Franciszek I nie ukrywa, że jego celem jest przedefiniowanie całej teologii katolickiej. Pisze o tym wprost w swym liście apostolskim motu proprio „Ad theologiam promovenda” z 1 listopada 2023 roku, który nazwać można teologicznym manifestem tego pontyfikatu. Swój zamiar nazywa tam dosłownie „punktem zwrotnym”, „zmianą paradygmatu” i „odważną rewolucją kulturalną”. Skutkiem tego działania ma być przezwyciężenie kryzysu Kościoła oraz jego odnowa moralna i duchowa. Czy ten ambitny zamiar ma szansę powodzenia? Spróbujmy pokrótce przyjrzeć się historii Kościoła.
Żaden odnowicielski ruch w dziejach Kościoła nie wyszedł od papiestwa. Wszystkie najważniejsze inicjatywy, który tchnęły weń nowe życie, stanowiąc duchowy impuls i przyczyniając się do odrodzenia katolicyzmu, miały u swego początku charyzmatycznych liderów funkcjonujących poza strukturami decyzyjnymi Kościoła lub na jego obrzeżach. Tak było z benedyktynami, dominikanami, franciszkanami, jezuitami i wieloma innymi dziełami. Żaden papież nie przewidział pojawienia się św. Franciszka i związanego z nim nowego modelu duszpasterstwa. Żaden papież nie wymyślił zakonu dominikanów z jego oryginalną formułą działania. Jezuitów nie wykreowała żadna watykańska strategia ani żaden oficjalny program duszpasterski Kościoła.
Urząd i charyzmat
Nieprzypadkowo jako filary Kościoła przedstawiani są apostołowie: św. Piotr i św. Paweł, reprezentujący dwa różne aspekty aktywności: urząd i charyzmat. Wielkie dzieła ewangelizacyjne zaczynały się zawsze od charyzmatycznych postaci, nierzadko mistyków, którzy najczęściej działali pod wpływem Bożego natchnienia. Rolą hierarchów, w tym przede wszystkim papieży, było rozeznawanie duchowe owych charyzmatów oraz ich akceptowanie bądź odrzucanie. To dlatego św. Paweł po swej wizji w drodze do Damaszku, zanim zaczął głosić Ewangelię, udał się do św. Piotra, by uzyskać jego błogosławieństwo dla swej misji. To dlatego św. Franciszek przybył do Innocentego III, by ten zatwierdził regułę franciszkanów. To dlatego św. Ignacy Loyola i św. Piotr Faber przyjechali do Rzymu, by tam oddać się do dyspozycji Pawła III.
Zadaniem papieża, które Chrystus zlecił bezpośrednio Piotrowi, jest utwierdzanie braci w wierze. Dlatego papieże powinni być dla całego Kościoła niewzruszoną skałą – punktem oparcia, na który zawsze można liczyć. Nie mogą wśród wiernych osłabiać wiary, budzić wątpliwości, siać zamętu, wpędzać w depresje, wywoływać zgorszenia, prowokować rozłamów.
Obserwacja obecnego pontyfikatu w świetle wielowiekowego doświadczenia Kościoła daje wiele do myślenia. Sprawia, że duchowni wzywają dziś wiernych, by szczególnie dużo modlili się za Kościół. Niektórzy nie kryją jednak rozczarowania, mówiąc, że to stanowczo za mało i potrzeba przede wszystkim czynu. Być może jednak modlitwa to najlepsze, co wierni mogą w tej chwili zrobić. Ktoś przecież musi wymodlić pojawienie się jakiegoś nowego św. Benedykta lub św. Franciszka ze sposobem działania, którego nie przewidzi żaden program duszpasterski. Tak jak było do tej pory w dziejach Kościoła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/682788-czy-papiezowi-powiedzie-sie-odwazna-rewolucja-kulturalna