Wielki skandal wstrząsa w ostatnich dniach Kościołem katolickim w Italii. Dwie gazety „Panorama” i „La Verita” ujawniły przecieki ze śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w Ragusie w sprawie organizowania nielegalnej imigracji. Z opublikowanych materiałów wynika, że niektóre włoskie diecezje przekazały co najmniej 2 miliony euro na rzecz organizacji Mediterranea, która zajmuje się przerzucaniem nielegalnych imigrantów z Afryki do Europy. Część wpłat dokonywanych przez instytucje kościelne trafiała na prywatne konta działaczy proimigranckich.
Wśród biskupów tworzących nieformalną sieć finansującą przemyt ludzi znaleźli się m.in. przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch kardynał Matteo Zuppi z Bolonii, arcybiskup Corrado Lorefice z Palermo, arcybiskup Domenico Battaglia z Neapolu, arcybiskup Erio Castellucci z Modeny czy arcybiskup Giovanni Ricchiuti z Altamury. Oprócz nich na liście darczyńców znalazł się też przewodniczący Komisji Konferencji Episkopatów Unii Europejskiej i sekretarz generalny ostatniego Synodu ds. Synodalizacji kardynał Jean-Claude Hollerich z Luksemburga, który wpłacił na rzecz nielegalnego przemytu ludzi 25 tysięcy euro.
„Mogą się zdarzyć szalone rzeczy”
Skąd taka hojność hierarchów w dysponowaniu pieniędzmi pochodzącymi głównie z datków wiernych? Żeby to zrozumieć, należy przedstawić głównego bohatera całego skandalu. Jest nim 56-letni Luca Casarini. Jeszcze do niedawna ten lewacki aktywista znany był głównie jako jeden z czołowych organizatorów protestu antyglobalistów podczas szczytu G8 w Genui w 2001 roku, gdy doszło do krwawych zamieszek i poważnych zniszczeń w mieście, zaś jedna osoba straciła nawet życie. Później Casarini próbował z różnym powodzeniem odnaleźć się w działalności politycznej, aż w końcu w 2019 roku zaangażował się w przerzucanie nielegalnych imigrantów z Afryki na włoską wyspę Lampedusa na pokładzie statku „Mare Jonio”.
To z tamtych czasów datuje się znajomość Casariniego z Franciszkiem. Poznali się 5 grudnia 2019 roku podczas audiencji w Watykanie. Później Jorge Mario Bergoglio napisał do lewackiego działacza dwa listy z pochwałami i zapewnieniem, iż zawsze może na niego liczyć. Pracownicy organizacji Mediterranea zostali też przyjęci w Watykanie przez głowę Kościoła, robiąc sobie wspólnie z nim pamiątkowe zdjęcia.
Jesienią tego roku Franciszek zaskoczył wszystkich, zapraszając osobiście Casariniego do udziału w watykańskim Synodzie ds. Synodalności, mimo że włoski polityk nie dał się do tej pory poznać jako katolik aktywnie uczestniczący w życiu Kościoła. O zdumiewającej nominacji przesądziła jego działalność jako przemytnika ludzi. Sam Casarini skomentował to następująco: „Mogą się zdarzyć szalone rzeczy, tak jak ja tutaj na Synodzie: to szaleństwo”.
„Zawsze mnie ewangelizowaliście”
Trzeba jednak przyznać, że sam Casarini nie uległ temu szaleństwu i zanim jeszcze został ojcem synodalnym potrafił znakomicie wykorzystać znajomości w kręgach watykańskich do pozyskiwania funduszy na swą działalność. Szybko znalazła się spora grupa hierarchów, którzy zaczęli wpłacać na jego konto pieniądze z kasy swych diecezji. „Panorama” i „La Verita” opublikowały zapisy podsłuchanych przez policję rozmów telefonicznych. Okazuje się, że działacze Mediterranea w rozmowach między sobą wyrażali się o wspomnianych biskupach w jak najgorszych słowach, obrzucali ich wyzwiskami, wyśmiewali i wyrażali pogardę. Za chwilę jednak w rozmowach z tymi samymi dostojnikami zmieniali ton, przemawiając natchnionym językiem, pełnym ewangelicznych odniesień.
Prawa ręka Casariniego, Giuseppe Caccia, o kardynale Zuppim i arcybiskupie Lorefice wyrażał się wprost: „Ci bergogliańscy biskupi to dupki”. Sam Casarini śmiał się, że pierwszy list od papieża ze zwrotem „Luca, drogi bracie” już „wszędzie sprzedaliśmy” i teraz trzeba będzie załatwić drugi ze słowami „Luca, umiłowany synu”. Kapelan statku „Mare Jonio” ks. Mattia Ferrari mówił z kolei ze zdumieniem: „Kościół katolicki staje się naszym Sorosem”.
Z nagrań wynika, że aktywiści Mediterranea traktowali Kościół jak wielką krowę dojną, którą można wykorzystać. Przyznawali, że dzięki kościelnym pieniądzom mogą opłacić czynsz za dom i nie muszą chodzić do pracy. Cała ta grupa musiała mieć niezły ubaw, gdy słyszała arcybiskupa Lorefice, mówiącego im ze wzruszeniem: „To zawsze powtarzam: zawsze mnie ewangelizowaliście”.
Bardziej bergogliańscy niż Bergoglio
Publicyści, opisujący ów skandal, zastanawiają się, czy zamieszani w sprawę hierarchowie robili to na polecenie Franciszka, czy też działali sami na własną rękę. Większość komentatorów przychyla się raczej do tej drugiej opcji. Ich zdaniem wspomnianymi biskupami kierowała chęć przypodobania się swojemu zwierzchnikowi w nadziei, że zauważy ich zaangażowanie w sprawę, na której naprawdę mu zależy. Po prostu chcieli być bardziej bergogliańscy niż sam Bergoglio.
Skutek całej afery może być taki, że wielu wiernych przestanie dawać pieniądze na tace podczas Mszy. Parafianie przekazują przecież datki, mając nadzieję, że zostaną one wykorzystane na działalność duszpasterską, a nie na finansowanie nielegalnej imigracji. Z pewnością ucierpi na tym również autorytet samych biskupów. To poważne ostrzeżenie przed angażowaniem Kościoła w finansowanie ideologicznych projektów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/674060-wielki-skandal-we-wloskim-kosciele