuszcza się koalicja 13 grudnia. Jeśli opór nie będzie stanowczy, pójdą znacznie dalej – w niszczenie rodziny, demontaż tożsamości, usuwanie Kościoła z przestrzeni publicznej, likwidowanie katolickich mediów i instytucji. Ten plan jest precyzyjnie rozpisany. Ale nadal istnieje siła, by go zatrzymać. Zjednoczenie, jakiego teraz doświadczamy, jest tego dowodem. Trudno nie patrzeć na to także w kategoriach nadprzyrodzonych, bo przecież nośnikiem siły była wzajemna modlitwa. Nie sposób pozbyć się również skojarzeń historycznych. Wiele było w historii Polski aktów bezprawia, przemocy i represji. Żadna z tych ofiar nie poszła na marne. W ostatecznym rozrachunku z każdego zła, rodziło się jeszcze większe dobro. Tak samo będzie i tym razem. Trzeba tylko trzymać się prawdy i wzmacniać jedność wspólnoty.
CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: Jakim prawem państwo prześladuje katolików? Co oznaczają manipulacje Giertycha i atak na o. Tadeusza Rydzyka?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/711020-sa-wolni-nie-dali-sie-zlamac-a-ich-ofiara-zrodzila-dobro